Zniesienie zasady jawności i rozszerzenie przesłanek pozwalających na unieważnianie przetargów to najczęściej krytykowane zapisy z projektu ustawy. Nie wiadomo, co się z nim stanie
Zniesienie zasady jawności i rozszerzenie przesłanek pozwalających na unieważnianie przetargów to najczęściej krytykowane zapisy z projektu ustawy. Nie wiadomo, co się z nim stanie
/>
Organizacje zrzeszające przedsiębiorców przedstawiły opinie do projektu nowej ustawy – Prawo zamówień publicznych. Uwag jest wiele. Konfederacja Lewiatan zaproponowała nawet, by ze względu na ich mnogość w ogóle odłożyć prace nad tym projektem i przygotować jedynie tzw. małą nowelizację, która implementowałaby do polskiego porządku przepisy nowych dyrektyw, które musimy wdrożyć do kwietnia 2016 r. Termin ten jest ważny nie tylko ze względu na ewentualne kary finansowe grożące nam za opóźnienia. Dużo większym ryzykiem jest zablokowanie funduszy unijnych, których kontraktowanie na przełomie roku powinno już się odbywać pełną parą.
Mniej przejrzystości
– Jeszcze innym rozwiązaniem, które ja będę proponował, jest praca nad tym projektem w szerokim gremium partnerów społecznych i posłów oraz dżentelmeńska umowa, że bez względu na wynik wyborów zostanie zachowana ciągłość prac. Sprawa jest bowiem bardzo poważna i nie możemy już sobie pozwolić na marnowanie czasu – mówi Marek Kowalski, przewodniczący działającej przy Konfederacji Lewiatan Rady Zamówień Publicznych.
Lewiatan zgłosił 28 różnych uwag – od tych natury ogólnej (np. niespójność zastosowanej terminologii) po szczegółowe dotyczące konkretnych przepisów. Te ostatnie nierzadko pokrywają się także z uwagami zgłoszonymi przez inne organizacje. Wiele z nich bardzo krytycznie oceniło propozycję ograniczenia jawności ofert. Dzisiaj utajnione w nich mogą zostać jedynie informacje stanowiące tajemnicę przedsiębiorstwa. Cała reszta, po otwarciu ofert, jest dostępna dla wszystkich zainteresowanych. Zgodnie z projektem na etapie przetargu zamawiający miałby przekazywać jedynie kilka podstawowych informacji, np. jaką punktację otrzymała dana oferta. Dostęp do całej reszty byłby możliwy na ogólnych zasadach dostępu do informacji publicznej po zawarciu umowy o zamówienie publiczne. Niektóre organizacje, jak choćby Sieć Obywatelska – Watchdog Polska. mówią wprost, że zwiększy to ryzyko korupcji, a zmniejszy kontrolę nad zamówieniami.
„Jak bowiem mówić o efektywnej kontroli bezstronności procedur przetargowych, jeśli dostęp do stosownych dokumentów będzie możliwy dopiero z chwilą zawarcia umowy, a więc wtedy, kiedy może być za późno na podjęcie stosownych działań” – napisała ta organizacja na swojej stronie internetowej.
Wycofania tej propozycji domaga się także Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji oraz Związek Pracodawców Business Centre Club.
„Przepis ten jest całkowicie nieakceptowalny. Naszym zdaniem narusza on zasady jawności postępowania” – napisano w opinii przesłanej przez tę ostatnią organizację.
„Transparentność, jako główny czynnik, decyduje o uczciwości postępowania o udzielenie zamówienia publicznego. Środki publiczne winny być wydatkowane prawidłowo, a dzieje się tak, gdy trafiają do przedsiębiorcy wybranego z poszanowaniem zasady równego traktowania wykonawców. Założenia projektu przekreślają taką prawidłowość, dając nieograniczoną dowolność w kreowaniu zwycięzcy każdego przetargu” – dodano.
Więcej unieważnień
Organizacje skupiające przedsiębiorców krytykują też poszerzenie katalogu przesłanek pozwalających na unieważnienie przetargu. Zamawiający będzie to mógł zrobić w „obiektywnie uzasadnionych” przypadkach. Wykonawcy obawiają się, że przepis ten będzie nadużywany i urzędnicy zawsze będą mogli po niego sięgnąć, gdy przetarg pójdzie nie po ich myśli.
„Oznacza to wzrost ryzyka tendencyjnych decyzji zamawiających. Dotychczasowe unormowanie z enumeratywnie wymienionymi przesłankami jest lepsze, ponieważ nie przewiduje uznaniowości zamawiających w tak szerokim zakresie” – można przeczytać w stanowisku PIIT.
Uwag jest dużo więcej. Dariusz Ziembiński, ekspert ZP BCC, zwraca uwagę na niewystarczające, przynajmniej jego zdaniem, wymogi dotyczące opisu przedmiotu zamówienia.
– W projekcie zabrakło istniejącego dzisiaj zastrzeżenia, że musi on być precyzyjny, dokładny i wyczerpujący. Boję się zbyt ogólnych opisów, które będą utrudniać wykonawcom składanie prawidłowych ofert, a co gorsza mogą powodować spory już na etapie realizacji zamówienia – przestrzega ekspert.
Co dalej?
Co ciekawe, są też rozwiązania krytykowane przez uczestników obydwu stron rynku. Tak jest w przypadku zamówień in-house, a więc przykładowo takich, które gmina może bez przetargu przekazać swej spółce komunalnej. Konfederacja Lewiatan uważa, że propozycje Urzędu Zamówień Publicznych idą zbyt daleko.
„Poprzez zwykłe przeklejenie postanowień dyrektywy wprowadza się możliwość zlecania wszelkich zamówień (na roboty budowlane, dostawy lub usługi) na rzecz podmiotów publicznych (w tym spółek państwowych oraz spółek komunalnych) bez obowiązku stosowania jakichkolwiek procedur konkurencyjnych” – napisała w swej opinii. „Zasadnym byłoby przeprowadzenie daleko idącej analizy wpływu tego rozwiązania na funkcjonujące mechanizmy rynkowe, ponieważ jego wprowadzenie w znacznym stopniu może ograniczyć możliwość realizacji zamówień publicznych przez przedsiębiorców prywatnych” – dodała.
Samorządowcy skupieni w Stowarzyszeniu Gmin i Powiatów Wielkopolski krytykują ten sam przepis za to, że nie pozwala na zawieranie bez przetargów umów z gminnymi spółkami wywożącymi śmieci. „Wobec braku w projekcie szczególnych uregulowań dotyczących gospodarki odpadami, a w szczególności odniesienia do art. 3a ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, odbiór odpadów komunalnych będzie istotnie się różnił od innych dziedzin gospodarki komunalnej, przy czym nie jest do końca jasne, czemu ma służyć takie różnicowanie” – stwierdzają samorządowcy ze SGiPW w swej opinii.
Co dalej z projektem? Wiadomo, że nie zostanie uchwalony w tej kadencji. To po prostu niemożliwe ze względu na kalendarz posiedzeń Sejmu. Plan rządu był taki, by przyjęła go Rada Ministrów i został skierowany do Sejmu po jesiennych wyborach. Tyle że jeśli wygra opozycja, to mało prawdopodobne jest, by zaakceptowała go jako swój. Zwłaszcza że klub PiS od dłuższego czasu pracuje nad własnymi propozycjami zmian.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama