Prawo to nie tylko teoria, kodeksy i paragrafy – mówiła prof. Małgorzata Gersdorf, sędzia, wykładowca akademicki i pierwszy prezes Sądu Najwyższego, podczas kolejnego spotkania z cyklu Akademia Sukcesu
Byłam wychowana w rodzinie prawniczej, gdzie na każdym kroku spotykałam się z kodeksami, paragrafami i wyrokami. Ten świat pochłonął mnie już od najmłodszych lat. Dlatego gdy stanęłam u progu wyboru ścieżki zawodowej, to wiedziałam, że będzie nią właśnie prawo – rozpoczęła swoje wystąpienie prof. Małgorzata Gersdorf, a następnie zabrała młodych adeptów prawa w krótką podróż po swoim życiorysie.
Wóz albo przewóz
Dla prof. Gersdorf pierwszym krokiem na długiej drodze do zawodowego sukcesu były studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Gość Akademii Sukcesu wspomina, że o ile dostanie się na wymarzony kierunek okazało się zadaniem dość trudnym, o tyle same studia nie były tak absorbujące jak dziś i pozostawiały całkiem sporo wolnego czasu na inne aktywności.
– Zdecydowanie najtrudniejszy był pierwszy rok, na którym obowiązywała zasada: wóz albo przewóz – podkreśliła prof. Gersdorf. Nie było wówczas mowy o poprawkach czy warunkach. Jeśli komuś na egzaminie powinęła się noga, to kończył przygodę z uczelnią – dodała.
Małgorzata Gersdorf problemów z nauką nigdy jednak nie miała. Na studiach osiągała bardzo dobre wyniki i zakończyła je z wysoką średnią. Obroniła pracę magisterską dotyczącą zagadnień związanych z prawem cywilnym, a kilka lat później doktorat z zakresu prawa pracy, w którym obecnie się specjalizuje.
Z obroną pracy doktorskiej wiąże się również ciekawa historia, gdyż Małgorzata Gersdorf podchodziła do niej w grudniu 1981 r., czyli tuż po wprowadzeniu przez generała Wojciecha Jaruzelskiego stanu wojennego.
– Miałam pewne obawy, czy do obrony mojej pracy w ogóle dojdzie, gdyż w tym czasie uniwersytet był oficjalnie zamknięty. Na szczęście egzamin udało się zorganizować. Być może wpływ na to miał wyjątkowo apolityczny temat mojej pracy – mówiła żartobliwie prof. Gersdorf, która była aktywnym członkiem NSZZ „Solidarność” od momentu powstania związku aż do objęcia przez nią funkcji prorektora Uniwersytetu Warszawskiego w 2005 r.
Po obronie doktoratu Małgorzata Gersdorf kontynuowała karierę naukową na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie kształciła przyszłych adeptów prawa i publikowała prace naukowe z zakresu prawa pracy. W czasie spotkania ze studentami prof. Gersdorf podkreśliła jednak, że choć praca na uczelni dawała dużą satysfakcję zawodową, to jednak nie pozwoliła w pełni zrozumieć tego, czym jest prawo.
Teoria to nie wszystko
W 1986 r. Małgorzata Gersdorf z wynikiem bardzo dobrym zdała egzamin na stanowisko radcy prawnego i postanowiła przekonać się, jak profesja ta wygląda po drugiej, praktycznej stronie. Dziś nie ma najmniejszych wątpliwości, że był to dobry wybór.
– Oglądanie rzeczywistości prawnej zza biurka nigdy nie pozwoli nam zrozumieć jej w pełni – przekonywała studentów zgromadzonych w auli WPiA. Prawo to nie tylko kodeksy i paragrafy, to również otoczenie społeczne, któremu musimy wyjść naprzeciw – dodała.
Małgorzata Gersdorf zaznaczyła, że o ile praca wykładowcy akademickiego wymaga wiedzy i umiejętności przekazania jej studentom, o tyle od prawnika wymaga się czegoś więcej – bezpośredniego kontaktu z klientem i zaprezentowania przed sądem określonego punktu widzenia, co nie zawsze jest zadaniem łatwym.
Żadna z tych profesji nie wiąże się z tak dużym obciążeniem psychicznym, jak praca na stanowisku sędziego. – Bez względu na to, czy orzeka on w sprawach karnych, cywilnych, czy też administracyjnych, to zawsze w jakimś stopniu decyduje o losach określonej osoby lub grupy osób – przypomniała prof. Gersdorf, która w 2008 r. została powołana na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego, gdzie orzekała w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych.
– Nigdy nie myślałam o tym, że w przyszłości zostanę sędzią – wspominała studentom. To bardzo szczególny zawód, który wymaga czegoś więcej niż suchej wiedzy i umiejętności sprawnego poruszania się po aktach prawnych. Do bycia sędzią trzeba po prostu dorosnąć. I nie chodzi tu wcale o określony wiek, ale o dojrzałość psychiczną – dodała.
W kwietniu prezydent Bronisław Komorowskim powołał prof. Małgorzatę Gersdorf na stanowisko pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Jest ona pierwszą kobietą na tym urzędzie w historii tej instytucji. Profesor nie przywiązuje jednak do tego większej wagi.
– Miło jest być pierwszą kobietą na tak prestiżowym stanowisku i – jak mówią niektórzy – zburzyć szklany sufit. Nie ma to jednak żadnego wpływu na moją pracę w Sądzie Najwyższym – zaznaczyła prof. Małgorzata Gersdorf.
Ekonomia szczęścia
W czasie spotkań z cyklu Akademia Sukcesu zaproszony gość tradycyjnie musi zmierzyć się z serią pytań ze strony młodych adeptów prawa. Małgorzata Gersdorf została zapytana m.in. o problem przewlekłości postępowań sądowych, jej wrażenia z kierowania pracą Sądu Najwyższego, jak również o zaangażowanie w działalność Korporacji Akademickiej Welecja.
– Przede wszystkim należy podkreślić, że długie postępowanie to niekoniecznie postępowanie przewlekłe. W Polsce mamy dziś do czynienia z przedłużaniem postępowań przez same strony sporu, którym często zwyczajnie na tym zależy. Długość postępowania jest również efektem ciągłego procentowego przyrostu spraw, które trafiają na wokandę – przekonywała prof. Gersdorf. Z przewlekłym postępowaniem mamy do czynienia w sytuacji, gdy nie ma uzasadnionego powodu dla jego przedłużania czy też odraczania – wyjaśniła.
W przypadku Sądu Najwyższego sprawy rozpoznawane są terminowo. – Mieścimy się mniej więcej w połowie wyników europejskich, tak więc trudno mówić tu o przewlekłości postępowań – stwierdziła prof. Gersdorf.
Opowiedziała także o przyszłości umów cywilno-prawnych, o których bardzo dużo mówi się w środowiskach polityki i mediów. Jej zdaniem nadużywanie tego rozwiązania przez pracodawców nie może być przesłanką do ich zlikwidowania.
– Na umowy cywilnoprawne nie możemy patrzeć przez pryzmat wypaczeń. Powinniśmy raczej pomyśleć o zwiększeniu ochrony dla osób zatrudnionych na ich podstawie – podnosiła prof. Gersdorf. Bardzo dobrym posunięciem jest na przykład wprowadzenie dobrowolnego ubezpieczenia dla wykonawców umowy o dzieło, co daje minimalną gwarancję nabycia w przyszłości prawa do emerytury – proponowała i zaapelowała, aby nie określać umów cywilnoprawnych mianem śmieciowych, co nagminnie czynią media.
Zapytana o to, w jakim kierunku powinno zmierzać polskie prawo pracy, prof. Gersdorf odpowiedziała, że ze względu na członkostwo Polski w UE i obowiązujące dyrektywy unijne, wpływ polskiego prawodawcy na kształt prawa pracy i jego dalsze losy jest w znacznym stopniu ograniczony.
– Mamy natomiast wpływ na kierunek, w jakim będziemy zmierzać jako społeczeństwo. Możemy patrzeć na Polskę przez pryzmat wskaźników ekonomicznych lub pryzmat ekonomii szczęścia, która zakłada, że niskie bezrobocie i pewność zatrudnienia mogą być wartościami ważniejszymi od niskiej inflacji – podsumowała.
Prof. Gersdorf zwróciła przy tym uwagę na przykład na Duńczyków, którzy uważani są za jeden z najszczęśliwszych narodów na świecie, a jednocześnie płacą bardzo wysokie podatki. – Nikt nie lubi wysokich obciążeń fiskalnych, ale jeśli w zamian za to otrzymamy zatrudnienie, bezpłatną edukację i służbę zdrowia oraz pewną emeryturę, to będziemy mieć powody do życiowej satysfakcji – tłumaczyła.
Według niej musimy zdecydować się, w jakim kierunku chcemy podążyć jako społeczeństwo. Czy ma to być kierunek amerykański, gdzie szczęśliwy jest ten, kto jest silny, zdrowy i ma dobrą pracę, a może skandynawski, gdzie istotna są również tkanka społeczna i więzi międzyludzkie.
– Osobiście jestem zwolenniczką tego drugiego rozwiązania – zakończyła Małgorzata Gersdorf.
Akademia Sukcesu
To wspólna inicjatywa redakcji DGP oraz Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. W czasie kolejnych spotkań z wybitnymi przedstawicielami świata mediów, polityki i biznesu studenci mogą poznać szerokie spektrum perspektyw związanych z ich zawodową przyszłością.