Każde wzmocnienie prokuratora generalnego może się odbyć tylko kosztem niezależności oskarżycieli. Wszyscy przywódcy w systemach autorytarnych mówili: dajcie mi więcej władzy, wtedy zaprowadzę porządek - Edward Zalewski, przewodniczący Krajowej Rady Prokuratury.
Ewa Ivanova: Prokuratura Generalna wyliczyła, że z powodu nowego regulaminu, który podpisał pośpiesznie jeszcze Marek Biernacki, wzrośnie obciążenie wyższych szczebli prokuratur. W jednostkach okręgowych średnio będziemy mieć 10-krotny wzrost postępowań, w apelacyjnych – 67-krotny. Będzie paraliż?
Edward Zalewski, przewodniczący Krajowej Rady Prokuratury: Nie wiem, jak PG liczy obciążenie. Bo badanie wpływu to nie wszystko. Istotne jest, jak to się rozłoży na poszczególnych prokuratorów. I obawiam się jednego: ta tzw. reforma może doprowadzić do tego, że prokurator w rejonie nie odczuje realnej zmiany, natomiast ten w prokuraturze okręgowej i apelacyjnej najzwyczajniej nie podoła nowym obowiązkom. Bo przecież obok tych nowych – z reguły drobnych spraw – będzie musiał w dalszym ciągu prowadzić najpoważniejsze śledztwa.
EI: Co to będzie oznaczało dla obywatela?
EZ: Efekt będzie taki, że zamiast usprawnienia będziemy świadkami pogorszenia jakości pracy prokuratorów. A przecież za każdą sprawą kryje się ludzki dramat. Mam obawy, że prokurator prowadzący najpoważniejsze sprawy będzie tak przepracowany, że fizycznie nie będzie w stanie załatwić dobrze innych spraw o mniejszym ciężarze gatunkowym.
EI: A prokuratorzy z rejonów nie są dziś przepracowani?
EZ: Nie mówię, że nie są. Ale nie można mieszać spraw ważnych i drobnych. Jeden człowiek nie może zajmować się tak szerokim spektrum spraw – od skomplikowanej korupcji po szarpanie policjanta za mundur. Reforma powinna iść w kierunku odciążenia prokuratorów z rejonów od najcięższych spraw. Tak, aby nie prowadzono tam takich spraw jak Amber Gold czy zabójstwa; tylko sprawy prowadzone w trybie dochodzeń i śledztwa w mniej skomplikowanych przypadkach.
EI: Powinien to regulować regulamin wewnętrzny, czyli rozporządzenie ministra sprawiedliwości?
EZ: Powinna to określać ustawa. Ale jeśli już ma to być w rozporządzeniu, to nie wyłamujmy otwartych drzwi. Ukształtujmy właściwość rzeczową prokuratur na podobieństwo właściwości sądów rejonowych i okręgowych.
EI: Ale twórcom regulaminu nie chodziło o to, aby nowe kategorie spraw spadły na najbardziej obciążonych prokuratorów wydziałów śledczych z okręgów i apelacji. Chodziło chyba o to, aby ciężar prowadzenia spraw dźwigali wszyscy.
EZ: A czy ci prokuratorzy dziś leżą i nic nie robią?
EI: Nikt tego nie sugeruje. Zajmują się nadzorem, wizytacjami, lustracjami, ocenami okresowymi...
EZ: Nie znoszę tej filozofii: zagonimy wszystkich prokuratorów do śledztw, to prokuratura będzie dobrze funkcjonować. To populizm. Nie ma takiej fabryki, w której wszyscy pracownicy pracowaliby przy taśmie.
EI: Ale w sądach wszyscy orzekają, nawet prezes czy przewodniczący wydziału.
EZ: To dajmy prokuratorom też niezawisłość.
EI: Po co niezawisłość? Wystarczy tylko niezależność. Najlepszym weryfikatorem pracy prokuratorów jest sąd.
EZ: A jak pani rozliczy błędy prokuratora po 10 latach? Będą dramaty. W system muszą być wbudowane instrumenty, które dają możliwość natychmiastowej reakcji, jeśli pojawiają się błędy czy nieprawidłowości. Nie po latach. Jak ktoś przesiedzi 3 lata w areszcie, to przepraszam, ale późniejsza rekompensata niewiele pomoże na zrujnowane życie.
