Ministerstwo Gospodarki opracowało projekt ustawy o prekursorach materiałów wybuchowych podlegających ograniczeniom. Nowe przepisy uszczegółowią ograniczenie dostępu przeciętnych obywateli do wybranych substancji chemicznych, które mogą być wykorzystywane przy tworzeniu domowych bomb lub atakach terrorystycznych. Według ekspertów może to utrudnić życie przedsiębiorcom.
Ministerstwo Gospodarki opracowało projekt ustawy o prekursorach materiałów wybuchowych podlegających ograniczeniom. Nowe przepisy uszczegółowią ograniczenie dostępu przeciętnych obywateli do wybranych substancji chemicznych, które mogą być wykorzystywane przy tworzeniu domowych bomb lub atakach terrorystycznych. Według ekspertów może to utrudnić życie przedsiębiorcom.
Podstawowe regulacje w tym zakresie obowiązują od września 2014 r. na mocy unijnego rozporządzenia 98/2013. Polska ustawa nałoży jednak wiele nowych obowiązków na przedsiębiorców, którzy sprzedają takie substancje. Dotyczyć to może około 140 tys. firm, w tym stacji benzynowych, sklepów z chemikaliami, a także choćby super- i hipermarketów.
Wątpliwości ekspertów wzbudziła redakcja art. 15 projektu, który jest przepisem karnym. Stanowi on, że kto zaniecha zgłoszenia do właściwych służb podejrzanej transakcji, próby jej dokonania, zniknięcia lub kradzieży określonych substancji, podlega karze grzywny. Sęk w tym, że nie wiadomo, jak dokładnie definiować podejrzaną transakcję. Wydaje się, że problem z tym może mieć również sam resort gospodarki. W uzasadnieniu do projektu czytamy bowiem, że „zgłoszenia podejrzanych transakcji obejmują ilości, które wydadzą się podejrzane dokonującym transakcje”. Co to znaczy?
– Nie wiadomo – przyznaje radca prawny Tomasz Madejczyk. – Moim zdaniem to bubel prawny, który powinien zostać jak najszybciej poprawiony. Tym bardziej że to przepis karny – kontynuuje.
W przeciwnym razie zdaniem eksperta w najbliższych latach w sądach znajdzie się wiele spraw, w których przedsiębiorcy będą przekonywać, że transakcja nie wzbudziła ich podejrzeń, podczas gdy organy administracji publicznej będą twierdzić, że należało ją zgłosić.
Resort gospodarki wskazuje jednak, że sztywne określenie, które transakcje są podejrzane, byłoby szalenie trudne. Zależeć to może od wielu kwestii, jak choćby kto dokonuje zakupu, od regionu kraju, a nawet pory roku (przykładowo zakup znacznej ilości substancji przydatnych przy nawożeniu gleb zimą może wydawać się podejrzany, podczas gdy w innym miesiącu nie powinien budzić wątpliwości).
– Ze względu na charakter tego typu wydarzeń i wielość czynników, które mogą wpłynąć na ich ocenę, decyzja o tym, czy dana transakcja jest podejrzana, musi być podejmowana każdorazowo, zarówno przez sprzedającego, jak i organ kontrolujący – tłumaczy Tomasz Szczepura z MG.
Przypomina, że Komisja Europejska w lutym 2014 r. opublikowała Wytyczne do rozporządzenia (UE) nr 98/2013 Parlamentu Europejskiego i Rady z 15 stycznia 2013 r. w sprawie wprowadzania do obrotu i używania prekursorów materiałów wybuchowych, w których jest m.in. wskazówka, że to, czy transakcja jest podejrzana, musi być oceniane indywidualnie w każdym przypadku.
Mecenas Tomasz Madejczyk rozumie, że to problem, lecz podkreśla, że nie można jego konsekwencjami obarczać przedsiębiorców. Dlatego jego zdaniem musi zostać stworzony bardzo szczegółowy wykaz określający, które transakcje należy traktować jako podejrzane.
Zastrzeżenia są także do terminu wejścia w życie ustawy. Resort gospodarki postuluje, aby vacatio legis wynosiło zaledwie 14 dni. Jak tłumaczy, wynika to z pilnej potrzeby dostosowania polskich regulacji do przepisów unijnych.
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie konsultacji
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama