Właściciele praw autorskich i wzorów użytkowych mogą się sprzeciwić ofertom sprzedaży danych wyrobów oraz ich reklamowaniu, nawet jeżeli nieuprawnione podmioty proponują i zachwalają tylko kopie – orzekł luksemburski Trybunał Sprawiedliwości.

Niemiecka spółka Knoll należąca do amerykańskiego koncernu produkuje i sprzedaje meble sławnych projektantów. Jest przy tym upoważniona do dochodzenia w Niemczech roszczeń wynikających z praw autorskich. Z kolei włoska firma Dimensione sprzedaje w Europie designerskie meble, w tym stoły, krzesła, fotele i sofy, których wzory należą do Knolla. Dlatego niemiecka spółka pozwała Dimensione przed sąd w Hamburgu. Zażądała zakazania nie tylko pirackiej sprzedaży jej dzieł sztuki użytkowej, lecz także finansowanej przez Włochów reklamy w dziennikach, magazynach i ulotkach skierowanych m.in. do niemieckich klientów. Zarówno hamburski sąd, jak i wyższy sąd hanzeatycki rozpatrujący apelację uwzględniły powództwo. Dopiero federalny trybunał rozpatrujący skargę kasacyjną zapytał Trybunał Sprawiedliwości UE, czy dyrektywa 2001/29/WE w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych obejmuje prawo do publicznego oferowania oryginału i kopii utworu objętego ochroną. Poza tym niemiecki trybunał chciał się dowiedzieć, czy prawo rozpowszechniania zostaje naruszone także wtedy, gdy na podstawie tego rodzaju oferty nie dochodzi do żadnej transakcji.
TSUE podkreślił, że rozpowszechnianie jest autonomicznym pojęciem unijnego prawa. Dlatego jego wykładnia nie może zależeć od przepisów mających zastosowanie do sprzedaży, jak sugerowała włoska firma. Publiczne rozpowszechnianie charakteryzuje się więc szeregiem transakcji, począwszy przynajmniej od zawarcia umowy sprzedaży, a skończywszy na dostawie rzeczy do klienta. W związku z tym handlowiec jest odpowiedzialny za każdą dokonaną przez siebie lub na swój rachunek transakcję prowadzącą do publicznego rozpowszechniania w państwie Unii, w którym dane towary są chronione prawem – podkreślili europejscy sędziowie. Słowo „przynajmniej”, którym posługuje się zarówno prawo europejskie, jak i wcześniejsze orzecznictwo TS, oznacza, że może chodzić również o działania poprzedzające zawarcie umowy sprzedaży. Tym samym i oferta, i nawet niewiążąca reklama internetowa skierowana przez handlowca z jednego państwa członkowskiego do klientów w innym też są formami publicznego rozpowszechniania – stwierdził TS. I nie ma przy tym znaczenia, czy rzecz dotyczy oryginału, czy kopii utworu. Nie jest także istotne, czy nielegalnie zachwalana rzecz zostanie kupiona przez konsumentów z państwa Unii, w którym wzór jest chroniony – dodali sędziowie.

ORZECZNICTWO

Wyrok TSUE z 13 maja 2015 r. w sprawie C-516/13.