Nie można łączyć orzekania z delegowaniem do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Wszystko dlatego, że uczelnia jest podporządkowana ministrowi
Takie stanowisko zajęła właśnie Krajowa Rada Sądownictwa (KRS). Zdaniem jej członków niezależność KSSiP jest pozorna, a nadzór ministra sprawiedliwości nad tą jednostką tak duży, że niedopuszczalne jest łączenie przez sędziego funkcji orzekania z delegowaniem do krakowskiej uczelni. Co gorsza, Sejm i Senat pracują obecnie nad projektami zmian w ustawie o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, które mają jeszcze zwiększyć uprawnienia ministra sprawiedliwości w stosunku do krakowskiej uczelni. Dla przykładu – zgodnie z senacką propozycją szef resortu będzie miał realny wpływ na to, kto będzie tam wykładowcą.

Łączenie zabronione

KRS przypomina wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2009 r., w którym stwierdzono niezgodność z ustawą zasadniczą przepisu dopuszczającego łączenie przez sędziego funkcji orzekania z wykonywaniem czynności administracyjnych w Ministerstwie Sprawiedliwości lub innej jednostce organizacyjnej podległej ministrowi sprawiedliwości albo przez niego nadzorowanej.
„Jeżeli uwzględni się sentencję powyższego wyroku oraz jego obszerne uzasadnienie, to należy przyjąć, że także w obecnym stanie prawnym niedopuszczalne jest łączenie przez sędziego czynności orzeczniczych z wykonywaniem czynności (w ramach delegowania) w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury jako jednostce organizacyjnej podległej ministrowi sprawiedliwości i przez niego nadzorowanej” – czytamy w dokumencie rady.
KRS zwraca uwagę na to, że obecne przepisy ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (Dz.U. z 2009 r. nr 26, poz. 157 z późn. zm.) formułują bardzo szeroki zakres uprawnień nadzorczych ministra sprawiedliwości w stosunku do tej jednostki: szef resortu czuwa m.in., aby szkoła działała zgodnie z przepisami ustawowymi i statutem, a także sprawuje nadzór merytoryczny nad aplikacjami.
Tak więc – zdaniem rady – dopiero „przyjęcie niedopuszczalności łączenia przez sędziego funkcji orzeczniczych z wykonywaniem czynności w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury pozwoli na respektowanie zasady podziału równowagi władzy, odrębności władzy sądowniczej, zasady niezależności sądów oraz standardów demokratycznego państwa prawa, zapobiegając zacieraniu się różnic między wykonywaniem wymiaru sprawiedliwości a pracą na rzecz władzy wykonawczej (...)”.
Waldemar Żurek, członek KRS, zaznacza, że w KSSiP powinni wykładać sędziowie czynnie orzekający, bo tylko oni są w stanie przekazać aplikantom unikatową wiedzę zdobytą na sali rozpraw. Jednak obecny model szkoły niestety na to nie pozwala.
– Kiedy krakowska szkoła była tworzona, podnosiliśmy, że należałoby ją ukształtować na wzór hiszpański. Tam bowiem uczelnia kształcąca przyszłych sędziów jest zupełnie niezależna od władzy wykonawczej, nadzór nad nią sprawuje hiszpańska rada sądownictwa. Tymczasem u nas KSSiP to tak naprawdę uczelnia ministerialna – zaznacza sędzia Żurek.

