Ponadto, zdaniem prezydenta, wątpliwości z punktu widzenia konstytucyjnych wymogów budzi przepis nowelizacji dotyczący uprawnienia do przetwarzania przez ministra m.in. danych osobowych stron postępowań sądowych.
W poniedziałek prezydent nie podpisał nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych i skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. W ocenie prezydenta, niekonstytucyjne są te rozwiązania, które oznaczają, że administracja i urzędnicy uzyskują wgląd w dokumenty przebiegu procesu sądowego, a więc także w informacje dotyczące kwestii niesłychanie osobistych. Chodzi o regulacje z nowelizacji dotyczące wglądu ministra do akt oraz przetwarzania danych uczestników procesu za pomocą systemu teleinformatycznego.
"W przypadku, gdy trwa postępowanie przed sądem, dla przyznania kompetencji żądania akt sprawy muszą istnieć bardzo ważne i silnie uzasadnione, umocowane w ustawie przesłanki, które nie będą ingerowały w niezawisłość sędziowską ani nie będą mogły być odebrane jako naruszenie zasady bezstronności" - napisano we wniosku prezydenta.
Spór w środowisku prawniczym o zakres nadzoru administracyjnego ministra nad sądami - w którym mieści się też kwestia upoważnienia do żądania przez ministra od prezesów sądów apelacyjnych akt spraw sądowych - toczy się od kilku lat. Upoważnienie to wcześniej było określone w jednym z przepisów rozporządzenia ministra sprawiedliwości z końca 2012 r. o nadzorze nad działalnością administracyjną sądów. W maju zeszłego roku TK uznał ten przepis za niezgodny z konstytucją i podkreślił, że kwestia ta nie może być regulowana w rozporządzeniu.
W uchwalonej 20 lutego nowelizacji znalazł się więc przepis, zgodnie z którym minister może - gdy jest to konieczne do weryfikacji czynności podejmowanych w ramach wewnętrznego nadzoru administracyjnego – żądać przesłania akt spraw sądowych. Ponadto może żądać akt spraw prowadzonych przez sędziego przed żądaniem podjęcia czynności dyscyplinarnych wobec tego sędziego, gdy "jest to celowe dla wszechstronnego zbadania sprawy". W związku z tymi uprawnieniami minister może zbierać i wykorzystywać niezbędne informacje zawierające dane osobowe oraz przetwarzać je także bez wiedzy i zgody osoby, której dane dotyczą.
W swym wniosku prezydent wskazał, że nowelizacja jako jedyne warunki żądania przez ministra akt spraw wymieniła "konieczność" i "celowość". W związku z tym kwestie przekazywania takich akt będą mogły zależeć de facto od "praktyki osoby piastującej urząd ministra".
"Trudno jest się zgodzić z założeniem, w myśl którego efektywność nadzoru zewnętrznego nie może być zapewniona bez wyposażenia ministra sprawiedliwości w kompetencję żądania akt spraw sądowych obejmującą sprawy będące w toku" - zaznaczono we wniosku. Dodano w nim, że skuteczność nadzoru ministra może być bowiem zapewniona m.in. poprzez weryfikację takich akt w ramach samej władzy sądowniczej dokonywanej na wniosek MS oraz poprzez żądanie od prezesa sądu apelacyjnego informacji i dokumentów.
Także - zdaniem prezydenta - skuteczność wypełniania przez ministra przyznanych mu uprawnień w sprawach dyscyplinarnych sędziów "nie jest uzależniona wyłącznie od zapoznania się z aktami sprawy sądowej będącej w toku".
We wniosku wskazano, że akta mają być przekazywane ministrowi w formie niezanimizowanej. "Oznacza to pełny dostęp do informacji w nich zawartych, w tym stanowiących dane osobowe, a w szeregu rodzajów postępowań dane wrażliwe" - podkreślono.
"Nie został przedstawiony argument uzasadniający konieczność przetwarzania danych osobowych wszystkich uczestników postępowań sądowych właśnie przez ministra sprawiedliwości" - napisał prezydent.
Przed rokiem - podczas rozprawy przed TK dotyczącej rozporządzenia o dostępie do akt - resort argumentował, że minister, który sprawuje zewnętrzny nadzór administracyjny nad sądami, musi mieć narzędzia do jego wykonywania. Według MS bez możliwości wglądu w akta nie zawsze można skutecznie weryfikować, czy jest sprawowany nadzór wewnętrzny sprawowany przez prezesów sądów.
TK nie badał wówczas tej kwestii pod kątem wpływu takiego uprawnienia ministra na sędziowską niezawisłość. "Trybunał zwraca jednak uwagę, że orzeczenia nie można odczytywać jako pełnej akceptacji dla takich regulacji w perspektywie zasad odrębności władzy sądowniczej" - zauważył wówczas w uzasadnieniu TK.