Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) podkreśla np., że projekt nie precyzuje okoliczności występowania poważnej awarii. A to może prowadzić do dowolności interpretacyjnej i nałożenia na przedsiębiorców obowiązku zgłaszania zdarzeń o niewielkim ryzyku. Również Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zauważa, że konsekwencją takich ogólnych sformułowań jest objęcie obowiązkiem składania informacji o możliwym ryzyku poważnej awarii zbyt dużej liczby podmiotów. Zgodnie z projektem mają to być nie tylko zakłady o zwiększonym lub dużym ryzyku, ale również inne, posiadające na swoim terenie substancje niebezpieczne, których unijna dyrektywa nie obejmuje.
Z kolei Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy podnosi, że przy definicji zakładu o dużym i zwiększonym ryzyku brakuje przesłanki ilości występujących w nim substancji niebezpiecznych. Powoduje to objęcie rygorami także tych, które wykorzystują tak niewielką ich ilość, że nie stanowi to ryzyka. Zarówno Polski Koncern Naftowy Orlen SA, jak i POPiHN zauważają też, że niemożliwy albo bardzo trudny do spełnienia będzie obowiązek udzielenia szczegółowych informacji dotyczących sąsiednich zakładów i obiektów, które mogą mieć udział w efekcie domina w razie awarii. Problematyczne jest to przede wszystkim, gdy w pobliżu znajduje się wiele zakładów, jak ma to miejsce np. w Płocku czy we Włocławku.
Projekt w art. 261a ust. 1 pkt 5 nakłada też na prowadzącego przedsiębiorstwo obowiązek podania do publicznej wiadomości informacji dotyczącej sposobów ostrzegania i postępowania społeczeństwa w przypadku wystąpienia poważnej awarii. Jest to zadanie, które przypisane powinno być władzy lokalnej, a nie przedsiębiorcy – uważa POPiHN.
Z dyrektywy wynika, że państwa członkowskie mogą zabronić użytkowania zakładu, który m.in. nie spełnia wymagań bezpieczeństwa czy nie posiada odpowiednich zezwoleń. Kategorycznie zabraniają użytkowania takich podmiotów, w których środki przeciwdziałania awariom są niewystarczające. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zauważyło, że transpozycji tych przepisów w projekcie zabrakło. W innych aspektach projekt jest dużo bardziej wymagający niż przepisy unijne. Dyrektywa zakłada np., że program zapobiegania awariom w przedsiębiorstwie powinien zawierać jedynie zasady działania w takich przypadkach i wskazanie osób odpowiedzialnych w razie wystąpienia niebezpieczeństwa. Polski projekt nakłada na przedsiębiorców obowiązek określenia wielkości zagrożenia poważnymi awariami, ich prawdopodobieństwa, zasad zapobiegania i usuwania ich skutków, sposobów ich ograniczania czy określenia częstotliwości sporządzania analiz ryzyka.