Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej: Wolność słowa w środowisku adwokackim odgrywa fundamentalną rolę, ale dyskusja musi być merytoryczna, a nie ad personam.
Ewa Radlińska: Ile pan zarabia na byciu prezesem NRA?
Andrzej Zwara: Moja dieta wynosi 9 600 zł, ale nie uważam, by była to forma mojego zarobkowania.
ER: A ile pan zarabiał zanim został pan prezesem NRA i zajmował się przede wszystkim pracą zawodową?
AZ: Moja dieta nie pozostaje w żadnym związku z zarobkami, które osiągałem pracując jako adwokat. Mój czas dla kancelarii, w której jestem partnerem, został istotnie zredukowany. Obowiązki prezesa NRA zajmują mi wiele czasu, ale traktuję to jako misję do wypełnienia i ona jest dla mnie najważniejsza. Aby ją zrealizować nierzadko dokładam z własnych oszczędności do służbowych podróży i spotkań.
ER: Nadal przyjmuje pan sprawy?
AZ: Staram się. Choć możliwości pracy mam nieporównywalnie mniejsze. Rocznie – wyłącznie z racji pełnionej funkcji – przejeżdżam kilka tysięcy kilometrów. Zdarza się, że w jeden weekend muszę być i w Szczecinie i w Rzeszowie. Praktycznie jestem w ciągłej trasie między 24 izbami adwokackimi, czy różnego rodzaju spotkaniami, posiedzeniami, konferencjami lub zgromadzeniami. Zważywszy na nakład mojej pracy i również ponoszonych przeze mnie kosztów uważam, że wysokość mojej diety nie jest wygórowana.
ER: Naprawdę na nic więcej z tej diety panu nie wystarcza?
AZ: Nie będę narzekał. Nie przyszedłem do samorządu w celach zarobkowych.
ER: Bierze pan również udział w różnego rodzaju eventach.
AZ: Tak, np. sportowych czy innych, w których uczestniczą adwokaci. Uprzedzając pytanie - za to jednak płacę z własnej kieszeni.
ER: Pogubiłam się. To dokłada pan do prezesowania?
AZ: Nie dokładam, ale i nie zarabiam na tym.
ER: A czy pasja do samorządowej pracy nie powinna być bezinteresowna?
AZ: Do samorządu adwokackiego należy obecnie ok. 20 tys. adwokatów i aplikantów adwokackich. Zarządzanie tak dużym środowiskiem, to nie jest już tylko działalność społeczna, a praca w pełnym wymiarze godzin. Od prezesa i członków prezydium NRA wymaga się pełnego profesjonalizmu. Diety przyznawane na poziomie NRA nie rekompensują utraty zarobków wynikających z pełnej aktywności zawodowej w kancelariach, ale są konieczne na pokrycie niezbędnych wydatków. Oczywiście, kwestia ich wysokości pozostaje do dyskusji. Nie można jednak oczekiwać, że prezes czy członkowie NRA będą wkładać do pracy samorządowej swój czas, wiedzę, zaangażowanie i jeszcze własne środki, choć nierzadko tak się dzieje. Adwokaci to rozumieją, czego dowodem jest choćby treść uchwały Krajowego Zjazdu Adwokatury.
ER: A nadzoruje pan przyznawanie diet na poziomie okręgowych rad adwokackich?
AZ: Izby adwokackie to są odrębne osoby prawne, które mają pełną samodzielność przy ustalaniu sposobu finansowania pracy samorządowej.
ER: Wolnoamerykanka?
AZ: Zdecydowanie tak bym tego nie nazwał. NRA w uchwale z października 2008 r. ustaliła, że sprawa ta pozostaje w indywidualnych kompetencjach każdej izby.
ER: A czy NRA może ingerować w diety przyznawane na poziomie okręgowych rad?
AZ: Zgodnie z uchwałą Krajowy Zjazd Adwokatury z 2013 r. pracujemy nad uchwałą w sprawie ustalenia jednolitych zasad wynagrodzeń jednak mamy świadomość, że możemy tylko określać ogólne zasady, zaś ustalenie ich konkretnych wysokości dla konkretnych osób nadal będzie prerogatywą izb adwokackich. W dobie gospodarki rynkowej NRA nie może i nie powinna ingerować w samodzielność gospodarowania majątkiem poszczególnych izb. Izby powinny mieć swobodę decydowania o tym, jak dysponują pieniędzmi pochodzącymi ze składek swoich członków, także w zakresie tego komu należy przyznać dietę i dlaczego w takiej wysokości.
ER: A jak pan ocenia to, jak dysponują tymi środkami?
AZ: Nie chcę komentować wysokości i rodzaju przyznawanych diet w ORA, ponieważ kwestia ta pozostaje w ramach kompetencji poszczególnych izb. To komisje rewizyjne oraz zgromadzenia izb muszą odpowiedzieć na pytanie o zasadność konkretnych decyzji.
ER: I jest nawet przedmiotem ostrej wymiany zdań między stołecznymi adwokatami. Śledzi pan felietony w tej sprawie warszawskiego adwokata pana Andrzeja Nogala?
AZ: W miarę możliwości czasowych staram się być na bieżąco. Szanuję prawo każdego adwokata do zadawania pytań i do krytyki władz adwokatury. Jednak mam wątpliwości co merytorycznej trafności niektórych argumentów podnoszonych przez mecenasa Nogala. Tym bardziej, że w publicystyce kolegi Nogala daje się obserwować pewną ewolucję poglądów i wycofywanie się z pewnych twierdzeń. Wątek o który pani pyta jest jednym z wielu toczących się w adwokaturze w całej Polsce.
