Jaki jest sens utrzymywania sankcji, z którą nie wiążą się żadne realne dolegliwości?
Kodeks wykroczeń (rocznik 1971), jak przystało na ustawę uchwaloną w 26. roku istnienia Polski Ludowej, ma wiele archaicznych smaczków. W odróżnieniu bowiem od ważniejszego kodeksu karnego nie był tyle razy nowelizowany ani tym bardziej pisany na nowo. Gdyby tak było, trzeba by zacząć od przemyślenia, czy system kar określonych w k.w. przystaje do współczesności.
Najwyższą karą jest kara aresztu (do 30 dni). Potem jest coraz lżej: mamy karę ograniczenia wolności, grzywny i na końcu nagany. Każda sankcja wiąże się z jakąś dolegliwością realnie odczuwaną przez podsądnego: może on trafić za kratki, wykonywać prace społecznie użyteczne w ramach ograniczenia wolności czy też ponieść karę finansową jako konsekwencję swojego zachowania. Każdą – oprócz nagany. W europejskich systemach prawnych coś takiego jak kara nagany właściwie nie występuje. Najbliższym jej odpowiednikiem jest ostrzeżenie, które spotykamy w prawie ukraińskim i rosyjskim. W tym drugim ma ono formę pisemną.
Celem nagany zasadniczo jest przywrócenie do porządku prawnego, co oznacza, że ma ona stanowić swego rodzaju połączenie potępienia z przestrogą na przyszłość. Pytanie, czy to swoiste pogrożenie przez sędziego palcem robi jeszcze na kimś wrażenie. Bo tylko wtedy stosowanie kary jest zasadne.
Czy sankcja skutkuje...
– Sądy chyba nie do końca wierzą w skuteczność tego rodzaju kar. Nagana ma jakiś sens w sprawach dotyczących nieletnich, zwłaszcza jeśli jest sensownie przez orzekającego umotywowana i obudowana dodatkowymi środkami, np. w postaci kuratora – mówi sędzia Marcin Łochowski z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.
Ale to wszystko przy założeniu, że nieletni nie jest kompletnie zdemoralizowany.
– Dlatego mam poważne wątpliwości, czy w dzisiejszych czasach nie lepszym rozwiązaniem, zarówno w powszechnym odczuciu, jak i pod względem dolegliwości dla sprawcy, nie byłaby niewielka grzywna – dodaje sędzia.
Kara nagany przewidziana w kodeksie wykroczeń jest czym innym niż nagana w przepisach dyscyplinarnych czy pracowniczych.
– Na przykład w zawodach prawniczych nagana ma dość poważne reperkusje. U sędziów będzie to brak możliwości awansu przez określony czas czy zwiększenia uposażenia. W przypadku pracownika nagana otrzymana od pracodawcy zaowocuje wpisem do akt, co nie będzie potem mile widziane przez kolejnego pracodawcę – przytacza Marek Celej, sędzia sądu apelacyjnego w SO w Warszawie.
Nie uważa on jednak, by z nagany wykroczeniowej należało rezygnować. Postuluje raczej wzmocnienie jej dolegliwości.
– Jeżeli nagana nie będzie powiązana np. z obowiązkiem naprawienia szkody lub informacja o niej nie zostanie w jakiś sposób upubliczniona, to taka kara jest tylko pustym słowem. Bez żadnego przełożenia na przyszłość. Dziś jej skuteczność zależy tylko od poczucia etyki i moralności ukaranego. Na jednych zadziała, po innych spłynie – tłumaczy sędzia.
...nikt tego nie wie
Także sędzia Łochowski zwraca uwagę, że poprzestanie na naganie rodzi u skazanego poczucie uniewinnienia.
– To rzeczywiście może być tak odebrane. Nawet kiedy podsądny jest na sali (w postępowaniu wykroczeniowym nie ma takiego obowiązku – red.), odczyta mu się wyrok i powie, że jego zachowanie zostało napiętnowane, to nie idą za tym dalsze konsekwencje – mówi Rafał Lisak z Sądu Okręgowego w Krakowie.
– Trzeba też pamiętać, że istnieje możliwość odstąpienia od wykonania kary. Z punktu widzenia podsądnego to, czy sąd na skutek wielu okoliczności łagodzących zastosuje karę nagany, czy odstąpi od wymierzenia kary, nie będzie miało praktycznie znaczenia – tłumaczy sędzia.
A różnica jest bardzo subtelna. W obu przypadkach sąd stwierdza winę. I w obu kara – jeśli jest – to iluzoryczna.
– Każdy skazany odbiera tą karę inaczej. Wydaje mi się, że jednak większe wrażenie na podsądnych robi to, że zostali oni jednak w jakiś sposób ukarani. Choć np. nie zapłacą z tego tytułu ani złotówki – zastrzega sędzia Rafał Puchalski z sądu rejonowego w Jarosławiu.
– To raczej odstąpienie od wymierzenia kary powoduje poczucie bezkarności, skoro sąd nawet nie pogroził palcem – uważa sędzia, dodając, że istota leży w umiejętnym stosowaniu tej sankcji.
Jan Winczorek, adiunkt w Katedrze Socjologii Prawa Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, przyznaje jednak, że nie ma żadnych badań na temat percepcji kary nagany.
– Skoro trudno jest nam powiedzieć, jak ona jest odbierana, czy spełnia cele i zamierzenia ustawodawcy, to tym bardziej warto takie badanie przeprowadzić – podnosi prawnik.
Na razie Ministerstwo Sprawiedliwości większych zmian w kodeksie wykroczeń nie przewiduje. Choć to nie oznacza, że nie dostrzega jego mankamentów.
– Informacja o wydaniu takiej kary nie jest nigdzie odnotowywana, a powinna. Wówczas w przypadku popełnienia tego samego lub podobnego wykroczenia sędzia wiedziałby, że nagana okazała się nieskuteczna, i powinien ukarać surowiej, np. stosując grzywnę czy karę ograniczenia wolności – wyjaśnia Jerzy Kozdroń, wiceminister sprawiedliwości.
Inna sprawa, że brak rejestru dotyczy nie tylko kary nagany, lecz także wszystkich wykroczeń w ogóle.
W latach 1972–2000 odsetek kar nagany wahał się od 1 do 3 proc. Dopiero stosunkowo niedawno ten udział zwiększył się do 6 proc. – w 2002 r., ale w ostatnich latach znowu konsekwentnie spada – niecałe 2,5 proc. w 2014 r.