TK bada pytanie prawne sądu, który kwestionuje zapisy Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Stanowią one: „Nie może zawrzeć małżeństwa osoba dotknięta chorobą psychiczną albo niedorozwojem umysłowym. Jeżeli jednak stan zdrowia lub umysłu takiej osoby nie zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa, i jeżeli osoba ta nie została ubezwłasnowolniona całkowicie, sąd może jej zezwolić na zawarcie małżeństwa. Unieważnienia małżeństwa z powodu choroby psychicznej albo niedorozwoju umysłowego jednego z małżonków może żądać każdy z małżonków”.

Sąd Okręgowy w Katowicach w 2013 r. oddalił pozew Marcina Z. przeciw Justynie Z. o unieważnienie małżeństwa z powodu jej choroby psychicznej. Orzekł, że nie można uznać, iż jej choroba w chwili zawierania związku zagrażała małżeństwu i zdrowiu potomstwa. Badając apelację powoda, Sąd Apelacyjny w Katowicach powziął wątpliwość co do zgodności zapisów Kro z konstytucją i konwencjami o ochronie praw człowieka oraz o prawach osób niepełnosprawnych.

Zdaniem SA uniemożliwienie takim osobom zawarcia małżeństwa może powodować, że jednostka o wysokich walorach emocjonalnych i intelektualnych nie będzie mogła założyć rodziny. Ustawowe pozbawienie człowieka możliwości zawarcia małżeństwa narusza jedno z podstawowych praw i arbitralnie wyklucza go z obszaru relacji międzyludzkich charakterystycznych dla związku małżeńskiego - napisał SA. Dodał, że zakaz nie jest w stanie zapobiec prokreacji takich osób, gdyż co piąte dziecko rodzi się dziś poza związkiem małżeńskim.

SA podkreślił, że choć zapisy mają rangę ustawową, to nie dają obywatelom gwarancji, że ograniczenie ich praw nastąpi zgodnie z ustawą, i tylko w zakresie ściśle w niej określonym, gdyż faktyczną podstawą zakazu jest "ocenna i niepoddająca się prawnej weryfikacji decyzja lekarza i orzeczenie sądu oparte na opinii biegłego psychiatry". Według SA zakaz może być postrzegany jako dyskryminacja osób chorych psychicznie.

W stanowisku dla TK zastępca PG Robert Hernand wniósł o umorzenie postępowania.

Podkreślił, że SA ma rozstrzygnąć, czy oddalenie pozwu było zasadne. Według niego nie można mówić, by doszło do uniemożliwienia powstania rodziny, co jest podstawowym zarzutem SA. Pozwana nie była bowiem objęta zakazem małżeństwa, gdyż postępowanie takie nie było prowadzone, a małżeństwo bez uzyskania zgody sądu jest ważne do chwili ewentualnego unieważnienia.

Hernand dodał, że sąd badający sprawę o unieważnienie małżeństwa nie może "przy okazji" zakwestionować instytucji zakazu małżeńskiego, aby w sposób pośredni rozstrzygnąć sprawę poprzez eliminację z porządku prawnego tej instytucji. Ponadto podnoszone przez SA zarzuty nie odnoszą się do instytucji unieważnienia małżeństwa. "Skoro zatem pytanie odnosi się do zagadnienia niestanowiącego bezpośredniego przedmiotu orzekania, to nie można przyjąć, że o treści wydanego orzeczenia ma zadecydować odpowiedź Trybunału" - dodał zastępca szefa PG.

Przytoczył stanowisko SA, że "w interesie Państwa Polskiego jest, aby obywatele zakładali rodziny i wychowywali w nich dzieci. Skoro wiele osób, u których zdiagnozowano chorobę psychiczną, jest dzięki należytemu leczeniu i w związku ze swym wykształceniem oraz cechami charakteru zdolnych do stworzenia wartościowej, społecznie pożądanej rodziny, to istnienie w ustawie niższego rzędu, jaką jest Kodeks rodzinny i opiekuńczy, normy uniemożliwiającej powstanie takiej rodziny wydaje się pozbawione racji".

Odnosząc się do tego Hernand napisał, że sama choroba nie jest przesłanką odmowy zgody na małżeństwo; jest zaś możliwość zgody, gdy nie ma zagrożenia małżeństwa czy zdrowia potomstwa. "Postęp medycyny sprzyjający leczeniu osób dotkniętych omawianymi dysfunkcjami, na który powołuje się sąd, pozwala na minimalizację zakazów zawierania małżeństw" - podkreślił Hernand.

Jego zdaniem zarzutem natury konstytucyjnej nie jest też argument SA, że przy zezwoleniu na małżeństwo istotna rola przypada biegłym. "Oczywistym jest, że biegły nie może wypowiadać się co do skutków prawnych sporządzonej przez siebie opinii. O tym czy zezwolenie może być udzielone, decyduje wyłącznie sąd" - dodał Hernand.

Przyznał, że nie bez racji są zastrzeżenia SA, iż ocena stanów psychicznych na potrzeby sądowe lub administracyjnoprawne jest niezwykle trudna, gdyż pojęcia prawne nie zawsze przystają do aparatury pojęciowej współczesnej psychiatrii czy psychologii. "Adresatem wątpliwości sądu co do tego, czy należałoby zmienić istniejące rozwiązania prawne poprzez dostosowanie pojęć prawnych z dziedziny rodzinno-prawnej do pojęć z zakresu nauk medycznych, powinien być ustawodawca" - podkreślił Hernand. "Jest to bowiem adresowany do niego postulat, dotyczący zmiany obowiązującego prawa. Natomiast nie może być on rozpatrywany w ramach procedury przed TK"- zakończył.