Trybunał Konstytucyjny nie zakwestionował przepisów, które wprowadziły te rozwiązania do prawa o ustroju sądów powszechnych.
Trybunał Konstytucyjny nie zakwestionował przepisów, które wprowadziły te rozwiązania do prawa o ustroju sądów powszechnych.
/>
Spośród 11 zaskarżonych przez Krajową Radę Sądownictwa przepisów ustawy nowelizującej prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 427 – dalej u.s.p.) Trybunał Konstytucyjny uchylił tylko dwa. Sędziowie TK byli jednak mocno podzieleni co do takiego rozstrzygnięcia; aż ośmiu z nich zgłosiło zdania odrębne.
– To, że sędziowie TK nie potrafili dojść do porozumienia w sprawie tego orzeczenia, najlepiej świadczy o tym, że cała nowela nadaje się do kosza – komentuje Maciej Strączyński, sędzia, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Koronnym zarzutem wobec dużej noweli u.s.p. był nieprawidłowy – w ocenie wnioskodawcy – tryb uchwalania jej w Sejmie. Otóż KRS wskazywała, że pierwsze czytanie projektu zostało przeprowadzone w komisji sejmowej, a powinno być na plenarnym posiedzeniu izby niższej. Regulamin Sejmu nakazuje taki właśnie tryb w przypadku procedowania nad projektami dotyczącymi spraw ustrojowych. Poza tym KRS wskazywała, że nie opiniowała projektu po tym, jak został on przyjęty przez rząd i przekazany do Sejmu. Gdyby Trybunał Konstytucyjny uznał, że rzeczywiście taki sposób uchwalania ustawy naruszył ustawę zasadniczą, to cała nowela musiałaby trafić do kosza.
Jednak sędziowie TK nie dopatrzyli się tutaj złamania norm konstytucyjnych.
– Złamanie regulaminu Sejmu nie powoduje samo przez się naruszenia konstytucji – tłumaczył Stanisław Biernat, sędzia sprawozdawca.
W stosunku do tego fragmentu rozstrzygnięcia zdanie odrębne złożył m.in. sędzia Zbigniew Cieślak. Jego zdaniem doszło tutaj do złamania konstytucji, gdyż należało uznać, że nie odbyły się – wymagane przez art. 119 ust. 1 ustawy zasadniczej – trzy czytania w Sejmie.
Z orzeczeniem TK nie zgadza się także Maciej Strączyński.
– Doszło do kuriozalnej sytuacji. Trybunał, wydając ten wyrok, de facto bowiem uchylił przepis konstytucji. Dał przecież wyraźny sygnał, że można go bezkarnie łamać – ocenia sędzia Strączyński.
KRS, licząc się z tym, że zarzut o nieprawidłowym trybie legislacyjnym może nie zostać przyjęty, zaskarżyła jednocześnie cały pakiet poszczególnych przepisów nowelizacji. Wśród nich najważniejsze dotyczyły wprowadzenia menedżerskiego zarządzania sądami (czyli przekazania części władztwa nad sądem z rąk prezesa do rąk dyrektora sądu) oraz ocen okresowych pracy sędziów.
Jeżeli chodzi o to pierwsze zagadnienie, to TK przychylił się jedynie do tego, że za niekonstytucyjny trzeba uznać przepis, zgodnie z którym minister sprawiedliwości ma pełną swobodę co do odwoływania dyrektorów sądów. Zgodnie z obowiązującym prawem szef resortu nie musi bowiem tego robić ani wtedy, gdy wnioskuje o to prezes sądu (w związku z naruszeniem przez dyrektora obowiązków), ani wówczas, gdy wobec dyrektora negatywną opinię wydało zgromadzenie ogólne apelacji.
– Środowisko sędziowskie powinno mieć większy wpływ na odwoływanie dyrektorów. Ten bowiem jest organem sądu – podkreślił sędzia Biernat.
Wszystkie inne regulacje dotyczące menedżerów w sądach okazały się konstytucyjne. TK nie dopatrzył się złamania ustawy zasadniczej m.in. w tym, że to dyrektor sądu, a nie prezes, decyduje o tym, kogo zatrudnić.
Kolejną ważną grupą zaskarżonych przepisów były te dotyczące ocen okresowych pracy sędziów oraz indywidualnego planu rozwoju zawodowego sędziego. Zdaniem KRS w związku z tym, że w ustawie nie ma definicji takiego planu, przepis noweli narusza konstytucyjną zasadę określoności przepisu. TK nie zgodził się z tym poglądem.
– Choć ustawowej definicji planu rozwoju zawodowego sędziego nie ma, to jednak można ją wyprowadzić z dalszych przepisów u.s.p. – tłumaczył sędzia Biernat.
Trybunał nie zgodził się również z zarzutem KRS, która twierdziła, że szczegółowe kryteria i sposób oceny powinny być uregulowane w ustawie, a nie w rozporządzeniu.
To orzeczenie TK nie musi jednak oznaczać końca walki o oceny okresowe sędziów. Teoretycznie bowiem będą oni mogli zaskarżyć rozporządzenie ministra sprawiedliwości w sprawie wzoru arkusza ocen, oczywiście o ile stanie się ono obowiązującym prawem (obecnie jest to projekt). Jednak na razie nie wiadomo, jaka będzie decyzja KRS w tej sprawie.
– Wczoraj przegraliśmy. W ostatnim czasie środowisko sędziowskie poniosło kilka porażek przed TK (m.in. w walce o wynagrodzenia sędziowskie – red.). Nie ma więc co się dziwić, że nie jesteśmy skorzy do wytaczania kolejnej batalii – mówi anonimowo jeden z członków KRS.
Definitywnie jednak nie wyklucza takiej możliwości.
– Poczekajmy na uzasadnienie wyroku oraz zdań odrębnych. Te bowiem mogą stanowić dla nas dobrą inspirację do dalszej walki o kształt sądownictwa i jego pozycję ustrojową – mówi członek rady.
Przepisy, które zostały uznane za niekonstytucyjne, stracą moc obowiązującą po 18 miesiącach od ukazania się wyroku TK w Dzienniku Ustaw.
ORZECZNICTWO
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 7 listopada 2013 r., sygn. akt K 31/12
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama