W jednym z dużych sądów okręgowych długi korytarz, z którego drzwi prowadzą do sal rozpraw, tamtejsi prawnicy nazywają potocznie peronem. Na ławach peronu zasiadają młodzi ludzie w togach, tak z zielonymi, jak i niebieskimi wypustkami. Czekają tam na okazję pozyskania klienta. W sześciu spośród ośmiu sal sądowych, w których trwają aktualnie rozprawy, nie widać – poza stołem sędziowskim - ludzi ubranych w togi - pisze Dariusz Sałajewski, prezes KRRP.
W jednym z dużych sądów okręgowych długi korytarz, z którego drzwi prowadzą do sal rozpraw, tamtejsi prawnicy nazywają potocznie peronem. Na ławach peronu zasiadają młodzi ludzie w togach, tak z zielonymi, jak i niebieskimi wypustkami. Czekają tam na okazję pozyskania klienta. W sześciu spośród ośmiu sal sądowych, w których trwają aktualnie rozprawy, nie widać – poza stołem sędziowskim - ludzi ubranych w togi - pisze Dariusz Sałajewski, prezes KRRP.
Warto by się zastanowić nad interwencją państwa w jednym obszarze wymiaru sprawiedliwości. Myślał o tym przed kilku laty jeden z wiceministrów resortu sprawiedliwości – zresztą już w rządzie obecnej koalicji - ale jakoś nie miał odwagi albo uznał, że nie pora, aby swe pomysły upowszechniać.
Mowa o rozszerzeniu zakresu przedmiotowego i instancyjnego przymusu adwokacko - radcowskiego. Mówiąc prościej, chodzi o rozszerzenie gatunku spraw, z którymi do sądu można iść tylko z radcą prawnym lub adwokatem. Przymus taki nie mógłby jednak – w teorii, przede wszystkim jednak w praktyce - powodować naruszenia konstytucyjnego prawa do sądu .
Cały felieton czytaj w eDGP.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama