Prezes Trybunału sędzia Andrzej Rzepliński w uzasadnieniu wyroku powiedział , że ważone były dwie wartości - bezpieczeństwo personelu medycznego oraz prawo do prywatności i godności podczas wykonywania procedur medycznych. Pozorną sprzeczność tych racji ,można pogodzić lepiej niż w obecnej regulacji - podkreśla sędzia Andrzej Rzepliński. W jego ocenie, generalne rozwiązanie ogranicza prawo do prywatności w relacji pacjent - lekarz, a co za tym idzie - ogranicza przysługujące każdemu człowiekowi prawo do godności.
Trybunał ocenia, że leczeni w obecności funkcjonariusza SW mogą być na przykład więźniowie szczególnie niebezpieczni lub osoby aresztowane tymczasowo w związku z zagrożeniem popełnienia kolejnego przestępstwa przeciwko życiu zdrowiu i bezpieczeństwu.
Reprezentująca ustawodawcę posłanka Beata Kempa powiedziała, że Sejm musi przepis zmienić, ale wiążą się z tym potencjalne zagrożenia: "Po zmianie sytuacji liczyć będzie można na przytomność lekarza i na szczęście" - powiedziała prawniczka z parlamentu. W jej ocenie to, że dotąd było mało napaści na lekarzy, wiązało się z obecnością strażnika więziennego.
Ewa Dawidziuk z biura Rzecznika Praw Obywatelskich mówi, że w nowej regulacji obecność funkcjonariusza podczas badania lub leczenia więźnia powinna stanowić wyjątek i dotyczyć wyłącznie niebezpiecznych więźniów.
Trybunał dał parlamentowi rok na znowelizowanie Kodeksu Postępowania Karnego w zakresie opieki medycznej nad więźniami i aresztowanymi. Ten okres jest liczony od publikacji orzeczenia.