Nie istnieje kwota, która ukoi ból po śmierci dziecka. Jednak wycenienie tej straty na niewiele ponad 8 średnich krajowych, to pomyłka.

21 letni syn M.G. zginął w wypadku samochodowym. Przed śmiercią pracował jako monter konstrukcji drewnianych i zarabiał 1400 zł miesięcznie. Mieszkał razem z matką. Kobieta wcześniej straciła też męża, w związku z czym przyznano jej rentę rodzinną na stałe w kwocie 755, 28 zł. Syn pomagał więc matce po śmierci ojca: finansowo, a także zajmował się prowadzeniem gospodarstwa domowego oraz przy uprawie warzyw, owoców i hodowli zwierząt. Po jego śmierci kobieta została sama. Jej miesięczne koszty utrzymania domu wynoszą około 720 zł. Zatrudniona jest w szkole, gdzie zarabia 907, 77 zł miesięcznie.

5 proc. uszczerbku po śmierci dziecka

Po śmierci syna kobieta zażywa leki uspokajające, czuje się osamotniona, nie ma siły do pracy przez co zaniedbuje obowiązki w gospodarstwie, nie uprawia już warzyw i nie prowadzi hodowli zwierząt. Do cięższych prac, takich jak przyszykowanie opału na zimę, zatrudnia za wynagrodzeniem obce osoby. Biegły psychiatra stwierdził u niej pogorszenie stanu psychicznego po śmierci dziecka, dające trwały uszczerbek na zdrowiu w wysokości 5 proc. Natomiast biegły z zakresu neurologii stwierdził, że aktualny stan kobiety jest dobry i nie wymaga leczenia neurologicznego, w związku z tym nie ma podstaw do stwierdzenia niezdolności do pracy. Sprawa trafiła do sądu, a kobieta zażądała od towarzystwa ubezpieczeń, w którym sprawca wypadku miał wykupioną polisę - 100 tys. zł: 40 tys. zł odszkodowania za pogorszenie się sytuacji życiowej po śmierci syna oraz 60 tys. zł z tytułu zadośćuczynienia. Wniosła także o zasądzenie renty z tytułu zwiększonych potrzeb życiowych w wysokości 500 zł miesięcznie. Ubezpieczyciel zapłacił jedynie 12 200 zł zwrotu kosztów pogrzebu. Więcej nie chciał.

Sąd Okręgowy w Warszawie do którego sprawa trafiła, przyznał kobiecie kwotę 30 tys. zł z tytułu zadośćuczynienia, w pozostałym zakresie powództwo zaś oddalił. Ocenił, że roszczenie o zadośćuczynienie znajduje uzasadnienie w art. 446 par. 3 kodeksu cywilnego, art. 23 i 24 k.c. w zw. z art. 448 k.c., ponieważ wskutek śmierci dziecka nastąpiło naruszenie dóbr osobistych matki w postaci więzi między rodzicem a dzieckiem. W ocenie sądu, nie budzi wątpliwości fakt, że śmierć syna wskutek wypadku była dla kobiety najgorszym wydarzeniem w jej życiu. Nie budzi też wątpliwości fakt że kobieta doznała krzywdy w postaci cierpień fizycznych i psychicznych. Jednakże na rozmiar krzywdy ma wpływ nie tylko uszczerbek na zdrowiu. Dlatego też sąd, ustalając wysokość zadośćuczynienia, wziął pod uwagę wszystkie istotne okoliczności mające wpływ na rozmiar doznanej krzywdy: stopień i czas trwania cierpień psychicznych i fizycznych, trwałość skutków i ich wpływ na przyszłość. W tym kontekście sąd wskazał, że kobieta doznała trwałego uszczerbku na zdrowiu w wysokości 5 proc. Uszczerbek ten, określony procentowo posłużył jako pomocniczy środek ustalenia rozmiaru odpowiedniego zadośćuczynienia. Z jednej strony bowiem zadośćuczynienie powinno przedstawiać ekonomicznie odczuwalną wartość, z drugiej musi być utrzymane w rozsądnych granicach, odpowiadających aktualnym warunkom majątkowym w społeczeństwie. Kobieta wniosła apelację.

Realna rekompensata

A sąd II instancji zgodził się z ustaleniami faktycznymi poprzednika, jednak wyciągnął z nich inne wnioski. Przede wszystkim uznał, że 30 tys. zł to zdecydowanie za niska kwota za tak wielką krzywdę. Zwrócił uwagę, że poczucie krzywdy było dla matki tym bardziej dotkliwe, że śmierć syna nastąpiła w momencie, gdy znajdował się on na progu dorosłego życia, kiedy to skończył się w zasadzie trud związany z jego wychowaniem i wykształceniem i zaczynał się okres, gdy młody mężczyzna usamodzielniał się finansowo, podejmując pracę zawodową i to on mógł w końcu być dla matki wsparciem. Krzywda rodzica, który zostaje pozbawiony radości z obserwowania, jak jego dziecko usamodzielnia się i daje sobie radę w dorosłym życiu, jest ogromna. Dlatego też, sąd apelacyjny uznał, że sąd I instancji nadmiernie skupił się na ocenie uszczerbku na zdrowiu. Poczucie krzywdy może być zaś bardzo głębokie, ale niekoniecznie musi pociągać za sobą konkretne konsekwencje dla zdrowia. Sąd zmienił więc wyrok i przyznał kobiecie dalszą kwotę 30 tys. zł tytułem zadośćuczynienia, uznając, że suma ta nawet jeśli może być uznana za wysoką, to nie jest wygórowana. Sąd uznał także, że kobiecie należy się również odszkodowanie w kwocie 40 tys. zł. Wskutek śmierci syna matka utraciła bowiem nie tylko radość życia, ale i oparcie w synu, który był dla niej gwarancją spokojnego życia, pomocy i opieki na przyszłość. Te wszystkie kwestie, pomimo że nie zawsze w pełni wymierne, dają podstawy do wniosku, że sytuacja życiowa powódki uległa znacznemu pogorszeniu. Sąd okręgowy natomiast nadmierną wagę przywiązał do kwestii wysokości zarobków mężczyzny. Nie mogą one mieć jednak decydującego znaczenia dla oceny czy nastąpiło znaczne pogorszenie sytuacji kobiety. Co prawda zarobki syna w dniu jego śmierci nie były wysokie, ale, jako pracownik, był bardzo dobrze oceniany i miał perspektywy rozwoju zawodowego, co z pewnością przełożyłoby się na wysokość osiąganych przez niego dochodów.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 4 kwietnia 2013 r., sygn. akt I ACa 1227/12