ER: Takie spory są wyrazem wolności słowa, czy naruszeniem zasady koleżeństwa wynikającej z par. 31 kodeksu etyki adwokackiej?
AZ: Wolność słowa w środowisku adwokackim odgrywa fundamentalną rolę. Historia prawie stu lat adwokatury pokazuje, że zawsze adwokaci cenili sobie wolność słowa jako jedną z najwyższych wartości. Cenną wartością jest także zasada koleżeństwa. Wyraża się ona w tym, że dyskusje staramy się prowadzić na poziomie merytorycznym, bez zarzutów personalnych.
ER: Dyplomatyczna odpowiedź.
AZ: Nie chcę podnosić temperatury w izbie warszawskiej przed samym zgromadzeniem izby. Jestem za wolnością słowa i za tym, aby debaty na forum publicznym między adwokatami służyły adwokackim wartościom. Duże emocje temu nie służą. Przykład izby warszawskiej świetnie jednak pokazuje, że nasze środowisko jako instytucja społeczeństwa obywatelskiego jest aktywne i skore do rozwiązywania problemów.
ER: Wybiera się pan na zgromadzenie izby warszawskiej?
AZ: Tak. Jako prezes uczestniczę we wszystkich zgromadzeniach. Jestem opiekunem tej izby z ramienia prezydium NRA. Zawsze byłem - jako prezes NRA - na jej zgromadzeniach. To największa izba, w której skupiają się wszystkie możliwe problemy współczesnej adwokatury i jest cały przekrój społeczny naszego środowiska: od adwokatów uprawiających zawód w kancelariach jednoosobowych i zespołach adwokackich do takich z międzynarodowych korporacji.
ER: I co, jako prezes NRA, robi pan na zgromadzeniu?
AZ: Przede wszystkim słucham kolegów. Kto nie słucha, popełnia błędy. To powinno być motto działaczy samorządowych. Ale chciałbym również powiedzieć kilka słów o sprawach całej adwokatury i o roli warszawskiej izby w naszych pracach, bo tu też jest sporo zamieszania.
ER: A często się zdarza, że władze ORA zmieniają się przed upływem kadencji?
AZ: Nie. Jeżeli chodzi o odwołanie władz, to nie było takich przypadków w Polsce, za mojej kadencji, a więc w ciągu ostatnich czterech lat. W adwokaturze obowiązuje jednak demokracja. A to oznacza, że każdy scenariusz jest możliwy, jeżeli jest zgłoszony we właściwym trybie, poddany debacie i głosowaniu.
ER: Teraz debata w adwokaturze sięga istoty samorządności i tego, kto powinien sprawować funkcje samorządowe. Czy takie osoby, które chcą angażować się w tę działalność nie powinny wybrać: kancelaria, albo samorząd?
AZ: Nie. Specyfiką naszego środowiska jest samorządność. To my adwokaci odpowiadamy za działalność samorządu, to my prowadzimy nasze własne sprawy. W ciągu 95 lat funkcjonowania samorządu, nigdy nie było tradycji tworzenia zawodowej kasty działaczy samorządowych. I nie ma potrzeby tego zmieniać. Bo adwokat – działacz samorządowy musi żyć problemami adwokata, który nie został wybrany do władz samorządowych. Chciałbym, żeby do pracy samorządowej każdego szczebla zgłaszały się osoby, które mają chęć działania na rzecz adwokatury, ale również, żeby realizowały swoje plany zawodowe. Profesjonalna kasta działaczy samorządowych to nie jest dobra droga.
ER: Wśród adwokatów skupionych wokół komisji NRA czy we władzach ORA jest sporo młodych członków palestry. Nie powinni poczekać z tym, aż nabiorą doświadczenia?
AZ: W komisjach jest wielu młodych adwokatów, ale to tylko korzyść dla samorządu. Oni nie tylko uczą się działalności w samorządzie, oni wnoszą wiele cennych inicjatyw, zapału, wiedzy, zaangażowania, nowego spojrzenia. Funkcje decyzyjne sprawuje zaś przeważnie średnie pokolenie. Ono jest przy tym również najbardziej aktywne zawodowo. Ja sam korzystam z kolei z mądrości moich starszych kolegów. Moimi doradcami są i adwokaci mający po 70-80 lat. Słucham także głosu młodych adwokatów oraz aplikantów adwokackich.
ER: W swoim programie wyborczym stawiał pan na obniżenie składek. Zrealizował pan to?
AZ: Tak. W tym roku NRA obniżyła składkę o 10 proc. Planujemy w czerwcu kolejne zmniejszenie jej wysokości jeszcze o następne 10 proc. W skali roku dla każdego adwokata będzie to kilkaset złotych oszczędności, składka będzie obowiązywać od początku 2015 r. To niewielka kwota patrząc z perspektywy jednej osoby, jednak biorąc pod uwagę 20 tys. członków adwokatury, jest to pokaźna suma, która pozostaje w ich kieszeniach. Dodatkowo zwolniliśmy izby z naliczania składek na NRA od koleżanek, które urodziły dzieci. Przez sześć miesięcy od porodu izba nie odprowadza składki na NRA za te panie adwokat. NRA stara się więc realizować programy, które dadzą ulgę adwokatom w dobie kryzysu.
Rozmawiała Ewa Maria Radlińska