Gdybym mógł zmienić jeden przepis, byłby to art. 26 ust. 3 pkt 3 prawa o ruchu drogowym, na podstawie którego formułowana jest norma zakazująca rowerzystom przejazdu przez przejście dla pieszych.



Prawdopodobnym celem ustanowienia tego zakazu jest uniknięcie sytuacji, w których rowerzysta w gwałtowny sposób wjeżdża na przejście dla pieszych, zaskakując kierowców samochodów. Być może również chodziło o niepotrącanie pieszych przez rowerzystów. Oba zrekonstruowane cele są słuszne, jednak zakaz ten nie przyczynia się, moim zdaniem, do wzrostu bezpieczeństwa rowerzystów. W wielu przypadkach jest postrzegany przez osoby jeżdżące na rowerach jako uciążliwy, bo pozbawiony sensu czy wręcz absurdalny.
Nie chcę formułować tak mocnych ocen, jednak faktem jest, że przestrzeganie tego zakazu w każdej sytuacji prowadzi w wielu przypadkach do konsekwencji, które mogą zostać określone jako absurdalne. Zakaz jest bezwzględny i nie dotyczy jedynie dzieci do lat 10, które są traktowane jako piesi. To oznacza, że nie wolno rowerzyście jechać nawet po bardzo krótkich przejściach, chociażby to czynił z prędkością równą prędkości pieszych lub wolniejszą. Nie wolno mu również wtedy, gdy pieszych nie ma na przejściu lub jest ich bardzo niewielu, a on sam czeka przy krawężniku na zmianę świateł. Krótko mówiąc, rowerzyście nie wolno po przejściu jechać, nawet gdyby zachowywał wszelkie reguły ostrożności oraz troskę o inne osoby (pieszych). W takiej sytuacji taryfikator przewiduje mandat w wysokości 100 zł.
Prawodawca zakazem jeżdżenia po przejściu dla pieszych objął nie tylko rowerzystów piratów, poruszających się agresywnie i niebezpiecznie, ale również rowerzystów rozsądnych. Jest to więc przypadek podpadający pod określenie wylania dziecka z kąpielą. Należy wyraźnie podkreślić, że zniesienie wspomnianego zakazu spowodowałoby jedynie legalizację zachowań bezpiecznych. Zachowania piratów byłyby nadal zakazane na mocy ogólnej zasady nakazującej zachowanie ostrożności (art. 3 ust. 1 prawa o ruchu drogowym). Rowerzysta wjeżdżający na przejście dla pieszych bez zachowania ostrożności lub szczególnej ostrożności nadal podlegałby karze.
U podłoża proponowanej przeze mnie zmiany leży przekonanie, że w prostych sytuacjach społecznych zdrowy rozsądek i ogólne zasady są lepszym regulatorem zachowań ludzkich niż szczegółowe normy prawne. To powiedziawszy, wierzę, że zmiana taka nie oznaczałaby, że rowerzyści nigdy by na przejściu z rowerów nie zsiadali, ale czyniliby to, gdy wymagałyby tego okoliczności (np. duża liczba pieszych, możliwość zaskoczenia kierowców samochodów swoją decyzją o przekroczeniu jezdni itp.).
Tego rodzaju myślenie opierające się na zaufaniu (ograniczonym) do adresatów norm prawnych jest obce prawodawcom w Polsce. Norma, o której mowa, jest bowiem jednym z wielu przykładów regulacji prawnych, niekoniecznie na poziomie ustawowym, które obejmują swym zakresem nie tylko zachowania niepożądane, lecz także zachowania, które z punktu widzenia celu regulacji są indyferentne. Dodam, że można odnieść wrażenie, że powoływanie się na ten zakaz bywa niekiedy przykrywką skrywającą niechęć pieszych lub kierowców do rowerzystów.
Łatwo sobie wyobrazić emocjonalną krytykę pomysłu zniesienia takiego zakazu: „Kto odpowie za śmierć rowerzystów, którzy zginą w wyniku zmiany przepisów, jaką pan proponuje?”. Tego typu stawianie sprawy jest jednak demagogiczne i opiera się na błędnych przesłankach. Dla rowerzystów, którzy niespecjalnie przejmują się normami prawnymi, zmiana taka nie będzie miała żadnego znaczenia, ponieważ ich niebezpieczne zachowania nadal będą objęte zakazem, zresztą prawdopodobnie żadne zmiany przepisów nie są w stanie spowodować poprawy ich zachowań.
Któż miałby więc ginąć? Pozostają rowerzyści, których nazwałem rozsądnymi. Nie jest jednak uzasadnione przypuszczenie, że osoby, które do tej pory dbały o swoje życie i zdrowie, a także komfort innych osób, nagle przestaną o te wartości dbać i zaczną przejeżdżać przez pasy w sposób ryzykowny dla siebie i niekomfortowy dla pieszych.
Zniesienie zakazu, które proponuję, opiera się na założeniu, że kierujący rowerem zachowuje się w sposób racjonalny. Takie założenie trudno przyjąć w stosunku do dzieci, stąd zakaz przejeżdżania przez przejście dla pieszych powinien być skierowany do nich. Sądzę jednak, że zakaz ten powinien nakładać nie prawodawca, lecz opiekunowie dziecka w toku jego wychowania.
Nie mam złudzeń co do szans zaakceptowania propozycji zniesienia omawianego zakazu. Punktem wyjścia jest sytuacja hipotetyczna posiadania możliwości. Gdybym więc mógł, zmieniłbym przepis art. 26 ust. 3 pkt 3 prawa o ruchu drogowym w taki sposób, by uchylić zakaz jazdy rowerem po przejściu na dla pieszych.
Nie mogłoby to jednak polegać na prostym uchyleniu przepisu, ponieważ jest podstawą do skonstruowania norm adresowanych również do innych niż rowerzyści podmiotów.