- Przedsiębiorca, który zostanie pozwany do sądu, będzie miał gorzej w miejscu, gdzie są duże bezrobocie i niestabilna sytuacja społeczna, jak np. w Wałbrzychu. Co innego w dużych aglomeracjach – mówi Witold Polkowski z Pracodawców RP.
Znaczenie ma miejsce
Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, przyznają, że badają linię orzeczniczą sądu, przed którym mają wystąpić.
Istnieją różnice między regionami. Pełnomocnicy dopasowują się do tego, a najlepsi potrafią doprowadzić do przełamania tendencji – stwierdza radca prawny Andrzej Radzisław, który występuje w sprawach związanych z ubezpieczeniami społecznymi.
Zdaniem ekspertów dobrym przykładem rozbieżności w orzecznictwie jest podejście sądów do tematu podlegania ubezpieczeniom społecznym przez kobiety prowadzące działalność gospodarczą. Gdy zajdą w ciążę albo zachorują, zwłaszcza krótko po założeniu firmy, ZUS kwestionuje ich pracę, twierdząc, że chodziło im wyłącznie o wyłudzenie świadczenia. Jeśli biznes jest niestandardowy (np. sprzedaż internetowa), przedsiębiorca musi się gęsto tłumaczyć, że nie markuje zarobkowania. W Warszawie ocena takich starań jest liberalna – sędziowie przyjmują, że wystarczy sporadyczna aktywność i nakazują wypłatę zasiłków. Z kolei w Lublinie dokładnie badają, ile i jakie czynności zostały podjęte. Częściej przyznają rację ZUS.
Podobne zróżnicowanie wyroków występuje w sprawie objęcia bonów towarowych obowiązkiem ubezpieczeń.
Cały artykuł czytaj w eDGP.