Kolejną odsłonę sporu przyniosło wczorajsze seminarium w Sejmie, na którym zgromadziła się śmietanka konstytucjonalistów opiniujących projekt.

Projekt nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym miał mocne wejście. Został napisany przez samych sędziów trybunału, na myśl o czym część konstytucjonalistów łapała się za głowę. Nie wszyscy mieli jednak okazję szybko projekt poznać. Ukrywany był bowiem przed opinią publiczną niemalże jak najcenniejsza dokumentacja Pentagonu. W końcu w połowie ubiegłego roku prezydent Bronisław Komorowski złożył swój podpis na projekcie i dokument rozpoczął wędrówkę legislacyjną. Obecnie jest po pierwszym czytaniu i toczą się nad nim prace w komisjach. Wciąż jednak wzbudza liczne kontrowersje i zastrzeżenia. Były one podnoszone podczas seminarium, które odbyło się wczoraj w Sejmie. Wzięli w nim udział m.in. prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński, parlamentarzyści, jak również autorzy opinii do projektu. Zgłaszane uwagi dotyczyły najważniejszych zmian przewidzianych w nowej ustawie jak choćby modyfikacja procedury wyboru pre-kandydatów na sędziów konstytucyjnych, wykonywanie orzeczeń trybunału, karencja dla posłów-prawników, którzy chcieliby orzekać w TK, a także kontrowersyjne orzeczenia interpretacyjne (których TK od 1997 r. już nie wydaje).

I tak projekt zakłada, że osoby na kandydatów na stanowisko sędziego TK będą mogli zgłaszać: grupa 15 posłów, Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego, Zgromadzenie Ogólne Sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego, Krajowa Rada Sądownictwa, Krajowa Rada Prokuratury, organy samorządów zawodowych adwokatów, radców prawnych i notariuszy, czy ośrodki akademickie. Każdy z tych podmiotów mógłby wyłonić jedną osobę na jedno stanowisko sędziego. Następnie marszałek Sejmu przekazywałby tę listę posłom. Prof. Andrzej Rzepliński od lat postulował włączenie środowisk prawniczych w tryb wyłaniania sędziów. Jeżeli projekt w takim kształcie wejdzie w życie, praktyka pokaże czy zmiana nie jest pozorna, a parlamentarzyści nie będą stawiać wyłącznie na swoich kandydatów. Problem jednak w tym, że część konstytucjonalistów ma wątpliwości czy takie rozszerzenie kręgu podmiotów biorących udział w procedurze wyłanianiu sędziów nie narusza samej ustawy zasadniczej.

Zgodnie bowiem z art. 194 ust. 1 konstytucji, Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów wybieranych indywidualnie przez Sejm na 9 lat spośród osób wyróżniających się wiedzą prawniczą.

- Z tego wynika, że konstytucja wyłączne prawo wybierania sędziów TK przyznaje Sejmowi. Projektowana regulacja niweczy zaś tę zasadęwskazuje prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. I jak napisał w swojej opinii:„prawo wybierania sędziów TK przez Sejm wyłącznie spośród kandydatów umieszczonych na zamkniętej liście, ustalonej przez podmioty trzecie, stanowi iluzję gwarancji zawartych w konstytucji”.

Poza tym, jego zdaniem, w projekcie brakuje kilku rozwiązań. - Brakuje mi określenia kadencyjności prezesa i wiceprezesa TK. W końcu to oczywiste następstwo wybieralności. Warto to uregulować np. w ten sposób, aby określić czas trwania ich kadencji na trzy lata z możliwością jednej reelekcji - proponuje prof. Chmaj.

Wskazuje też na nieprecyzyjne uregulowanie kwestii składania przez sędziów konstytucyjnych oświadczeń majątkowych.

- Nałożono na sędziów obowiązek przedkładania tych oświadczeń prezesowi TK, ale nie określono żadnych terminów. Zakładam więc, że sędziowie mieliby je składać na początku kadencji. Przydałoby się również określić, że obowiązuje ich to również wraz z końcem kadencji, ponieważ jedno oświadczenie niczego nie wyjaśnia - proponuje.

Eksperci mieli też uwagi do novum w postaci przepisu ograniczającego możliwość zasiadania w TK zbyt młodym prawnikom. Tak więc na nowych zasadach – przy spełnieniu pozostałych wymogów - sędzią mogłaby zostać osoba, która w dniu wyboru ma ukończone 40 lat. Nad celowością takiego przepisu zastanawiał się w swojej opinii prof. Dariusz Dudek, konstytucjonalista z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Zwrócił uwagę, że to cenzus wieku wyższy o 5 lat niż wymagany w odniesieniu do kandydata i piastuna urzędu prezydenta. Dziwi go tym bardziej, że projekt przewiduje inne przesłanki dla stwierdzenia, że kandydat na sędziego konstytucyjnego wyróżnia się wiedzą prawniczą (staż zawodowy, tytuł lub stopień naukowy).

