Żaden obrońca i jego klient nie będzie dysponował nigdy takimi możliwościami jak państwo i jego aparat - mówi prof. Piotr Kruszyński, adwokat, procesualista z Uniwersytetu Warszawskiego.
/>
Podziela pan poglądy krakowskiej palestry, która wzywa do wstrzymania wchodzącej w lipcu w życie wielkiej reformy kodeksu postępowania karnego?
Jestem zszokowany tym stanowiskiem. Uważam je za szkodliwe. Obawiam się, że takie głosy mogą doprowadzić do tego, że będziemy tkwić w obecnym – stalinowskim – modelu procedury karnej. W państwach Europy, w których narzucono po 1945 r. ten model, dawno się od niego odchodzi. Tylko u nas został ten anachronizm. Rezygnacja z reformy byłaby wielkim krokiem wstecz.
Od dawna podobnego zdania, co krakowscy adwokaci, są jednak prokuratorzy. Też chcą wstrzymania reformy.
Bardziej mogę zrozumieć prokuratorów. Ich oburzenie wynika z tego, że zmieni się ich rola na sali sądowej. Stąd opór. Ale adwokatów z Krakowa kompletnie nie rozumiem.
Stawiają oni poważny zarzut: zmiany będą faworyzowały oskarżonych lepiej sytuowanych, a upośledzały osoby ubogie, których nie będzie stać na wynajęcie detektywów czy zamówienie prywatnych opinii biegłych. Sąd nie będzie bowiem poszukiwał dowodów z urzędu. To może naruszać nawet konstytucyjnie zagwarantowane prawo każdego obywatela do obrony. Nie obawia się pan, że będziemy mieć „sprawiedliwość dla bogatych”?
To nieprawda. To populistyczny argument. A dziś nie jest lepiej oskarżonemu, który jest bogaty? Przecież jest. Natomiast osobom niezamożnym jest jeszcze trudniej. Bo większość nie może nawet liczyć na obrońcę z urzędu. Nie spełniają bowiem wymagań, aby otrzymać taką pomoc. Po zmianach każdy, kto zażąda obrońcy, otrzyma go. To zostanie zagwarantowane.
Jak mówi dr Adam Bodnar, wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, „gwiazdy palestry, które występują w mediach, cieszą się ze zmian. Dla nich ta reforma będzie korzystna. Bo ich klient ma zasoby na przeprowadzenie postępowania dowodowego. Problem w tym, że świat nie składa się tylko z takich adwokatów i takich klientów”.
Ależ to naturalne, że są adwokaci lepsi i gorsi. Nie ma urawniłowki. Kompletnie nie rozumiem, co to ma do rzeczy. W przeciwieństwie do dzisiejszej sytuacji każdy, kto będzie tego potrzebował, otrzyma profesjonalnego obrońcę.
Obrońcy praw człowieka tłumaczą, że gwarancje równości broni nie kończą się na zapewnieniu obrońcy na żądanie. Chodzi o kompleksowe rozwiązania. O to, czy osoba oskarżona będzie miała faktyczne możliwości bronienia się i przedstawienia argumentów na podobnym poziomie jak prokuratura.
Żaden obrońca i jego klient nie będzie dysponował nigdy takimi możliwościami, jak państwo i jego aparat.
Zwłaszcza gdy klienta nie stać na wiele...
Proszę się zastanowić, czy dziś taki adwokat ma szanse w starciu z oskarżeniem? A często także z sądem, który wyręcza prokuratora i przeprowadza za niego dowody? Nie widzę alternatywy dla kontradyktoryjności. Choć to nie znaczy, że nie można tej reformy jeszcze ulepszyć w kierunku zwiększenia roli sądu w postępowaniu przygotowawczym. Mam na myśli wprowadzenie w Polsce, na wzór modelu niemieckiego, sędziego do spraw postępowania przygotowawczego. Nie należy go przy tym mylić z francuskim sędzią śledczym.