Odsetek ugód zawartych w mediacjach, do których sędziowie poznańskiego sądu okręgowego skierowali sprawy w ubiegłym roku i w I kwartale 2015 r., wynosi 73 proc. - pisze radca prawny Maciej Bobrowicz.
Tę wiadomość usłyszałem kilka dni temu, już po opracowaniu felietonu do jednego z dzienników. Zmienia wszystko, co dotychczas powiedziano i napisano o mediacji w Polsce. A co mówiono? ,,Mediacja w Polsce nigdy się nie uda” (jeden z wysoko postawionych urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości 10 lat temu). ,,Mediacja nie ma szans, bo Polacy są kłótliwi i nie mają zaufania do siebie” (analiza jednego z instytutów badania opinii publicznej komentowana przez socjologów) . ,,Mediacja? Chyba pan żartuje, przecież prawnicy tracą na niej pieniądze” (jeden z dziennikarzy). ,,Przecież sędziowie nie chcą kierować do mediacji” (koledzy po fachu). ,,Przecież nie ma mediatorów” (usłyszane niedawno na jednej z debat). ,,Mediacja? Przecież arbitraż jest drogi” (sławny profesor). ,,Mediacja to strata czasu, nie ma szans, by to się udało” (wybitny prawnik praktyk).
Kiedy chciałem kogoś przekonać do mediacji, posługiwałem się przykładami jej skuteczności z zagranicy. A u nas? W Polsce mediacja cywilna dawała dotychczas stronom 18 proc. szans na sukces, taki był bowiem procent ugód zawieranych w mediacji cywilnej. To i tak niemało, gdy się weźmie pod uwagę krajobraz wokół mediacji: statystyka sądowa wliczająca czas mediacji do okresu trwania sprawy sądowej („karząca” sędziów za kierowanie sporu na tę ścieżkę) czy też mediatorzy pracujący za równowartość wizyty u fryzjera. To potwierdzało tylko tezę o braku szans mediacji w Polsce.
Aż do tej chwili. Dlaczego? Bo odsetek ugód zawartych w mediacjach, do których sędziowie poznańskiego sądu okręgowego skierowali sprawy w ubiegłym roku i w I kwartale 2015 r., wynosi 73 proc.!
Od stycznia do marca tego roku tylko w dwóch sądach okręgowych, w Poznaniu i w Warszawie, w sumie skierowano do mediacji 511 spraw (odpowiednio 232 i 279). Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w całym 2014 r. w Polsce skierowano do mediacji 1262 sprawy gospodarcze.
Zgoda – może liczba spraw kierowanych do mediacji, jak i zgód na jej przeprowadzenie nie jest imponująca (z różnych przyczyn, niekoniecznie leżących po stronie sędziów), ale liczba mediacji zakończonych ugodą to rzeczywisty przełom. Oto nareszcie mamy twardy dowód na skuteczność tego modelu. Dowód, który łamie wszelkie stereotypy na temat mediacji, obala mity na temat podejścia Polaków do rozwiązywania konfliktów. Co oznaczają te dane? Liczba zawartych ugód w sprawach gospodarczych w Warszawie to ponad 50 proc., w Poznaniu ponad 70 proc. To już nie jest odosobniony przypadek, lecz bardzo ważna informacja świadcząca o ewolucji podejścia do mediacji. To informacja, która może zmienić naprawdę bardzo wiele, wspiera bowiem zwolenników mediacji: mediatorów, sędziów i pełnomocników procesowych. O ile do dziś mediacja mogła się kojarzyć z pewną nieprzewidywalnością czy wręcz ruletką, od dziś daje pewne obliczalne prawdopodobieństwo.
Wyobraźmy sobie, że połowa, a nawet trzy czwarte kierowanych do mediacji spraw gospodarczych kończy się ugodą. Brzmi to prawie jak bajka. Ale skoro to nie bajka, lecz rzeczywistość, niezwykle istotne, by spory obdarzone ,,zdolnością mediacyjną” trafiały na tę ścieżkę. A to nie zależy tylko od sędziów.
Właśnie został skierowany do Sejmu projekt zmian w kodeksie postępowania cywilnego, który wspiera mediację, zachęca pełnomocników procesowych i strony (m.in. w przypadku zawarcia ugody przed mediatorem sąd zwróci powodowi 100 proc. opłaty sądowej). To niezwykle ważna ustawa. Panie Posłanki i Panowie Posłowie – los projektu jest w waszych rękach. Nierozwiązane konflikty kosztują polską gospodarkę 40 mld zł. Teraz mamy dowód, że odsetek ugód zawartych przed mediatorem sądowym może sięgać prawie trzech czwartych.
Na te siedemdziesiąt kilka procent czekałem 10 lat.