EI: Ale od tego są przecież szefowie. Nie wystarczy ich nadzór?
EZ: Chodźmy po ziemi. Jeden szef nie ogarnie kilkuset śledztw rocznie.
EI: A dzisiejszy nadzór ogarnia? Przecież to fikcja. Formalność.
EZ: Zasady w nadzorze są jasno określone. Są dobre. Wystarczy się ich trzymać.
EI: Ale ja mówię o praktyce, a nie teorii.
EZ: Prokurator nadzorujący powinien być tak samo odpowiedzialny za śledztwo jak prowadzący sprawę. I powinien tego dopilnować szef jednostki. Proszę też tego nie odebrać tak, że ja nie dostrzegam, że w prokuraturze są święte krowy.
EI: A są?
EZ: Są. Ale to nie jest przywara wyłącznie prokuratury. W każdej strukturze się to zdarza. Ale w prokuraturze ten problem jest wyolbrzymiany do absurdalnych rozmiarów. Jeśli ktoś mówi, że pracuje się tylko w rejonach, to zwyczajnie kłamie. Tak samo manipuluje ten, kto mówi, że pracują tylko ci, którzy prowadzą śledztwa.
EI: W lipcu 2015 r. będziemy mieć proces kontradyktoryjny. I na dziś mamy tylko rozporządzenie ministra, które może okazać się lekarstwem gorszym od choroby. Co w tej sytuacji?
EZ: Jeśli miałyby ruszyć prace parlamentarne nad projektem ustawy – Prawo o prokuraturze, to należałoby nanieść w rozporządzeniu kilka korekt.
EI: Jakich?
EZ: Obejmujących głównie właściwość rzeczową, sposób sprawozdania nadzoru służbowego oraz kwestie dotyczące naruszania prokuratorskiej niezależności. To uratowałoby sytuację. Ale jeśli minister Grabarczyk chciałby zacząć prace nad nową ustawą o prokuraturze, to regulamin nie powinien w ogóle wejść w życie.
EI: Minister Grabarczyk zapewnia, że będzie szukał odwiedzi, dlaczego projekt nie trafił na rząd. I jeśli trzeba – wprowadzi zmiany. Pan jest zwolennikiem nowej ustawy o prokuraturze?
EZ: Jestem zwolennikiem ustawy dającej więcej władzy procesowej policji i służbom w zakresie postępowań przygotowawczych. Statuującej prokuratora jako oskarżyciela publicznego, działającego głównie przed sądami, a jego rolę w postępowaniu przygotowawczym sprowadzającej do pozycji sędziego śledczego.
EI: Minister Grabarczyk tłumaczył, że zamierza wzmacniać pozycję prokuratora generalnego. Co pan na to?
EZ: To nie jest dobry kierunek.
EI: Bo?
EZ: Każde wzmocnienie prokuratora generalnego może się odbyć tylko kosztem niezależności prokuratorów.
EI: Ale może zamiast 6 tys. prokuratorów warto mieć jedną osobę, która wszystko ma w garści i nie ma związanych rąk?
EZ: Wszyscy przywódcy w systemach autorytarnych posługiwali się takim argumentem: dajcie mi więcej władzy, wtedy zaprowadzę porządek. Albo: nie mogę zrobić porządku, bo nie posiadam wystarczająco dużo władzy. Jak kończył się ten sposób rozumowania, to wiemy z historii. Trzeba wyciągać wnioski z tej lekcji.
EI: Prokuratura nie potrzebuje silniejszej władzy prokuratora generalnego?
EZ: Prokuratura potrzebuje równowagi. Fundamentem stabilności prokuratury jest niezależny prokurator, a nie władza absolutna prokuratora generalnego.
EI: A czy prokurator generalny powinien mieć większy wpływ na odwoływanie szefów prokuratur?
EZ: Ależ dziś ma przecież wszechwładny wpływ.
EI: Andrzej Seremet w wywiadzie dla DGP mówił: „Nie mogę nawet usunąć szefa jakiejkolwiek jednostki, i to w oczywistych sytuacjach”. Przekonywał, że lepsza byłaby formuła opiniowania przez KRP, a nie zgody.
