Już ponad pięć tysięcy osób na dobę odbywa karę w systemie dozoru elektronicznego. Tylko w ostatnich miesiącach ich liczba wzrosła o 12 proc.
W tym roku e-dozorem objęto już 5202 osoby, z czego tylko w maju 1137 (wzrost w stosunku do kwietnia o 12 proc.).
– W czerwcu 2010 r. system objął łącznie tylko 104 osoby. Po pięciu latach rozwoju wykonywaniem kary w SDE zostało objętych już prawie 44 tys. przestępców – wskazuje gen. Paweł Nasiłowski, pełnomocnik ministra sprawiedliwości, dyrektor biura dozoru elektronicznego w Służbie Więziennej.
Dzięki systemowi dozoru elektronicznego (SDE) więzienia opuściło ponad 22 tys. ludzi (pozostali dzięki obrączkom w ogóle do nich nie trafili).
Jak podkreśla gen. Nasiłowski, pozwoliło to nie tylko zaoszczędzić na kosztach związanych z osadzeniem w więzieniu – które w porównaniu do osoby odbywającej karę w SDE są prawie dziewięciokrotnie wyższe – ale i na odszkodowaniach, jakie zasądza Europejski Trybunał Praw Człowieka na rzecz osadzonych w przeludnionych celach.
Wygląda na sukces
– Głównie dzięki działaniu systemu, a także przeniesieniu jazdy rowerem w stanie nietrzeźwości do kodeksu wykroczeń udało się zmniejszyć stan zaludnienia w więzieniach ze 125 proc. do 90,5 proc. – wskazuje gen. Nasiłowski.
Przez pierwsze trzy lata funkcjonowania SDE (od 2009 r.) ok. 65 proc. osób objętych system stanowili więźniowie kierowani do SDE bezpośrednio z zakładów karnych. Dziś tendencja jest odwrotna – 60 proc. skazanych trafia do dozoru elektronicznego, zanim w ogóle trafi do więzienia.
Jak podkreśla Barbara Wilamowska z resortu sprawiedliwości, najbardziej optymalna jest sytuacja, w której skazany spełnia warunki do objęcia go dozorem elektronicznym i o tych uprawnieniach jest informowany zaraz po uprawomocnieniu się wyroku. Największe koszty związane są z osadzeniem w więzieniu.
– Dlatego należy docenić sędziów sądów rejonowych, którzy już w momencie wydania wyroku informują skazanego, że może się on ubiegać o odbywanie kary w systemie dozoru, gdzie ma znaleźć wnioski i jakie warunki musi spełnić – podkreśla Wilamowska.
– Wieloletnie doświadczenia pokazują najlepiej, kogo za murem nie powinno być. Nie tylko dlatego, że takie osoby nie stanowią zagrożenia dla społeczeństwa, ale też po to, by uniknąć ich większej demoralizacji – mówi gen. Nasiłowski.
To jest o tyle istotne, że gros osób odbywających karę w SDE stanowią ludzie młodzi w przedziale wiekowym 20–30 lat. Profesje? Cały przekrój społeczeństwa: także profesorowie, prawnicy, właściciele firm, duchowni czy lekarze.
– Aktualnie mamy najwyższą skuteczność dozoru w Europie. Tylko 10 proc. skazanych objętych SDE narusza warunki odbywania kary skutkujące uchyleniem postanowienia sądu – dodaje Nasiłowski.
Co więcej, najczęściej naruszenie polega na tym, że wobec zaobrączkowanego skazanego zarządzono kolejną karę do wykonania za przestępstwo popełnione jeszcze zanim został on objęty systemem. To powoduje, że nie spełnia już warunków formalnych do tego, aby w ten sposób odbywać karę.
Warunki formalne
Do momentu, gdy jazda na rowerze w stanie nietrzeźwości stanowiła przestępstwo (listopad 2013), największą grupę wśród odbywających karę w SDE stanowiły osoby skazane za przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji. Dziś dominują ukarani za przestępstwa przeciwko mieniu (33 proc.), a w dalszej kolejności za drogowe (28 proc.), przeciwko opiece i rodzinie (15 proc.), wymiarowi sprawiedliwości (8 proc.), życiu i zdrowiu (5 proc.) i narkomanii (3 proc.).
Choć zaobrączkowanych przybywa, to trzeba też zauważyć, że na koniec maja 27,6 tys. kolejnych kwalifikowało się do takiej formy odbywania kary.
– Są to ci, którzy spełniają warunki formalne. Ale sąd, który dokonuje kwalifikacji do objęcia skazanego SDE, sprawdza też inne okoliczności, by ustalić, czy taka forma jest wystarczająca do osiągnięcia celów kary. Więc jeśli taka osoba miała np. już kilka razy orzeczone wyroki w zawieszeniu albo nie dotrzymała zasad zwolnienia warunkowego, to nie dostanie zgody – wyjaśnia Barbara Wilamowska.
– Poza tym konieczna jest zgoda osób zamieszkujących wspólnie. A jeśli sprawca został skazany na sześć miesięcy pozbawienia wolności za przemoc w rodzinie, to jego bliscy mogą nie chcieć, by odbywał karę w ten sposób – dodaje Wilamowska.
Zresztą system dozoru elektronicznego sprawdza się nie tylko jako narzędzie oddziałujące na sprawców, ale i na ofiary. Jest bowiem wykorzystywany w sytuacjach, w których sprawca ma orzeczony zakaz zbliżania się do danej osoby. Wówczas taka osoba również dostaje urządzenie, które informuje ją, że przestępca łamie zakaz i znajduje się w pobliżu. Dzięki temu zwiększa się jej poczucie bezpieczeństwa.
Wszystko wskazuje na to, że liczba osób objęta SDE się zwiększy. Sprzyjają temu zmiany w kodeksie karnym, które wejdą w życie 1 lipca. Od tego czasu sądy rejonowe zamiast orzekania kary w zawieszeniu będą mogły orzec szerokie ograniczenie wolności z dozorem elektronicznym. Z tego powodu już na ten rok zaplanowano zwiększenie możliwości systemu do objęcia 10 tys. osób. Wszystko w rękach sędziów sądów rejonowych.