Podobnie miał także zastrzeżenia do procedury wyboru sędziów TK.

- W zasadzie jest to prawidłowe, jakkolwiek pozostaje na gruncie obecnego monopolu kreacyjnego Sejmu bez racjonalnych podstaw ani natury aksjologicznej, czy prawnej, ani nawet politycznej – wskazywał prof. Dudek.

Obecni na spotkaniu parlamentarzyści odnieśli się do zawartej w projekcie propozycji wprowadzanie przepisu, który utrudni im szybkie przejście z ul. Wiejskiej do gmachu w al. Szucha. Projekt zawiera bowiem regulację, zgodnie z którą musieliby odczekać cztery lata, zanim zaczną orzekać w TK. Autorzy projektu chcieli w ten sposób zminimalizować ryzyko sytuacji, w której zbyt często mogłoby dochodzić do tego, że o konstytucyjności przepisu miałby orzekać sędzia, który miałby cokolwiek wspólnego z tymi regulacjami w parlamencie.

- Trzeba rozważyć, czy rzeczywiście takie ograniczenie jest konieczne, skoro nie ma żadnych negatywnych doświadczeń w tym zakresie - stwierdził poseł Witold Pahl (PO), przewodniczący komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach.

- To jest jednak w granicach swobody ustawodawczej stwierdził dr Marcin Wiącek, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Innego zdania była poseł Krystyna Pawłowicz (PiS) przekonując, że postulat ten jest wręcz sprzeczny z przepisami konstytucji i jest wyrazem szykany ze strony aktualnych sędziów wobec doświadczonych prawników znających dodatkowo mechanizmy stanowienia prawa.

Seminarzyści powrócili również do tematu orzeczeń interpretacyjnych TK. Obecnie projekt nie zawiera przepisu, który dawałby zielone światło trybunałowi na wydawanie takich orzeczeń. Pierwotnie przewidywał takie rozwiązanie, jednak na etapie prac w zespole prezydenckich prawników zrezygnowano z tej regulacji.

- Nie powinno być tu pola do sporu z Sądem Najwyższym. Ustawa więc powinna definitywnie i wyraźnie określić, czy TK może wydawać takie orzeczenia, czy nie - uważa prof. Bogusław Banaszak, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Stwierdził również, że należałoby wyjaśnić jedną z podstawowych kwestii: jaki podmiot ma wykonywać orzeczenia trybunału.

- Ani konstytucja, ani ustawa o TK nie określa, kto ma się tym zająć – zwrócił uwagę.

Przyjęła to na siebie Komisja Ustawodawcza Senatu, dobrowolnie, ponieważ żaden przepis nie zobowiązuje jej do tego. Dzięki temu orzeczenia trybunału wykonywane są prawie na bieżąco. Przewodniczący senackiej komisji na konferencji, która odbyła się w październiku 2013 roku w Senacie, na temat kierunków zmian pozycji ustrojowej i funkcji Senatu wskazywał, że warto byłoby tę działalność zalegalizować na poziomie ustawy zasadniczej. Tworząc konstytucję sprawa wykonywania wyroków sądu konstytucyjnego została bowiem pominięta.

Na potrzebę jeszcze innych zmian w konstytucji – w zakresie związanym z TK - wskazywał prof. Banaszak. W przedstawionej przez siebie opinii napisał, że „nie negując potrzeby uchwalenia nowej ustawy o TK należy jednak poddać projektodawcy pod rozwagę konieczność powiązania jej ze zmianą konstytucji.

Ta zmiana powinna poprzedzać i stanowić punkt wyjścia dla kompleksowej regulacji roli ustrojowej, kompetencji, organizacji i zasad funkcjonowania TK. Samo uchwalenie nowej ustawy o TK i wprowadzenie w niej nowych rozwiązań lepiej określających pozycję ustrojową TK oraz udoskonalających jego organizację i funkcjonowanie stanowi w obecnej sytuacji jedynie działanie fragmentaryczne, rozwiązujące tylko niektóre narosłe problemy. Pozostaną jednak nie rozstrzygnięte inne o znacznej doniosłości dla funkcjonowania TK i jego relacji z innymi naczelnymi organami władzy publicznej”.