Chodziło o sprawę mieszkańca z Białegostoku. Zgodnie ze złożonymi przed sądem zeznaniami zakupił on w 2011 r. działkę nad jeziorem wraz z domkiem letniskowym. Budynek został odkupiony od drugiego właściciela, który posiadał go od 1999 roku. W akcie notarialnym zapisano, iż przeniesiono własność kiosku nietrwale związanego z gruntem.
Przeprowadzone przez nadzór budowlany w dniu 11 stycznia 2012 r. oględziny wykazały, że na wskazanej działce zlokalizowany jest budynek letniskowy z zadaszonym tarasem o łącznych wymiarach 7,65 m x 6,25m. Wykonany został on w konstrukcji drewnianej, z dachem dwuspadowym pokrytym papą. Zaznaczono również, że obiekt postawiony jest na betonowych bloczkach. Organ przeprowadzający oględziny wskazał, iż skoro budynek powstał na początku lat 90, kiedy obowiązywała ustawa prawo budowlane z 1974 r, to wymagane jest pozwolenie na budowę. Orzeczono więc, że domek letniskowy stojący na zakupionej działce jest samowolą budowlaną. Co więcej, nie możliwe jest jej zalegalizowanie, bowiem obiekt zlokalizowany jest na terenie nieprzeznaczonym pod zabudowę ani w obowiązującym ówcześnie ani obecnie planem zagospodarowania przestrzennego. Zgodnie z aktem prawa miejscowego z 1994 r. na miejscu działki wyznaczona została strefa ochronna jeziora przeznaczona pod uprawy. W obowiązującym natomiast obecnie planie, tereny te przeznaczone zostały pod działalność rekreacyjną, sportową, turystyczną, na której zakazano stawiania budynków.
Właściciel działki złożył odwołanie od decyzji organu budowlanego. Swoją rację argumentował tym, iż nie zdawał sobie sprawy, że domek letniskowy może być samowolą budowlaną. Uważał, że skoro działka położona jest na terenie związanym z rekreacją to może legalnie znajdować się na niej domek – tym bardziej, że nie jest on trwale związany z gruntem.
Taka argumentacja nie przekonała jednak wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego w Lublinie. Stwierdził on, że nabywca nieruchomości przejmuje wszelkie prawa i obowiązki z nią związane, w tym również w zakresie konsekwencji wynikających z nielegalnej zabudowy. Wyjaśnił, że uiszczanie obowiązków podatkowych związanych z posiadaną nieruchomością nie może usprawiedliwiać przekonania o legalności posadowionego na niej obiektu. Przepisy prawa podatkowego pozostają bowiem w oderwaniu od norm prawa budowlanego regulującego proces powstawania inwestycji budowlanych. Co więcej, jak uzasadnił inspektor, nabycie działki gruntu z lekką zabudową (kiosk), niezwiązaną stale z gruntem (formalnie niezabudowana), powinno nasunąć wątpliwości, czy budowla jest legalna. Domek letniskowy bowiem, jako trwale związany z gruntem fundamentem z betonowych bloków, stanowi budynek w rozumieniu prawa budowlanego, na postawienie którego wymagane jest pozwolenie.
Właściciel nie zgodził się z decyzją organu odwoławczego. Skarga trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie. Argumentując swoją decyzję WSA zgodził się z decyzjami wydanymi przez inspektorów budowlanych. Powołał się na ustawę prawo budowlane, z której wynika, że w takich przypadkach konieczne było uzyskanie pozwolenia na budowę, a zwolnienia od tego obowiązku przewidziane zostały w rozporządzeniu wykonawczym z 1975 r. Zgodnie z obowiązującym obecnie prawem, jak dalej argumentował sąd, nawet jeśli budynek nie jest trwale związany z gruntem (tymczasowy obiekt budowlany) to i tak wymagane jest pozwolenie na jego postawienie. Dodatkowo podkreślił, że budynku nie można zalegalizować jeśli jego obecność stoi w sprzeczności z obowiązującym planem zagospodarowania przestrzennego. WSA podtrzymał decyzję nakazującą rozbiórkę domku letniskowego. Tego samego zdania był NSA, do którego w konsekwencji trafiła niniejsza sprawa.
Podstawa prawna
Wyrok NSA sygn. akt II OKS 1201/13, wyrok WSA w Olsztynie, sygn. akt II SA/Ol 1390/12
Komentarze (12)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeJakbyś lekką szkieletówke postawił na kołach to też jest OK
Czytałem durnowate orzeczenie Sądu nt. przyczepy kęmpingowej stojacej na działce...Zdaniem Sędziego była związana z gruntem kołami i podporami...i rozkazał rozbórkę
Nie przetoczenie czy usunięcie, a rozbiórkę...przyczepy kęmpingowej!!!
Po prostu żenada...stosuja prawo budowlane do przyczep które ich zdaniem "związaly się z gruntem"
Kupić starą platformę do przewozu ładunków ponadnormatywnych, pozstawić na niej szyny poprzeczne na szerokośc budynku. Całość ustawić w zagłębieniu i podstawić na tym dom.
Puste przestrzenie wokoło "lawety" zapełnić drewnianymi panelami.
Przyłączenie elektryczne jeśli jest przepiąć na tymczasowe dowiązanie przyczepy kampingowej (trzeba zakupić małą niewiadowską) i z niej podciągnąć zasilanie do domu na lawecie.
Dom jest oficjalnie przygotowany do transportu, niezwiązany z gruntem, podsumowując - LEGALNY.
Przyłącze elektryczne jest do przyczepy kampingowej, LEGALNE. Przewód pomiędzy przyczepą a domem jest w celu przygotowania domu do transportu.
Co pięć lat konserwować przyczepę, sprawdzać ciśnienie w oponach (można postawić na zrewnianych bloczkach zawieszenie, żeby nie obciążać opon - nie będzie widać jak zejdzie powietrze) i płacić OC.
W razie pytań inspektorów co to za drewniane panele wokóło przyczepy odpowiedzieć, że zabezpieczenie żeby nikt postronny nie wpadł a przyczepa w zagłębieniu bo trzeba tak zrobić żeby załadować dom.
Koniec, kropka. Czekać aż Polska będzie dla obywateli, nie dla urzędników a własność prywatna święta jak w USA.