EZ: Jeżeli mielibyśmy pozbawić KRP kompetencji wyrażania zgody na odwołanie szefa jednostki, to bądźmy konsekwentni i zlikwidujmy również kadencyjność szefów prokuratur.
EI: To sarkazm?
EZ: Przecież zgoda KRP na odwołanie szefa prokuratury została wprowadzona po to, aby kadencyjność nie była fikcją.
EI: Ale może prokurator generalny nie powinien być ubezwłasnowolniony kadrowo i dzielić się kompetencjami z KRP.
EZ: Nigdy nie był ubezwłasnowolniony. Ale dziś, kiedy kadencyjni szefowie prokuratur biorą pełną odpowiedzialność za pracę swych jednostek, mają także gwarancje, że nie zostaną usunięci z funkcji przed upływem kadencji z przyczyn innych niż określone w ustawie. Tego strzeże Rada. Nie chodzi chyba o to, aby prokuratura była centralnie sterowana i aby panował strach i zamordyzm. Muszą być czytelne zasady gry.
EI: Zawsze można zmienić katalog ustawowych przyczyn odwołania szefów jednostek. Prokurator generalny proponował premierowi Tuskowi, aby dla „dobra służby prokuratorskiej” można było odwoływać kadencyjnych szefów prokuratur.
EZ: Tłumaczyłem wtedy, że to worek, do którego można wrzucić wszystko. Dlatego zdaniem KRP taka zmiana prowadziłaby do arbitralnych decyzji prokuratora generalnego w oparciu o zupełnie nieostre kryteria. Ale można wprowadzić możliwość odwołania szefa jednostki np., gdy nie współpracuje z prokuratorem generalnym i nie realizuje jego poleceń i wytycznych. Ale napiszmy to wprost w ustawie.
EI: Czy prokurator generalny powinien mieć większe możliwości wpływu na konkretne śledztwa?
EZ: Niezależność prokuratora jest fundamentem. Ale to nie tarcza, która ma chronić nieudolnego prokuratora. Gdy źle prowadzi sprawę, wtedy kończy się jego niezależność. Przełożony, łącznie z prokuratorem generalnym, musi mieć instrumenty służące naprawie sytuacji.
EI: A dziś nie ma?
EZ: Ma. Można dyskutować, jak je efektywniej wykorzystywać, jak je usprawnić. Ale nie potrzeba ich rozszerzać. Jeśli przełożony dostrzeże błąd, to musi reagować. Sam może poprawić błąd i podpisać się pod nową decyzją. Może też przekazać sprawę innemu prokuratorowi, który podejmie decyzję zbieżną z jego poglądem. Co więcej trzeba? Nic ponad odwagę cywilną.
EI: A jeśli minister Grabarczyk zgodzi się na zwiększenie uprawnień prokuratora generalnego?
EZ: Ma takie prawo, ale powtarzam: to nie jest dobra droga. Nie może być tak, że w demokratycznym państwie wykreujemy człowieka z olbrzymią władzą w ręku, z podległym, 6-tysięcznym wyspecjalizowanym aparatem, który nie ma nad sobą praktycznie nikogo. Żeby była jasność: nie mówię w tym miejscu o Andrzeju Seremecie. Jego kadencja za niecałe półtora roku się kończy. Mówię o systemie. Nie może być w państwie instytucji, która stoi ponad innymi instytucjami. Każdy podmiot musi być kontrolowany. Inaczej to niebezpieczne dla państwa. Ktokolwiek by stał na czele prokuratury, to będzie zły model.
EI: A nie wystarczy kontrola parlamentarna?
EZ: Każdy, kto uważa, że parlament skontroluje prokuraturę, nie wie, co mówi. Szef prokuratury nie jest w stanie skontrolować kilkuset śledztw rocznie, to 460 posłów ma skontrolować 6 tys. prokuratorów prowadzących ponad milion spraw rocznie?
EI: Gdyby dziś był pan prokuratorem generalnym, to domagałby się pan jak Andrzej Seremet kolejnych kompetencji?
EZ: Nie.