Brzydzę się plotkami. Rozsiewają je ludzie pełni zawiści i złej woli. Problem jednak w tym, że czasami to obrzydzenie trzeba odłożyć na bok. Są bowiem plotki, które po jakimś czasie mogą się okazać szczerą prawdą. I dopiero wtedy robi się naprawdę żenująco.
Brzydzę się plotkami. Rozsiewają je ludzie pełni zawiści i złej woli. Problem jednak w tym, że czasami to obrzydzenie trzeba odłożyć na bok. Są bowiem plotki, które po jakimś czasie mogą się okazać szczerą prawdą. I dopiero wtedy robi się naprawdę żenująco.
Dziś piszemy o jednej z takich plotek. Chodzi o zupełnie nieciekawą dla szerokiej opinii publicznej ustawę o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury. W trakcie jej nowelizowania do projektu dopisano ledwie trzy słowa: „uchyla się art. 13”. I nikt by się nad nimi nie pochylił, gdyby nie plotka. Otóż zgodnie z nią przepis, w którym wymienione są powody usunięcia dyrektora szkoły, znika po to, by dać ministrowi wolną rękę w obsadzaniu tego stanowiska. A owa wolna ręka ma służyć temu, by posadą można było nagrodzić kogoś, kto napracował się w resorcie i zasłużył na miękkie lądowanie.
Gdyby w konstytucji było zapisane, że osoby stojące u władzy wypełniają swoją misję w sposób przyzwoity, to można by spokojnie przejść nad zniknięciem art. 13 do porządku dziennego. W końcu konstytucja zabraniałaby szykowania synekur miernym, ale wiernym. Niestety polska ustawa zasadnicza wymaga od władzy wiele, ale o przyzwoitości nie wspomina. Dlatego DGP rozsiewa plotki. Żeby żaden poseł nie mógł powiedzieć, że nie wiedział, co się kroi.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama