Karne obrony z urzędu od 1 lipca 2015 r. otrzymywać będą w pierwszej kolejności ci adwokaci i radcowie prawni, którzy wyrażą taką wolę
Wynagrodzenia za karne urzędówki / Dziennik Gazeta Prawna
Pomysł swoistej listy chętnych został zawarty w projekcie rozporządzenia w sprawie sposobu zapewnienia oskarżonemu korzystania z pomocy obrońcy z urzędu. Ma on stanowić akt wykonawczy do dużej nowelizacji procedury karnej, która wejdzie w życie za osiem miesięcy.
– Konieczność uregulowania sposobu zapewnienia oskarżonym obrońcy z urzędu wynika z art. 81a par. 5 k.p.k. dodanego na mocy ustawy o zmianie ustawy – Kodeks postępowania karnego oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2013 r. poz. 1247). Zgodnie z nim obrońca z urzędu wyznaczany jest z listy obrońców – wyjaśnia Patrycja Loose, rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości.
Projekt dotyczący list znajduje się właśnie na etapie uzgodnień wewnątrz ministerstwa.
Deklaracja chęci
Przedstawiciele samorządów prawniczych znają już wstępne pomysły resortu.
– Projekt przewiduje, by okręgowe izby radców prawnych przekazywały prezesom sądów w ich okręgu dwie listy. Pierwsza obejmowałaby tych, którzy wyrazili gotowość świadczenia pomocy prawnej z urzędu w postępowaniu karnym – opisuje Dariusz Sałajewski, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych.
Wyjaśnia też, że druga wymieniałaby pozostałych, którzy w rozumieniu ustawy o radcach prawnych po zmianach wprowadzonych 1 lipca 2015 r. uprawnieni będą do pełnienia funkcji obrońcy w postępowaniu karnym, a więc radców niewykonujących zawodu w formie umowy o pracę.
Identyczne obowiązki mają ciążyć na okręgowych radach adwokackich.
Zasada ustanawiania pełnomocników ma być prosta.
– Sądy będą wyznaczać obrońców z urzędu w pierwszej kolejności ze wspólnej alfabetycznej listy radców prawnych i adwokatów, którzy wyrazili wolę świadczenia pomocy prawnej w tym zakresie. Dopiero gdy liczba prawników na tej liście będzie niewystarczająca, sięgać będą do listy wszystkich pozostałych radców prawnych i adwokatów uprawnionych do obron – wyjaśnia prezes Sałajewski.
Reakcja na specjalizację
Ministerialny pomysł ma zwolenników.
– Duża część adwokatów coraz bardziej zawęża zakres praktyki. Utrzymywanie fikcji, że każdy nadaje się na obrońcę, zaczyna być groźne dla obywateli. Jeżeli nie każdy adwokat, to tym bardziej nie każdy radca prawny, bo dla nich to nowość. Stąd wniosek, że obrońcami z urzędu powinni być ci adwokaci i radcy prawni, którzy nie tylko potrafią bronić, ale przede wszystkim chcą to robić – mówi adwokat Andrzej Michałowski z kancelarii Michałowski Stefański.
Dlatego w jego ocenie pomysł z listą zdecydowanych prowadzić obrony jest godny poparcia.
– Zabezpieczeniem będzie lista uprawnionych, ale praktyka raczej sprowadzi się do wyznaczania tylko z listy chętnych. Nikt, w tym sędziowie, nie lubi sobie komplikować życia, a każdy – w tym sędziowie – woli współpracować w procesie karnym z obrońcą, który się zna na tym, co robi. Bo dobry obrońca jest potrzebny sądowi – jest lustrem, w którym przegląda się oskarżenie – wskazuje Michałowski.
– W wielu okręgach sądów listy z chętnymi działają od lat. Z powodzeniem. O ile kiedyś pojawiały się jeszcze obawy, że ochotników będzie zbyt mało, to obecnie emocje budzi raczej zbyt częste wyznaczanie niektórych, z pominięciem innych – dodaje adwokat.
Prawnik klasy B
Z wprowadzeniem list wiąże się jednak pewne ryzyko. A mianowicie, że na liście ochotników znajdą się prawnicy mniej doświadczeni, którzy zgłoszą się, bo nie mają wielu własnych spraw z wyboru.
– Oczywiście, że tacy się na niej znajdą. Żaden adwokat czy radca, który ma powodzenie i mnóstwo klientów, nie będzie szedł na urzędówki. To zjawisko zawsze istniało, rozwiązaniem były zaś substytucje. Ministerialny pomysł z listami stanowić więc będzie jedynie zalegalizowanie obecnie istniejącego stanu – komentuje sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Wśród prawników nie brakuje jednak takich, którzy do nowego modelu obrony – do spraw karnych dopuszcza ona bezetatowych radców prawnych – przekonać się nie potrafią.
– A co z tymi, którzy będąc przez wiele lat długiego procesu obrońcami, pod sam jego koniec nawiążą stosunek pracy? Sąd wyznaczy nowego obrońcę? A jeśli radca prawny – obrońca – nie poinformuje w trakcie procesu o nawiązaniu stosunku pracy, np. na 1/5 etatu? Proces od początku? A co z kosztami? Straszne zamieszanie, nieprawdaż? – pyta adwokat Roman Kusz, wicedziekan Okręgowej Izby Adwokackiej w Katowicach.
– Odnoszę wrażenie, że nierówno traktuje się dwa zawody prawnicze: są ci, którzy będą mieli wybór, czy chcą bronić, i ci, którzy tego wyboru nigdy nie mieli. Każdy adwokat wie i rozumie, że nie może co do zasady odmówić nikomu obrony: ani oskarżonemu o zabójstwo, ani oskarżonemu o gwałt czy też handel dziećmi. Nie wybieramy sobie spraw z urzędu, bronimy każdego, bo każdy ma do tego prawo. Taki jest nasz obowiązek – akcentuje mec. Kusz.