Inżynierowie powinni uzyskać uprawnienia dotyczące nie tylko zabudowy zagrodowej. Taki postulat do Ministerstwa Infrastruktury skierowało Rządowe Centrum Legislacji oraz resorty nauki i gospodarki. Bez skutku.
W najnowszej wersji projektu rozporządzenia w sprawie samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie nie zdecydowano się na poprawki w tej mierze.
Zawracanie deregulacji
Rozporządzenie powinno wejść w życie wraz z obwiązującą od 10 sierpnia ustawą o ułatwieniu dostępu do wykonywania niektórych zawodów regulowanych (Dz.U. z 2014 r. poz. 768). Na jej mocy doszło do deregulacji lub całkowitej dereglamentacji dziewięciu zawodów rynku finansowego i 82 zawodów technicznych, w tym tych związanych z budowlanką. Wraz z ustawą w Sejmie przedstawiane były również akty wykonawcze. Ale parlamentarzystom przedstawiono dokument znacząco różniący się od tego, który ostatecznie skierowano do Rządowego Centrum Legislacji.
Najwięcej emocji wzbudził m.in. paragraf zakładający, że osoby posiadające uprawnienia budowlane w specjalności architektonicznej w ograniczonym zakresie – tak jak to jest i dziś – będą mogły projektować tylko obiekty w zabudowie zagrodowej o kubaturze do 1000 m3 (a więc głównie domy, budynki gospodarcze w gospodarstwach rolnych, hodowlanych, ogrodniczych i leśnych). Pierwotny projekt rozporządzenia skierowany do Sejmu przewidywał natomiast wykreślenie tego ograniczenia.
Ta – niekorzystna dla inżynierów budownictwa – zmiana nie uszła uwadze m.in. wiceprezesa RCL Piotra Gryski. W piśmie do Ministerstwa Infrastruktury podnosił, że rozwiązanie rodzi zasadnicze wątpliwości, bowiem uzależnia zakres uprawnień budowlanych od rodzaju terenu, na którym obiekt budowlany ma być posadowiony, co nie wydaje się być zasadne. Uwagi podobnej treści płynęły również z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego: „Zastrzeżenia budzi zakres uprawnień budowlanych w specjalności architektonicznej w ograniczonym zakresie, który ogranicza możliwość projektowania obiektu budowlanego lub kierowania robotami budowlanymi, w odniesieniu do architektury obiektu, o kubaturze do 1000 m3 do zabudowy zagrodowej. Takie ograniczenie może utrzymać bardzo niskie zainteresowanie tą specjalnością” – czytamy w opinii tego resortu.
Podkreślono w nim, że takie rozwiązanie trudno uzasadnić merytorycznie: uniemożliwia bowiem ono np. projektowanie domu mieszkalnego czy garażu tylko dlatego, że budynki te stanowią element zabudowy jednorodzinnej, a nie zagrodowej. Tymczasem warunki techniczne dla projektów tego rodzaju się nie różnią.
Zagrodowa zostaje
Te argumenty nie przekonały jednak projektodawców. W projekcie datowanym na 26 sierpnia resort wyjaśnia, dlaczego ograniczenie musi pozostać. Podkreśla, że rozgraniczenie jest naturalnym wynikiem podziału uprawnień na te bez ograniczeń i w ograniczonym zakresie. Zawód architekta i inżyniera budownictwa są zaś odrębnymi zawodami, znacznie różniącymi się w zakresie zarówno ścieżki edukacyjnej, jak i obowiązków i funkcji w procesie inwestycyjnym. „Rolą architekta bowiem jest kształtowanie architektury obiektu, mając na uwadze uwarunkowania historyczne, kulturowe, społeczne i geograficzne, natomiast rolą inżyniera budownictwa (konstruktora) jest dbałość o bezpieczeństwo konstrukcyjne zaprojektowanej budowy” – czytamy w uzasadnieniu projektu.
Z powyższym nie potrafią się zgodzić inżynierowie. Przypominają, że o sporne uprawnienia mogą ubiegać się nie tylko członkowie ich samorządu, lecz także architekci.
– Ograniczenia tych uprawnień będą dotyczyły nie tylko magistra inżyniera budownictwa, lecz także inżyniera architekta, którego rolą – jak napisano w uzasadnieniu – jest kształtowanie architektury obiektu – dziwi się Andrzej Roch Dobrucki, prezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa.
Dodaje, że mimo to sierpniową wersję należy uznać za krok naprzód.
– Dzięki staraniom izby w projekcie wprowadzono przepis umożliwiający odbywanie praktyki zawodowej po trzecim roku studiów. Uszczegółowiono też, że zakres praktyki zawodowej powinien być zgodny z zakresem specjalności uprawnień budowlanych, o które ubiega się wnioskodawca – wylicza Dobrucki.