Przesuwanie granicy

Sędziowie podnoszą, że w najbliższym czasie nadzór ministra nad krakowską uczelnią najprawdopodobniej zostanie jeszcze rozszerzony. Wszystko z powodu rozpoczętych w Sejmie i Senacie prac nad zmianami w ustawie o KSSiP. „Przewidziane w tych projektach ustaw dalsze poszerzenie uprawnień ministra sprawiedliwości przeczy tezie o autonomii czy daleko posuniętej odrębności Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury” – czytamy w stanowisku KRS.
I choć rada pozytywnie oceniła propozycję likwidacji aplikacji ogólnej wyrażoną w senackim projekcie, to jest przeciwna rozwiązaniom, które przewidują zwiększenie wpływu ministra na kierunki działalności szkoleniowej KSSiP. „Jest to niepokojąca tendencja, zwłaszcza że według dokumentów Rady Europy (...) nadzór nad instytucją zajmującą się szkoleniem sędziów powinien spoczywać w rękach takiej instytucji jak Krajowa Rada Sądownictwa, a nie w rękach ministra sprawiedliwości” – czytamy w opinii KRS.
Rozszerzeniu uprawnień szefa resortu nad szkołą przeciwny jest również jej dyrektor. „Zawarte w uzasadnieniu projektu uwagi odnoszące się do potrzeby zwiększenia wpływu ministra sprawiedliwości na działalność Krajowej Szkoły nie są, w mojej ocenie, poparte dostateczną argumentacją. W okresie ostatnich 5 lat współpraca obu organów przebiegała bardzo dobrze. Nie wiadomo więc, jakie wg projektodawcy problemy wiążą się z działalnością Krajowej Szkoły przy obecnym zakresie nadzoru ministra sprawiedliwości i w jaki sposób projektowane przepisy mają je rozwiązać” – pisze w opinii przekazanej Senatowi Leszek Pietraszko, dyrektor KSSiP.
Zaznacza, że „ograniczenie niezależności Krajowej Szkoły ani nie wzmocni jej pozycji jako instytucji szkoleniowej (także na forum międzynarodowym, gdzie cieszy się dużym prestiżem), ani też nie podniesie poziomu kształcenia”.
Pomysł zwiększenia wpływu ministra na KSSiP, a tym samym na kształcenie przyszłych i obecnych sędziów, krytycznie oceniło również Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”.„To kolejna nowelizacja deprecjonująca sądownictwo bez poszanowania zasady równoważenia się władz. Przy tym po raz kolejny powstaje pytanie, kto de facto ten nadzór będzie sprawował, gdyż oczywistym jest, że minister sprawiedliwości ma znacznie szersze zadania niż tylko piecza nad sądownictwem” – czytamy w opinii stowarzyszenia.

Dobór kadry

Sędziom nie podoba się m.in. propozycja wyposażenia szefa resortu w narzędzie, które pozwoli mu wpływać na obsadę kadry wykładowczej KSSiP. Zgodnie z projektem dyrektor szkoły będzie musiał przed zatrudnieniem przedstawić ministrowi kandydata na wykładowcę.
– Ten będzie mógł wyrazić swój sprzeciw wobec każdej kandydatury. Sprzeciw ten będzie wiążący dla dyrektora szkoły. Tak więc de facto to minister będzie decydował o tym, kto może, a kto nie wykładać w KSSiP – uważa Żurek.
I dodaje, że na gruncie projektowanych przepisów nietrudno sobie wyobrazić sytuację, w której o doborze kadry orzeczniczej decydować będą pozamerytoryczne przesłanki.
Przeciwnikiem tego pomysłu jest także dyrektor Pietraszko. Przypomina, że kandydaci na wykładowców podlegają zaopiniowaniu przez radę programową – organ szkoły, w którego składzie zasiada trzech członków wskazanych przez ministra sprawiedliwości. A to oznacza, że już teraz ma on pośrednio wpływ na dobór wykładowców.
„Uprawnienie do kształtowania składu kadry szkoleniowej wydaje się nie do pogodzenia z przyjętą w ustawie rolą ministra sprawiedliwości wobec Krajowej Szkoły. Krajowa Szkoła, która jest instytucją odpowiedzialną za proces szkolenia i jego wynik, a jej status jest zbliżony do publicznej szkoły wyższej, powinna dysponować prawem do samodzielnych decyzji w przedmiocie doboru wykładowców” – pisze dyrektor Pietraszko.
I zaznacza, że trudno sobie wyobrazić, aby skład kadry naukowej uczelni był poddany analogicznej ingerencji ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Przekonuje, że skoro to dyrektor Krajowej Szkoły odpowiada za wynik procesu szkolenia, powierzanie decyzji o doborze wykładowców innemu podmiotowi nie znajduje uzasadnienia.
Jednak zdaniem przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości senacki projekt to jedynie odpowiedź na potrzeby praktyki.
– Uprawnienia ministra w stosunku do krakowskiej szkoły muszą być częściowo zwiększone, aby mógł on szybko reagować i np. tak układać program szkoleń sędziów, aby odpowiadał on aktualnym potrzebom sądów – wyjaśnia Wojciech Hajduk, wiceminister sprawiedliwości.
Uspokaja, że celem ministra nie jest zawłaszczenie wszelkich kompetencji w zakresie kierowania szkołą.
– Należy także mieć na względzie, że senacki projekt jest na bardzo wczesnym etapie legislacyjnym i zapewne jego kształt ulegnie jeszcze modyfikacji – podkreśla wiceminister.

Potrzeba zwiększenia wpływu ministra na działalność szkoły nie została poparta argumentacją

Etap legislacyjny
Prace nad projektem w komisji senackiej