Zdaniem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zatrzymywanie prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h w obszarze zabudowanym narusza konstytucję. Sprawę bada już Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, do którego trafiają skargi od kierowców.
Argumentów za skierowaniem przepisów do Trybunału Konstytucyjnego jest sporo. Przede wszystkim zatrzymywanie prawa jazdy jest dodatkową sankcją administracyjną wymierzaną razem z karami przewidzianymi przez kodeks wykroczeń.
– Wprowadzenie tych dwóch podstaw odpowiedzialności, administracyjnej i karnej, rodzi niebezpieczeństwo naruszenia zasady demokratycznego państwa prawnego wyrażonej w art. 2 konstytucji. Kumulatywne stosowanie sankcji jest wyrazem nadmiernego rygoryzmu prawnego, który nie uwzględnia zasady proporcjonalności i jest sprzeczny z zasadą ne bis in idem, czyli zakazu podwójnego karania za ten sam czyn – wskazuje dr Marcin Warchoł, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Przypomina, że administracyjny charakter sankcji ma charakter obiektywny, a więc niezależny od winy. Nie uwzględnia takich okoliczności, jak np. stan wyższej konieczności, kiedy ktoś wiezie dziecko do szpitala czy żonę na porodówkę.
– Tego typu elementy, które na gruncie prawa karnego wyłączają odpowiedzialność, tutaj nie mają znaczenia. Policjant na drodze jest zarówno prokuratorem, sądem, jak i egzekutorem. Tymczasem zatrzymanie prawa jazdy to śmierć cywilna dla drobnych przedsiębiorców, dla których samochód jest jedynym źródłem zarobkowania – zauważa dr Warchoł. Jego zdaniem automatyzm i nieuchronność kary, sposób ustalania konsekwencji tego naruszenia – bez miarkowania, a także brak możliwości odwołania do sądu powszechnego sprawiają, że jest duża szansa, iż Trybunał Konstytucyjny uchyli te regulacje.
– Będziemy na równi pochyłej, jeśli to organy wykonawcze będą pozbawiać człowieka jego uprawnień. A do tego doprowadziły przyjęte właśnie przepisy, które nie przewidują żadnego środka odwoławczego. Bo nie można za taki uznać odwołania od decyzji starosty, skoro w trybie administracyjnym nie bada się sprawy merytorycznie, tylko formalnie – podkreśla Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Dlatego fundacja zwróci się do RPO, by ten zaskarżył przepisy pozwalające na zatrzymywanie prawa jazdy do TK.
– Nie chodzi o to, że ludzie mogą przekraczać prędkość, tylko o to, że jeśli chcemy wprowadzać nowe instrumenty, musimy to robić zgodnie z prawem i zgodnie z konstytucją – dodaje prawnik.
Komentarze(26)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeW omawianej sytuacji nie jest możliwe orzeczenie przez sąd zakazu prowadzenia pojazdów, gdyż za wykroczenie niestosowania się do ograniczenia prędkości (art. 92a k.w.) oraz za inne naruszenia przepisów o ruchu drogowym (art. 97 k.w.) nie jest przewidziane orzeczenie takiego zakazu.
W funkcjonujacym rozwiązaniu zatrzymanie prawa jazdy ma wyłącznie charakter represyjny i zbliżony jest do zakazu prowadzenia pojazdów, a zatem jego stosowanie – zgodnie z art. 175 ust. 1 Konstytucji RP – powinno należeć do sądu. Jest to o tyle istotne, że zatrzymanie prawa jazdy na tej podstawie jest obligatoryjne. Tymczasem o tzw. zatrzymaniu prawnym prawa jazdy decyduje w formie decyzji starosta (art. 102 ust. 1 pkt 4 i 5 ustawy o kierujących pojazdami) na okres 3 miesięcy, nadając jej rygor natychmiastowej wykonalności oraz zobowiązując kierującego do zwrotu prawa jazdy (brak sankcji za odmowe zwrotu), jeżeli dokument ten nie został zatrzymany (art. 102 ust. 1 c ustawy o kierujących pojazdami). Jeżeli osoba kierowała pojazdem pomimo zatrzymania jej prawa jazdy, okres ten zostaje przedłużony z mocy ustawy do 6 miesięcy (art. 102 ust. 1 d. ustawy o kierujących pojazdami ). W wypadku, gdy osoba kierowała pojazdem w tym okresie, starosta wydaje decyzje o cofnięciu uprawnień (art. 103 ust. 1 pkt 5 ustawy o kierujących pojazdami). Ustawodawcy zdali się zatem zapomnieć, że w odniesieniu do przestępstw przeciwko
bezpieczeństwu w komunikacji popełnionych w stanie nietrzeźwości sąd obligatoryjnie
orzeka środek karny zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Sprawca, który w czasie obowiązywania przedmiotowego środka karnego prowadzi pojazd mechaniczny dopuszcza się przestępstwa z art. 244 k.k., zagrożonego karą do 3 lat pozbawienia wolności. Jeśli zaś intencją projektodawców jest kryminalizacja zachowań prowadzenia pojazdu mechanicznego bez uprawnień, mimo uprzedniego orzeczenia środka karnego zakazu prowadzenia pojazdów, który już jednak nie obowiązuje (przykładowo upłynął czas na który orzeczono przedmiotowy środek
karny), to należy stwierdzić, że brak jest jakichkolwiek argumentów merytorycznych uzasadniających szczególne traktowanie tej grupy osób w stosunku do innych, którzy dopuszczają się tożsamego zachowania, nie wspominając już o tej okoliczności, że fakt uprzedniego skazania sprawcy ulega zatarciu, w tym zatarciu ulegają rozstrzygnięcia wyroku skazującego dotyczącego terminowego środka karnego zakazu prowadzenia pojazdów, co w znacznej części czyni tą regulację wysoce ułomną, bowiem z chwilą zatarcia skazania osobę uważa się za niekarną, przy czym dotyczy to wszelkich rozstrzygnięć wyroku skazującego, a więc również środków karnych. Dlatego niepojetym wydaje się wprowadzenie sankcji za niestosowanie się do decyzji administracyjnej, która obowiazuje nawet w wypadku zatarcia skazania.
Swoją drogą - jak się ma odbieranie prawa jazdy do podstawowego celu ustalania dozwolnych prędkości na drodze - czyli bezpieczeństwa?
W ostatnich dniach odebrano w moim mieście prawo jazdy kilku osobom, m.in na prostej 3-pasmowej części estakady o 3 w nocy. Jechał 110 km/h a tam nie wiadomo dlaczego wyświetlili 50 km/h. Czy to jest jeszcze dbanie o bezpieczeństwo, czy już walka z kierowcami?