Małgorzata Gersdorf, Andrzej Rzepliński i Roman Hauser w wydanym oświadczeniu ustosunkowali się do słów prezesa PiS który powiedział, że prezesi najważniejszych polskich sądów wraz z władzą terroryzują sądy. Oskarżenie to padło podczas przemówienia na demonstracji zorganizowanej w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, w kontekście rzekomego fałszerstwa wyborów.
Jak napisali prezesi sądów, jest to "pełen pogardy", "bezprzykładny w Europie atak polityka" na władzę sądowniczą i każdego z tysięcy polskich sędziów. Zarzucili też Jarosławowi Kaczyńskiemu "zniewagę" i wyrazili "głębokie oburzenie" jego zachowaniem. Wypowiedź polityka - zdaniem prezesów sądów - nawiązuje też "do najgorszych zwyczajów walki politycznej sprzed 1989 roku".
Wcześniej - po problemach z systemem informatycznym w wyborach samorządowych - prezesi najważniejszych sądów spotkali się z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Odrzucali też zarzuty stawiane przez Prawo i Sprawiedliwość o sfałszowaniu wyborów. Zarówno prezesi, jak i prezydent byli z tego powodu krytykowani przez PiS.
Według polskiego prawa, o rzetelności przeprowadzanych wyborów decydują w każdym przypadku sądy właściwe dla regionu, którego dotyczy skarga. Politycy Prawa i
Sprawiedliwości wypowiadający się w mediach wielokrotnie poddawali w wątpliwość wiarygodność takich wyroków. Twierdzili, że na sędziów wywarta została presja. Partia domagała się rozpisania nowych wyborów do sejmików na wiosnę i chciała, żeby decyzję w tej sprawie podjął parlament.