Od dzisiaj urzędnicy wydadzą dużo większe kwoty z pominięciem skomplikowanych procedur. Lokalni przedsiębiorcy liczą na zlecenia
Nowe progi
/
Dziennik Gazeta Prawna
Chociaż wchodzące dzisiaj w życie zmiany w przepisach są przedstawiane przede wszystkim jako ułatwienia w zakupach związanych z badaniami naukowymi i kulturą, to dla większości uczestników rynku zamówień dużo istotniejsze będzie podniesienie progu, do którego nie trzeba organizować przetargów. Od 2007 r. był on zamrożony na poziomie 14 tys. euro. Od dzisiaj wynosi 30 tys. euro. Do tej kwoty wszystkie zamówienia będą udzielane bez stosowania
przepisów ustawy – Prawo zamówień publicznych (Dz.U. z 2014 r. poz. 423; dalej: p.z.p).
Uwzględniwszy obowiązujący od początku roku nowy
kurs euro wobec złotego (dla zamówień publicznych jest on sztywny i ustalany raz na dwa lata), oznacza to niebagatelne kwoty. Od dzisiaj przetargu nie trzeba organizować, gdy wartość zamówienia zostanie oszacowana na 126 747 zł. Ponieważ chodzi o kwotę netto, w praktyce wydać można będzie jeszcze więcej, bo ok. 155 898 zł.
Bez procedur
To spore
pieniądze, zwłaszcza dla mniejszych gmin. Według szacunków Urzędu Zamówień Publicznych co czwarta umowa będzie teraz zawierana z pominięciem procedur zamówieniowych. Krytycy zwracają uwagę, że może to oznaczać większe zagrożenie korupcją i mniejszą przejrzystość w gospodarowaniu publicznym mieniem.
Co ciekawe, organizacje reprezentujące
przedsiębiorców, zwłaszcza tych mniejszych, od początku gorąco popierały te zmiany. Mają nadzieję, że zwiększy to ich szanse na otrzymanie zlecenia.
– Da to małym zakładom rzemieślniczym możliwość zdobywania zleceń lokalnych na niewielkie roboty budowlane i usługi, bez potrzeby stosowania kosztownej i skomplikowanej procedury przetargowej. Ponadto zwiększą się szanse dla
firm, które nie przystępowały do przetargów z powodu braku środków na wpłatę wymaganego wadium – tłumaczy Tomasz Połaski z zarządu Związku Rzemiosła Polskiego.
Paradoksalnie, również mniejsza przejrzystość ma działać na korzyść mniejszych przedsiębiorców. Do wczoraj zamawiający musieli publikować w Biuletynie Zamówień Publicznych ogłoszenia o zamówieniach do 30 tys. euro. W ten sposób firmy z całej Polski (a w zasadzie Unii Europejskiej) zdobywały o nich informacje i mogły składać swe oferty. Teraz zaś nie będą już nic o nich wiedzieć. Podczas prac nad nowelizacją przepisów zgłoszono poprawkę, która miała nakazywać publikowanie tych ogłoszeń, ale ostatecznie nie została ona przyjęta, mimo pozytywnej rekomendacji sejmowej Komisji Gospodarki.
Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, aby zamawiający mimo to zamieszczał ogłoszenia o tańszych zamówieniach np. na stronie Biuletynu Informacji Publicznej, ale przepisy nie nakładają na niego takiego obowiązku. Lokalni przedsiębiorcy liczą, że dzięki temu odejdą im rywale w postaci dużych ogólnopolskich czy nawet globalnych firm.
Mniej praw
Są jednak i minusy zmian.
– Przedsiębiorcy muszą pamiętać, że w postępowaniach prowadzonych z pominięciem ustawy ich prawa będą znacznie uszczuplone, w szczególności nie będzie im przysługiwać odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej – zauważa Dariusz Ziembiński, ekspert Grupy Doradczej KZP.
– Co więcej, żaden przepis nie reguluje, według jakiego klucza mają być wybierane firmy, do których zamawiający skieruje swoje zapytanie – dodaje.
Chociaż przepisy poniżej progów nie określają żadnych procedur, to jednak pewne zasady powinny być przestrzegane. Obowiązek ten wynika chociażby z Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Chodzi przede wszystkim o równe traktowanie, niedyskryminowanie i przejrzystość. W praktyce utarło się, że zamawiający powinien wysłać zapytanie ofertowe do co najmniej trzech firm, określić w nim kryteria, jakimi będzie się kierował przy wyborze oferty, i później się do nich stosować. Szczególnie istotne jest to przy zamówieniach współfinansowanych ze środków unijnych. Nieprzestrzeganie zasad traktatowych grozi bowiem korektami finansowymi i koniecznością zwrotu unijnego wkładu.
Nauka i kultura
Najbardziej na nowelizacji skorzystają jednak instytucje naukowo-badawcze i kulturalne. To przede wszystkim efekt zabiegów poprzedniej minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej. Jej zdaniem to właśnie sztywne procedury zamówieniowe były jedną z barier stojących na drodze do innowacyjności. Udało jej się przekonać rząd do przedstawienia projektu, który zwalnia naukowców z obowiązku przestrzegania ustawy do maksymalnych kwot, na jakie pozwala Unia Europejska. Zgodnie z wchodzącą dzisiaj w życie nowelą przy pracach badawczych i naukowych nie trzeba organizować przetargów aż do kwoty 134 tys. (np. Polska Akademia Nauk) lub nawet 207 tys. euro (np. uczelnie). W przeliczeniu na złote chodzić może nawet o 874 tys. zł netto, co oznacza, że bez procedur zamówieniowych wolno będzie wydać grubo ponad milion złotych brutto. Te same ułatwienia obowiązują przy organizacji wydarzeń kulturalnych.
Ponieważ chodzi o kwoty dużo wyższe od podstawowego progu 30 tys. euro, przepisy narzuciły pewne podstawowe zasady udzielania tych zamówień. Zostały one wprowadzone do dwóch ustaw: o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 406 ze zm.) oraz o zasadach finansowania nauki (Dz.U. 2010 r. nr 96 poz. 615 ze zm.). Zgodnie z nimi zamówienia o wartości większej niż 30 tys. euro, a mniejszej niż 134 tys. euro lub 207 tys. euro muszą być ogłaszane na własnej stronie BIP. Z kolei po zawarciu umowy, również w BIP, mają ukazywać się informacje na temat tego, kto zdobył kontrakt. Zamówienia muszą zaś być udzielane „w sposób zapewniający przejrzystość, równe traktowanie podmiotów zainteresowanych wykonaniem zamówienia oraz z uwzględnieniem okoliczności mogących mieć wpływ na jego udzielenie”.
Kultura będzie mogła dodatkowo liczyć na jeszcze jedno ułatwienie. Otóż zgodnie z jedną z poprawek zgłoszonych podczas prac sejmowych wolno utajnić dane osobowe lub wysokość honorarium przy niektórych umowach dotyczących zakupu dzieł sztuki czy organizacji wydarzeń kulturalnych. Część posłów, także rządzącej koalicji, wyrażała obawy, że może to prowadzić do korupcji. Klub PiS proponował wykreślenie tego przepisu. Większość posłów odrzuciła jednak tę poprawkę.
Przetargu nie trzeba organizować, jeśli wartość zamówienia nie przekroczy ok. 155 898 zł brutto
Nowelizacja wchodzi w życie 16 kwietnia 2014 r.