Próba profilowania całej grupy zawodowej i stygmatyzacji detektywów jako potencjalnych przestępców jest nie do zaakceptowania - mówi w wywiadzie dla DGP Piotr Radlak, detektyw, rzecznik prasowy Polskiego Stowarzyszenia Licencjonowanych Detektywów.
Próba profilowania całej grupy zawodowej i stygmatyzacji detektywów jako potencjalnych przestępców jest nie do zaakceptowania - mówi w wywiadzie dla DGP Piotr Radlak, detektyw, rzecznik prasowy Polskiego Stowarzyszenia Licencjonowanych Detektywów.
W mojej ocenie tak. Obowiązek, czy też możliwość zbierania przez adwokatów materiału dowodowego w ramach znowelizowanej procedury karnej, spowoduje, że ci wkroczą na grunt, który jest bliższy pracy detektywa niż prawnika. Adwokaci mają swoją misję do spełnienia i nie sądzę, by mieli czas na żmudną i czasochłonną pracę, w której trzeba wykazywać się dużą dyspozycyjnością. Przy obciążeniu dotychczasowymi obowiązkami musiałoby to wiązać się z obniżeniem jakości ich pracy. Stąd też uważam, że z pomocą mogliby przyjść właśnie detektywi.
Współpraca adwokata z detektywem nie musi absolutnie oznaczać, że detektywi będą pracować na rzecz przestępców. Podobnie jak nie można tak definiować roli adwokata. Ponieważ zbierane dowody będą podlegać weryfikacji w trakcie procesu, nie wierzę, żeby ktoś zechciał zniżyć się do zbierania ich w sposób nieuczciwy, a co dopiero niezgodny z prawem. Wierzę w sprawiedliwość i – pomimo zdarzających się błędów – w profesjonalizm i czyste intencje przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Rolą detektywa jest jedynie ustalanie stanu faktycznego. Proszę pamiętać, że my nie kreujemy rzeczywistości. My jedynie opisujemy zaobserwowane fakty. Poddawać je ocenie może jedynie sąd. Przez wiele lat byłem osobą szukającą i zbierającą dowody. Zawsze były one weryfikowane na dalszym etapie prowadzonych postępowań. Nie mam absolutnie poczucia, żebym utrudniał jakiekolwiek postępowanie.
Wskazujemy w nim, że próba profilowania całej grupy zawodowej i stygmatyzacji detektywów jako potencjalnych przestępców po wprowadzeniu nowelizacji kodeksu postępowania karnego jest nie do zaakceptowania nie tylko w sferze etyczno-moralnej, lecz także prawnej. Celem zarówno pracy prokuratorów, jak i detektywów jest ustalenie stanu faktycznego i wyświetlenie prawdy o badanej sytuacji, choć faktycznie odbywa się to z innych pozycji. Ubolewamy, że przedstawiciel prokuratorów może twierdzić inaczej. Dlatego zamierzamy o tej krzywdzącej nasze środowisko wypowiedzi poinformować zarówno Ministerstwo Sprawiedliwości, jak i resort spraw wewnętrznych. Co do fabrykowania dowodów mogę natomiast wyrazić w imieniu własnym i całej rzeszy uczciwych detektywów głębokie oburzenie, że taką opinię przedstawia ważny przedstawiciel środowiska prokuratorów. Mam nadzieję, że takie podejście do zawodu detektywa nie utrwali się w świadomości innych oskarżycieli publicznych. Jakkolwiek w Polsce nie funkcjonuje model, gdzie prokurator może współpracować z detektywem, to jednak zawód detektywa nie jest wymysłem polskim i funkcjonuje na całym świecie. Nie powoduje to jakichś negatywnych skutków dla wymiaru sprawiedliwości.
Negocjacje są przyjętym środkiem w postępowaniach na całym świecie. Nie oznacza to, że należy stygmatyzować całą grupę zawodową i sprowadzać ją do roli rekietierów znanych z lat 90. W moim pojęciu słowo „negocjacje” nie ma wydźwięku negatywnego. Wręcz przeciwnie, są cywilizowaną formą rozwiązywania problemów. Każdy z detektywów ma też swój kręgosłup moralny i nie wyobrażam sobie, żeby nawet w przypadku podjęcia się roli negocjatora w takich sprawach używał niedozwolonych, zabronionych przez prawo, czy też niezgodnych z powszechnie uznawaną moralnością i etyką swojego zawodu metod. Nie jesteśmy i nie zamierzamy być bandytami. Wykonujemy swój zawód zgodnie z zasadami prawa i współżycia społecznego i jeśli nasza rola w pomaganiu ludziom – bo taka jest rola detektywa – ma się w jakimś stopniu zwiększyć, to nie oznacza to, że zaczniemy stosować niedozwolone metody lub działać na szkodę wymiaru sprawiedliwości.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama