TEZA: Jeśli obywatel wniósł do sądu skargę na bezczynność organu gminy w związku z nieudostępnieniem informacji publicznej, to samorząd musi pokryć koszty opłaty sądowej. Nawet wtedy, gdy udostępnił żądane dane przed rozpatrzeniem skargi przez sąd.
Sygn. akt I OZ 27/15
POSTANOWIENIE NACZELNEGO SĄDU ADMINISTRACYJNEGO
z 12 stycznia 2015 r.
STAN FAKTYCZNY
Mieszkaniec jednej ze świętokrzyskich gmin skierował do wójta wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Minęło 14 dni, z gminy nie przyszła żadna odpowiedź, a więc organ naruszył art. 13 ustawy z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 782 ze zm.). W związku z tym obywatel złożył skargę na bezczynność wójta do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach. Zanim jednak rozpatrzeniem skargi zajął się sąd, mieszkaniec otrzymał żądaną informację. Wójt się bowiem zreflektował i udzielił odpowiedzi na wniosek. W odpowiedzi na skargę włodarz poprosił więc o umorzenie postępowania i nieobciążanie gminy kosztami sądowymi. Skarżący, w dodatkowych wyjaśnieniach przysłanych do sądu, przyznał, że otrzymał informację publiczną, ale wójt powinien zwrócić mu koszty sądowe, gdyż udostępnił dane dopiero po złożeniu skargi do sądu. Mieszkaniec musiał więc uregulować wpis sądowy i opłacić prawnika, który w jego imieniu sformułował skargę.
Kielecki WSA przyznał rację wójtowi. W drodze postanowienia umorzył postępowanie jako bezprzedmiotowe i oddalił wniosek mieszkańca o zasądzenie na jego rzecz zwrotu kosztów postępowania. Dla sądu najważniejsze okazało się to, że koniec końców udostępniono informację publiczną. Fakt, że zrobiono to z przekroczeniem ustawowego terminu, dopiero po złożeniu skargi przez mieszkańca, nie miał dla sądu pierwszej instancji znaczenia.
Mieszkaniec skierował do Naczelnego Sądu Administracyjnego zażalenie na wspomniane postanowienie. Argumentował, że jeśli organ, którego działanie lub bezczynność się skarży, skorzysta z trybu autokontroli (tj. postąpi zgodnie z żądaniem wskazanym w skardze – by sprawy nie musiał rozstrzygać sąd), to sąd powinien zasądzić na rzecz wnoszącego skargę zwrot kosztów postępowania wywołanych wniesieniem skargi. Mieszkaniec tłumaczył, że do dochodzenia swoich racji przed sądem wynajął prawnika oraz uiścił wpis od skargi, więc poniósł określone koszty. Co więcej, to, że wójt skorzystał z trybu autokontroli, wskazuje, iż potwierdził zarzuty podnoszone w skardze, a więc obywatel miał rację, a wójt, jako strona odpowiedzialna za błąd – nieudostępnienie informacji publicznej w terminie – powinien ponieść negatywne tego konsekwencje finansowe.
NSA przyznał rację mieszkańcowi.
UZASADNIENIE
Skład orzekający wskazał, że zgodnie z art. 201 ustawy z 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 270 ze zm.) skarżącemu przysługuje zwrot kosztów sądowych w przypadku umorzenia postępowania sądowego w następstwie decyzji skarżonego organu o skorzystaniu z opcji autokontroli. Badaną sytuację NSA ocenił jako właśnie praktyczne zastosowanie trybu autokontroli przez wójta świętokrzyskiej gminy.
NSA uznał, że koszty sądowe poniesione przez mieszkańca – przygotowanie i opłacenie skargi – były celowe. Należy bowiem założyć, że gdyby mieszkaniec nie złożył skargi, wójt nadal tkwiłby w stanie bezczynności i nie udostępniał informacji publicznej. Składającemu skargę mieszkańcowi towarzyszył zatem wyraźny cel. Skorzystanie przez organ z trybu autokontroli pozwala uniknąć długotrwałego postępowania sądowego, ale nie stanowi usprawiedliwienia tego, by nie ponieść ciężaru kosztów sądowych. Gdyby bowiem organ postępował zgodnie z prawem, obywatel nie musiałby składać skargi i ponosić kosztów związanych z jej przygotowaniem. Widać to w opisywanym stanie faktycznym. Sprawy by nie było, gdyby wójt w terminie 14 dni od otrzymania wniosku o udostępnienie informacji publicznej udzielił odpowiedzi. Autokontrolą naprawił swoje postępowanie, ale dopiero wtedy gdy mieszkaniec zastosował mocniejsze środki prawne.