"Zbyt wielu Europejczyków jest ofiarami wypadków. (...) Bezpieczeństwo drogowe nie kończy się na granicy państw" - mówiła w Strasburgu unijna komisarz ds. transportu Violeta Bulc. "Zagraniczni kierowcy mogą być łatwo pociągnięci do odpowiedzialności dzięki temu, że łatwo można ich zidentyfikować" - wskazała.
Komisja Europejska ma przedstawić w listopadzie 2016 r. sprawozdanie nt. skuteczności wymiany między państwami członkowskimi informacji dotyczących sprawców wykroczeń drogowych. Potem być może przedstawi projekt zaostrzenia przepisów, które umożliwią ściganie kierowców niezależnie od państwa, w którym pojazd jest zarejestrowany.
Przepisy w sprawie ułatwień w transgranicznej wymianie informacji dotyczących przestępstw lub wykroczeń drogowych zostały przyjęte w 2011 r., a weszły w życie w listopadzie 2013 r. W związku z koniecznością oparcia tego prawa na przepisach transportowych, a nie - jak w poprzedniej wersji - na współpracy policyjnej, będą one - za dwa lata - stosowane także w Wielkiej Brytanii, Irlandii oraz Danii. Do tej pory te państwa były wyłączone ze stosowania przepisów, zgodnie z klauzulą "opt-out" w dziedzinie współpracy policyjnej.
Tak więc kierowca samochodu z polską tablicą rejestracyjną podróżujący po Wielkiej Brytanii i przekraczający prędkość dostanie mandat na swój polski adres.
O zmianach zdecydował Trybunał Sprawiedliwości UE w maju 2014 roku. Trybunał orzekł wówczas, że przepisy - skądinąd bardzo potrzebne - oparto na niewłaściwej podstawie prawnej, i uznał dyrektywę za nieważną. Jednak, aby nie tworzyć luki prawnej, trybunał wydłużył obowiązywanie dyrektywy o rok, dając państwom członkowskim i PE czas potrzebny na wprowadzenie poprawek.
Analiza danych UE z 2007 r. pokazała, że odsetek osób odwiedzających dany kraj, które popełniają przestępstwa i wykroczenia drogowe, jest wyższy niż odsetek obywateli tego kraju. Dotyczy to przede wszystkim przekroczenia dozwolonej prędkości. Problem polegał na tym, że trudno było "namierzyć" piratów drogowych z zagranicznymi tablicami rejestracyjnymi, bo organy ścigania danego kraju nie znają miejsca zamieszkania właściciela pojazdu i nie mogą mu wysłać zawiadomienia o karze. Istniały co prawda umowy dwustronne między niektórymi państwami członkowskimi, ale nie do końca dobrze funkcjonowały.
Obecnie poprawiane przepisy, które zostały już zastosowane w krajowych uregulowaniach przez 20 państw członkowskich Unii, umożliwiają państwom członkowskim wymianę danych piratów drogowych z zagranicznymi tablicami rejestracyjnymi, co pozwala kierować mandaty do sprawców wykroczeń z zagranicy.
"Nowy system ułatwi karanie sprawców wykroczeń drogowych ze wszystkich państw członkowskich i da wymierny efekt polepszenia bezpieczeństwa na drogach UE" - podsumowała europosłanka PO Elżbieta Łukacijewska podczas debaty w Strasburgu.
"Państwa członkowskie powinny mieć narzędzia, które pozwolą skutecznie egzekwować nakładane kary za przestępstwa drogowe. Odstąpienie od nałożenia kary z powodu braku technicznej możliwości zidentyfikowania adresu sprawcy wykroczenia byłoby ewidentnie naruszeniem zasady równości wszystkich obywateli Unii Europejskiej" - zauważył Kosma Złotowski, europoseł z PiS.
Zaproponował rozszerzenie tych regulacji na państwa stowarzyszone z UE, w szczególności na te kraje, które należą do Partnerstwa Wschodniego. Jak podał eurodeputowany, w Polsce kierowcy z zagranicznymi tablicami rejestracyjnymi są sprawcami około 3 proc. wykroczeń drogowych.
Przypadki stanowiące wykroczenia zagrażające bezpieczeństwu drogowemu to według obecnych przepisów kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu lub narkotyków, używanie telefonu komórkowego w czasie kierowania pojazdem, poruszanie się pasem, po którym jazda jest zabroniona, przekroczenie prędkości, niezapięte pasy, niezatrzymanie się na czerwonym świetle i jazda motocyklem bez kasku.
UE wyznaczyła sobie za cel zmniejszenie do 2020 r. liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych o połowę. Dyrektywa w zeszłym roku przyczyniła się do spadku liczby ofiar.
Zmiany przepisów muszą jeszcze zatwierdzić ministrowie UE.