Sejm 29 sierpnia przyjął wszystkie poprawki Senatu do nowelizacji przepisów o upadłości konsumenckiej. 9 września z kolei Rada Ministrów zaakceptowała projekt ustawy Prawo restrukturyzacyjne, który ma za zadanie uskutecznić i odformalizować postępowanie restrukturyzacyjne, zachęcając jednocześnie przedsiębiorców do wykorzystywania instrumentów sanacyjnych gwarantowanych przez prawo.
O zmianach będą niebawem dyskutowali specjaliści. 4 listopada bowiem odbędzie się VI Kongres Prawa Upadłościowego i Naprawczego organizowany przez Instytut Allerhanda, podczas którego opiniami wymienią się swoimi spostrzeżeniami.
- Gdy w 2009 roku rozpoczynaliśmy dyskusje o prawie upadłościowym i naprawczym na instytutowym forum I Polskiego Kongresu Prawa Upadłościowego i Naprawczego, za cel postawiliśmy sobie modyfikację prawa, dostosowanie go do realiów społecznych, wyjście naprzeciw oczekiwaniom wielu grup podmiotów, których przepisy dotyczą. Efektem naszych kilkuletnich wspólnych debat i kongresowych spotkań jest znowelizowane prawo upadłościowe i naprawcze, a także po części projekt prawa restrukturyzacyjnego – nie ukrywa satysfakcji adw. Bartosz Groele, Wiceprezes Instytutu Allerhanda oraz Sekretarz Sekcji Prawa Upadłościowego i Naprawczego.
Rozmowa z ekspertem
dr Rafał Morek adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji UW, of counsel w Kancelarii K&L Gates
Ministerstwo Gospodarki przedstawiło założenia projektu ustawy o wspieraniu polubownych metod rozwiązywania sporów. Co zmieniają nowe przepisy?
Zespół ekspertów pod kierunkiem ministra Mariusza Haładyja skupił się na przygotowaniu kompleksowej regulacji dotyczącej mediacji. W zakresie arbitrażu zarekomendowano zaś tylko kilka, z założenia możliwie niekontrowersyjnych, a zarazem ważnych zmian. Chodzi o czas i skuteczność: to znaczy o to, aby ustawa została uchwalona, zanim skończy się bieżąca kadencja Sejmu. Poza tym skala wykorzystania mediacji – w sprawach gospodarczych, rodzinnych, pracowniczych, konsumenckich, a nawet z innych gałęzi prawa niż prawo cywilne – może być znacznie szersza niż arbitrażu. Arbitraż był, jest i będzie metodą rozstrzygania sporów przede wszystkim gospodarczych. Już obecnie do mediacji trafia kilkanaście tysięcy spraw rocznie. W arbitrażu mówimy o ok. 2 tys. spraw. W obu przypadkach liczby te mogą i powinny być wyższe.
Będzie pan prelegentem na VI Polskim Kongresie Prawa Upadłościowego i Naprawczego INSO 2014. Ma pan mówić o arbitrażu. Jak pan ocenia zmiany w tym zakresie?
Najważniejsze jest skrócenie tak zwanych postępowań postarbitrażowych, prowadzonych przez sądy powszechne. Arbitraż jest szybki, ale cóż z tego, skoro postępowania sądowe dotyczące wyroków arbitrażowych trwają zbyt długo. Poza tym wreszcie pozbędziemy się mocno krytykowanych przepisów art. 142 i 147 prawa upadłościowego, przewidujących automatyczny upadek zapisu na sąd polubowny przy ogłoszeniu upadłości. Wbrew założeniom takie rozwiązania niekoniecznie okazywały się korzystne dla wierzycieli upadłego. Nie służyły w zasadzie nikomu i niczemu, stąd najwyższa pora je zmienić.
Ale i bez nowelizacji arbitraż ma zalety.
Z szacunków Ministerstwa Gospodarki wynika, że konflikty w sprawach gospodarczych w Polsce generują rocznie ok. 40 mld zł kosztów dla przedsiębiorców. Ponoszą oni koszty prowadzenia spraw sądowych, ale również straty związane z utratą renomy, zaufania u klientów oraz czasu na prowadzenie sporów. Według raportu Banku Światowego „Doing Business 2014” średni czas postępowań sądowych wynosi w Polsce 480 dni, a średni czas oczekiwania na wykonanie wyroku – 145 dni. Arbitraż jest nie tylko szybszy, lecz także bardziej profesjonalny w tym sensie, że spory rozstrzygają ludzie znający specyfikę danej branży, autorytety w swoich środowiskach lub po prostu cieszący się powszechnym uznaniem praktycy. Postępowania arbitrażowe są przy tym odformalizowane - w dobrym tego słowa znaczeniu. Standardem na przykład jest wykorzystywanie komunikacji elektronicznej, umożliwienie stronom wpływu na przebieg postępowania, w tym na czas i sposób przeprowadzania dowodów.