Etap legislacyjny
Projekt rozporządzenia przed komisją prawniczą
Komentarze (24)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszewww.dziennikustaw.gov.pl/du/2014/1278/D2014000127801.pdf
Moim zdaniem jest to nadużycie władzy!!! Co to jest za Państwo... odechciewa się tu żyć i pracować...
Nie potrafię zrozumieć jak można pod tego typu pretekstem blokować młodych ludzi i to jeszcze przez osoby, które chcą mieć coś wspólnego z kulturą.
To co się w tym temacie dzieje to jest SKANDAL i mam nadzieje że władza wreszcie się opamięta.
PS.
Wymienność kształcenia praktycznego z teoretycznym polega na zastosowaniu wiedzy teoretycznej w praktyce, a jaką wiedzę teoretyczną chce stosować absolwent budownictwa w praktyce projektowania architektonicznego, jeśli takowej nie posiada, ba na studiach nie miał ani historii ani teorii architektury, ani socjologii, ani ergonomii itp. a miał zaledwie 75 godzin (nawet nie dwa tygodnie) projektowania architektonicznego, które pozwoliło mu się zapoznać zaledwie wstępnie z procesem tworzenia projektu budowlanego?
Nie róbcie opinii publicznej wody z mózgu:
"Absolwent kierunku budownictwo w oparciu o nabytą wiedzę teoretyczną i umiejętności praktyczne, uzyskał podstawę do pracy twórczej w zakresie projektowania obiektów budowlanych i konstrukcji inżynierskich" oznacza pracę twórczą w zakresie przedmiotów, które miał na studiach, tzn. przede wszystkim kreatywne, ekonomiczne i nowatorskie wymyślanie odpowiedniej konstrukcji w zależności od potrzeb formy nadanej przez architekta.
Na obydwu kierunkach absolwenci uczą się przedmiotów matematyki, fizyki, mechaniki, wytrzymałości materiałów, materiałów budowlanych, technologi, wspomagania komputerowego, geometrii. itd.
Różnica polega na akcencie położonym na urbanistykę na kierunku architektura i na konstrukcje na budownictwie.
Projektować budynki można się nauczyć jedynie poprzez praktykę ćwiczenia na studiach to jest zabawa prowadzona często przez teoretyków bez uprawnień więc o czym my tu mówimy...
Prawie bym się zgodził ale twe sformułowanie: "[...] kierunki takie jak architektura i budownictwo są pokrewne i mają bardzo dużo podobieństw." odbiega od prawdy:
PORÓWNANIE ilości godzin projektowania architektonicznego na I st. kierunku architektury z I + II st. kierunku budownictwo:
INŻ. ARCH.: 1081 godzin projektowania architektonicznego
(na I st. studiów - rubryka Lp. C: 17, 19, 20, 22, 23, E: 1)
http://newsyllabus.pk.edu.pl/plan/show/html.pk?id=1071
MGR INŻ. BUD.: 75 godzin projektowania architektonicznego
(na I st. studiów - rubryka Lp. C: 26, E: 47 - proj. arch-bud.; na II st. studiów - 0 godz.
Program:
I st.
http://newsyllabus.pk.edu.pl/plan/show/html.pk?id=1040
II st.
http://newsyllabus.pk.edu.pl/plan/show/html.pk?id=1048
Inżynierowie nie mogą zdobyć takich uprawnień.
Na rynku konkurują obecnie architekt z architektem lub architekt z inżynierem lub inżynier z inżynierem a klient ma prawo wyboru na tym polega konkurencja.
Studia to tylko podstawa kierunki takie jak architektura i budownictwo są pokrewne i mają bardzo dużo podobieństw.
Dlatego w Polsce by móc wykonywać samodzielne funkcje w budownictwie nie wystarczy skończyć studiów należy wykazać się również odpowiednim doświadczeniem i zdać egzamin zawodowy oraz zapisać się do odpowiedniego samorządu zawodowego, który czuwa nad należytym wykonywaniem pracy zawodowej.
W przytoczonych Niemczech zarówno architekt jak i inżynier budownictwa mogą projektować wszystko jeżeli wykażą się odpowiednim doświadczeniem.
Dlatego powinno się zdecydowanie powiększyć zakres uprawnień ograniczonych co umożliwi absolwentom szersze pole manewru tak jak w Niemczech.
O konkurencji - uczciwej konkurencji można mówić wtedy, gdy architekt konkuruje z architektem - dlatego np. w Niemczech architektom nie wolno się reklamować ze względu dużą rozpiętość dochodów. "Mało znaczący architekt ma te same szanse na rynku jak Star-architekt".
Jeśli ktoś nie ma odpowiedniego przygotowania w danej profesji, lecz wyłącznie na bazie przygotowania pokrewnego konkuruje lub chce konkurować z osobą, która ma odpowiednie wykształcenie dla danej profesji, to jest to najlepszy przykład nieuczciwej konkurencji.
Innymi słowy: Jeden musi się nieźle napracować by osiągnąć poziom wykształcenia pozwalający na działalność w danej profesji a drugi chce uzyskać to samo lub prawie to samo "psim swędem" - w jednym garnku ugotować dwa różne dania.
Powstaje pytanie, po co zatem dwa różne kierunki studiów: kierunek budownictwa i kierunek architektury?
Czyli średnio 10 osób rocznie.
Tak skuteczne jest to ograniczenie w zwalczaniu konkurencji. Właściwie nie wymaga to chyba większego uzasadnienia, że ograniczenie do zabudowy zagrodowej jest zbyt restrykcyjne i krzywdzące dla inżynierów gdyż w przypadku tak małych budynków 1000m3 kubatury w zderzeniu z wizją INWESTORA i wymaganiami ŁADU PRZESTRZENNEGO wyrażonymi w planie zagospodarowania lub warunkach zabudowy nie pozwala w pełni wykorzystać ich wiedzy i doświadczenia.
W obecnych czasach nowo projektowana zabudowa zagrodowa nie występuje w strukturze zabudowy zwartej ani skupionej, lecz w rozproszonej, co powoduje znikomy udział w projektowaniu architektonicznym kryterium nawiązania do architektury sąsiedniej.
W przeciwieństwie do wyżej opisanej zabudowy zagrodowej, zabudowa mieszkaniowa występuje w strukturze skupionej oraz zwartej a zabudowa śródmiejska najczęściej zwartej, gdzie udział kryterium nawiązania do sąsiedniej zabudowy w projektowaniu architektonicznym jest tak duży, że wymaga odmiennej metodologii projektowania i głębszego przygotowania zawodowego.
Takie jest merytoryczne uzasadnienie utrzymania zabudowy zagrodowej w uprawnieniach ograniczonych.
Narzędzie musi odpowiadać celowi. Niestety u nas do przybijania gwoździ używa się koparki zamiast młotka.
A moim zdaniem dobry budowlaniec powinien przejsc po drabinie edukacji od szkoly zawodowej - technikum - inżynier budownictwa wszystko to popierane praktyka na budowie i biurze projektowym i tylko inzynier powinien byc uprzywilejowany w tej branzy wiem z wlasnego doswiadczenia 43lata
Dlaczego tak uważam? Ponieważ jest na tak wysokiej pozycji, że zapewne samodzielnym projektowaniem się już nie zajmuje, a z kolei przepychanie przez przygotowującego projekt rozporządzenia zapisów korzystnych dla niego samego, to byłby przekręt na skalę większą od afery Rywina.
Główny problem tkwi w pośpiechu związanym z przygotowaniem rozporządzenia. Wszystkie informacje jakie się pojawiają wskazują na to, że po konsultacjach z ministerstwami (których merytorycznie uzasadnione uwagi zostały odrzucone w dużej mierze bez rzetelnego merytorycznego poparcia takich decyzji) planowane jest jak najszybsze przepchnięcie ustawy w byle jakiej formie. Rozumiem, że brak dokumentu wykonawczego do ustawy jest problemem, ale niestaranne jego przygotowanie w dłuższej perspektywie odbije się na całej branży. Za rok czy za dziesięć lat, gdy urzędnik będzie musiał wydać decyzję na podstawie rozporządzenia, nie będzie się zastanawiał "co autor miał na myśli", tylko przyjmie dosłowną jego interpretację. Dlatego z wszystkim co teraz przejdzie, przyjdzie nam żyć przez co najmniej następne kilka bądź kilkanaście lat, a to zachęca do zadbania o należyte podejście do opracowania tego aktu prawnego.
PS: Interesujące jest również to, że pomimo etapu na jakim znajdują się obecnie prace nad rozporządzeniem, nadal nie zamieszczono na stronie RCL uwag z konsultacji społecznych i odpowiedzi z uzasadnieniami do nich. Wypowiedzieć mogło się ok. 50 różnych instytucji i stowarzyszeń, z których spora część to zrobiła, a ich głos został zignorowany.
Może nowa osoba swoim fachowym poczynaniem wprowadzi inne ograniczenie a może Pan Żbik znowu zmieni zdanie i wykreśli ponownie zagrodę tak jak w projekcie rozporządzenia dołączonym do ustawy w druku sejmowym.
W tym Ministerstwie nic już mnie nie zdziwi ale tak to jest jak poważne stanowiska obsadza się przypadkowymi ludźmi i daje się nieograniczoną władze (robią co chcą, byle pod siebie byleby by koryto zawsze było pełne)
Bardzo ciekawa teoria - już widzę, jak nie fachowość, lecz polityka rządu będzie rozstrzygała o tym, jak chirurg ma prowadzić operację albo jak dentysta ma wiercić w zębie.
Teoria śmiechu warta :DDD
A czy Pan Polak uważa, że kierowanie budową w odniesieniu do architektury polega wyłącznie na czytaniu rysunku technicznego i sprawdzeniu poprawnego koloru elewacji? Jeżeli tak to gratuluję, zapewne wie to Pan z doświadczenia.