Sam brak zapłaty należności nie będzie jeszcze świadczył o niewypłacalności dłużnika, a tym samym o konieczności wszczęcia postępowania upadłościowego - mówi w wywiadzie dla DGP Jerzy Kozdroń, wiceminister sprawiedliwości.

Zgodnie z konsultowanymi już propozycjami Ministerstwa Sprawiedliwości radykalnie zmienią się zasady restrukturyzacji i upadłości przedsiębiorstw. Istotna przy tym będzie nowa definicja niewypłacalności dłużnika. Czy ułatwi ona przeprowadzenie całej procedury? Doprowadzi np. do ograniczenia liczby wymaganych dokumentów?

Nowa definicja uwzględnia przesłanki ekonomiczne i stan finansów przedsiębiorcy, dotyczy jego płynności finansowej i nadmiernego zadłużenia. Dłużnik zostanie uznany za niewypłacalnego wówczas, gdy ze względu na sytuację finansową utraci zdolność do wykonywania swoich wymagalnych zobowiązań pieniężnych. Domniemywać się też będzie, że jest niewypłacalny wówczas, gdy w chwili złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości opóźnienie w wykonywaniu zobowiązań pieniężnych przekroczy trzy miesiące.
Sam brak zapłaty nie będzie więc świadczył o niewypłacalności dłużnika i konieczności wszczęcia postępowania upadłościowego. Z kolei z punktu widzenia wierzycieli będzie istotne, czy zły stan finansów uniemożliwia regulowanie należności pieniężnych. Gdy o upadłość dłużnika wystąpi jego wierzyciel, to będzie musiał udowodnić, że stracił on zdolność spłaty zobowiązań i że jest to stan trwały. Z kolei dłużnik będzie mógł się bronić, wykazując, że spłata jest możliwa, i dokonać faktycznej spłaty – choćby nawet częściowej i dopiero po pewnym czasie. Jeśli jednak opóźnienie trwa dłużej niż trzy miesiące, to dłużnik będzie musiał wykazać, że utrata zdolności spłaty zobowiązań nie jest stanem trwałym.
Utrzymana zostanie też przesłanka nadmiernego zadłużenia jako dodatkowe kryterium niewypłacalności po to, aby zbyt długo nie utrzymywał się taki stan, gdy suma zobowiązań przewyższa łączną wartość zbywczą majątku dłużnika.

Czy postępowania będą prowadzone szybciej i z większymi efektami? Czy przyczyni się do tego proponowane zwiększenie uprawnień aktywnych wierzycieli?

Rola wierzycieli będzie rzeczywiście większa niż do tej pory. Zgłaszanie wierzytelności i listy wierzytelności będzie możliwe również w formie elektronicznej, bez potrzeby przedkładania dokumentów udowodniających istnienie zobowiązań. Wystarczy te dowody wskazać, w tym dowody z dokumentów. Dopiero wówczas gdy wierzytelności podane w zgłoszeniu nie znajdą potwierdzenia w dokumentacji upadłego, syndyk wezwie wierzyciela do przedłożenia dokumentów, które wyszczególnił w zgłoszeniu. Z kolei zgłoszenie wierzytelności po terminie nie będzie miało wpływu na zgłoszone już plany podziału.
Szybszemu postępowaniu upadłościowemu ma służyć też ograniczenie możliwości cofania wniosku o ogłoszenie upadłości przez wierzycieli. Obecnie wierzyciele składają wnioski, aby w ten sposób windykować wierzytelność, często sporną. A dłużnik woli zapłacić, niż ryzykować ogłoszenie bankructwa. Wniosek po uiszczeniu zapłaty zostaje wówczas wycofany. Takie wymuszenie zapłaty często odbywa się z pokrzywdzeniem pozostałych wierzycieli, bo zmniejsza się wartość majątku, który w przyszłości będzie przeznaczony na ich zaspokojenie.

Jak zmienią się zasady wypłaty wynagrodzeń syndykowi?

Projekt założeń przewiduje zmianę zasad przyznawania wynagrodzenia, aby w ten sposób motywować syndyków do szybszego i bardziej efektywnego prowadzenia postępowań.
W miejsce sztywno określonej górnej granicy wynagrodzenia proponuje się wprowadzenie kombinacji kilku szczegółowych wskaźników, które precyzyjnie ograniczą wysokość wynagrodzenia w zależności od wartości masy upadłości, liczby wierzycieli, stopnia ich zaspokojenia, czasu trwania postępowania i nakładu pracy. Przewidziano też możliwość oddalenia wniosku o ogłoszenie upadłości, gdy w zasadzie całość masy upadłości pochłonęłyby koszty postępowania, w tym wynagrodzenie syndyka.

Restrukturyzacja zastąpi dawne postępowanie naprawcze. Jak na tym skorzystają przedsiębiorcy?

Autorzy nowelizacji prawa upadłościowego i naprawczego postanowili uchylić przepisy regulujące procedurę naprawczą, ponieważ niewiele wniosków o wszczęcie takiego postępowania wpływa do sądów. Zastąpili je postępowaniem sanacyjnym, które ma umożliwić zaawansowaną restrukturyzację zobowiązań majątku i zatrudnienia. Wprowadzili też korzystne dla dłużnika rozwiązania prawne, jakich obecnie nie stosuje się przy ogłoszeniu upadłości z możliwością zawarcia układu.

Postępowania przyśpieszą? Dziś potrafią ciągnąć się latami.

Postępowanie powinno trwać krócej, bo czas przeznaczony na najgłębszą restrukturyzację, tzw. postępowanie sanacyjne, nie może przekroczyć 12 miesięcy. W tym czasie sędzia komisarz musi zwołać zgromadzenie wierzycieli, aby zagłosowali nad układem, pod warunkiem że do tego czasu zostanie prawomocnie ustalony spis wierzytelności.
Gdy jednak w sprawie konkretnego dłużnika wpłynie kilka sprzecznych ze sobą wniosków zarówno o wszczęcie postępowania restrukturyzacyjnego, jak i o ogłoszenie upadłości, to wniosek o wszczęcie postępowania restrukturyzacyjnego będzie miał pierwszeństwo. Sąd w pierwszej kolejności rozważy, czy zachodzą przesłanki do wszczęcia takiego postępowania, a dopiero gdyby ich nie znalazł, zbada wniosek o wszczęcie postępowania upadłościowego. Z kolei w razie niepowodzenia restrukturyzacji możliwe będzie złożenie przez dłużnika lub wierzyciela uproszczonego wniosku o ogłoszenie upadłości. Wtedy sąd szybko doprowadzi do jej ogłoszenia.