Wszystko wskazuje na to, że konsekwencje poniesie pan Robert. Mimo że chciał dobrze i zabrał psa biegającego po ulicy, nie dopilnował go i dlatego odpowiedzialność spada właśnie na niego. Naraził na niebezpieczeństwo osoby trzecie, stąd prawdopodobnie nie tylko będzie musiał zapłacić odszkodowanie starszemu mężczyźnie, ale również odpowie za wykroczenie. Przepisy mówią jasno – ten, kto nie zachowuje zwykłych albo nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega albo naganie, albo karze grzywny do 250 zł. Zwykłe środki ostrożności to te naturalne – przyjęte zwyczajowo dla trzymania określonych gatunków zwierząt. Co więcej, powinny być one również dostosowane do cech osobniczych – jeśli pies jest niebezpieczny, powinien być trzymany na smyczy i mieć nałożony kaganiec; jeśli jego wygląd może sugerować, że jest groźny – także należy go dopilnować.
Teoretycznie za zwierzę odpowiada właściciel, jednak jak wynika z wyroków sądów w podobnych sprawach, istotne jest przede wszystkim, kto trzyma zwierzę, a nie kto jest właścicielem lub hodowcą. Może być to pracownik schroniska, hotelu dla zwierząt czy – tak jak w przypadku pana Roberta – osoba, która opiekuje się zwierzęciem do czasu znalezienia prawowitego właściciela. Czytelnik wskazuje, że pies uciekł z posiadłości swojego właściciela, więc on także nie zachował wymaganej ostrożności. Do wypadku jednak doszło wówczas, gdy znajdował się pod opieką pana Roberta. Nie wiemy, czy pies wpadł na przechodnia, czy ten widząc zwierzę, próbował uciekać. Efekt jest jednak taki sam, czyli złamana noga. Wina pana Roberta jest więc bezsporna.
Podstawa prawna
Art. 77 ustawy z 20 maja 1971 r. – Kodeks wykroczeń (Dz.U. z 2013 r. poz. 482).