Więcej praw dla osób pośrednio pokrzywdzonych przestępstwem. Wchodząca w życie nowelizacja kodeksu postępowania karnego przyznaje im prawo wpływania na decyzje oskarżyciela na etapie przygotowawczym.
Po co być pokrzywdzonym / Dziennik Gazeta Prawna
Straciłeś majątek w wyniku fałszerstwa dokumentu czy kłamstw w sądzie? Od dziś możesz już z tym walczyć. Każda osoba, której prawa zostały naruszone, będzie bowiem mogła złożyć zażalenie na postanowienie prokuratora o odmowie wszczęcia śledztwa lub jego umorzeniu, jeżeli wcześniej złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Wchodzi w życie nowelizacja kodeksu postępowania karnego (Dz.U. z 2013 r. poz. 480), która pozwoli skarżyć się na prokuratorskie decyzje również tym, których interes nie został bezpośrednio naruszony przestępstwem.
– To dobra zmiana. Znane są przypadki, kiedy prokuratorzy wszczynali postępowania zainicjowane przez pieniaczy czy osoby chore psychicznie, ale w stosunku do osób, którym naprawdę działa się krzywda, arbitralnie odmawiali – wskazuje prof. Piotr Kruszyński, adwokat i karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Przyznaje jednak, że to wciąż zbyt zachowawcze zmiany, aby faktycznie pokrzywdzeni nie czuli się dodatkowo krzywdzeni przez prawo.

Jeden krok do przodu...

Zmienia się art. 306 kodeksu postępowania karnego. Zgodnie z nim, na postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa zażalenie przysługuje osobie, która złożyła zawiadomienie o przestępstwie, jeżeli wskutek czynu doszło do naruszenia jej praw. Znowelizowany przepis daje też możliwość zaskarżenia postanowienia o umorzeniu śledztwa przez tego, kto zawiadomił organy ścigania o łapownictwie, składaniu fałszywych zeznań, fałszowaniu dowodów, grożeniu świadkom czy o przestępstwach przeciwko obrotowi gospodarczemu, wymiarowi sprawiedliwości. Warunek – analogiczny: osoba ta zainicjowała wszczęcie postępowania karnego i na skutek czynu naruszone zostały jej prawa.
– Nieraz miałem klientów, którym prokurator z niezrozumiałych względów odmawiał nadania statusu pokrzywdzonego i nic nie mogłem już dla nich zrobić. Miałem poczucie kompletnej bezsilności – wspomina prof. Kruszyński.
W takiej właśnie sytuacji znalazło się m.in. małżeństwo Lucyny i Jerzego Jasków z Kołobrzegu, których historię opisywaliśmy jako pierwsi („Tysiące pokrzywdzonych przez złe przepisy nie mają praw w procesie”, DGP 137/2012). Stracili ponad 25 tys. zł na skutek fałszerstwa dokumentu, jakiego dopuścił się wynajęty przez nich adwokat. Przez cztery lata walczyli w sądzie, jednak nie przeciwko sprawcy ich krzywdy, ale przeciwko prokuratorom i sędziom, którzy uważali, że to nie oni są pokrzywdzeni. Kodeksową „ofiarą” fałszerstwa nie jest bowiem osoba poszkodowana, lecz jedynie abstrakcyjna wartość – wiarygodność dokumentu. Państwu Jaskom nie przysługiwał status osoby pokrzywdzonej, w związku z czym nie mieli prawa zaskarżyć postanowienia prokuratury o umorzeniu śledztwa.
Analogiczny absurd dotyczył przestępstw takich jak poświadczenie nieprawdy, fałszowanie dokumentów, kłamstwo podczas zeznań w sądzie. „Na sprawie karnej z art. 212 k.k. (zniesławienie – red.) jeden ze świadków oskarżonego złożył zeznanie, podając zdarzenia niezgodne z prawdą. Fałszywe zeznania tego świadka w sposób ewidentny oczerniały mnie jako oskarżyciela prywatnego. Złożyłem do prokuratury powiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez świadka. Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo, lecz odmówiła mi statusu pokrzywdzonego, a więc uniemożliwiła mi wystąpienie w roli oskarżyciela posiłkowego” – opisuje jeden z setek przypadków internauta na forumprawne.org. Teraz umorzenie czy odmowa wszczęcia śledztwa nie będą już ostatnim słowem w sprawie.
Jednak drugi ze znowelizowanych przepisów – art. 330 k.p.k. stanowi, że jeśli po przyjrzeniu się sprawie prokurator nadal nie znajdzie podstaw do wniesienia aktu oskarżenia i ponownie wyda postanowienie o umorzeniu postępowania lub o odmowie jego wszczęcia, wówczas akt oskarżenia do sądu może wnieść... pokrzywdzony. Nowelizacja pozwoli więc zrobić kilka kroków w przód osobom, którym stała się krzywda, ale – bez urzędowo przyznanego statusu pokrzywdzenia – w sądzie nadal nic nie zwojują.

...dwa do tyłu

Istota problemu nie tkwiła bowiem tak naprawdę w tym, co znowelizowano, lecz w art. 49 k.p.k., a konkretnie w jednym jego słowie: bezpośrednio. Zgodnie z przepisem, pokrzywdzonym jest osoba fizyczna lub prawna, której dobro prawne zostało bezpośrednio naruszone lub zagrożone przez przestępstwo. To oznacza, że między czynem sprawcy a naruszeniem albo zagrożeniem nie może być ogniw pośrednich. Będzie więc pokrzywdzonym osoba, której dobro zostało zaatakowane wprost, np. w wyniku pobicia. W postępowaniu przygotowawczym będzie stroną, natomiast na etapie sądowym będzie mogła działać w roli oskarżyciela posiłkowego, prywatnego albo powoda cywilnego.
Osoby w sytuacji takiej, jak państwo Jasek, wciąż nie będą miały takiego wachlarza uprawnień. Bezpośrednio czyn nie był bowiem skierowany przeciwko nim, a przeciwko wiarygodności dokumentu. Dla wielu osób, które straciły majątek życia na skutek czynów godzących w dobra ogólne, to nadal niezrozumiałe. Nie znajdują też pomocy w Sądzie Najwyższym. Z jego orzecznictwa wynika bowiem jasno, że pokrzywdzonym wedle prawa jest jedynie ten, kogo przestępstwo dotyka bezpośrednio, naruszając lub zagrażając w ten sposób jego dobru prywatnemu, chronionemu przez przepis, który sprawca naruszył (sygn. akt II KK 108/05). Według SN nawet rodzice ofiary zabójstwa, ani jego żona nie mogą na gruncie przepisów karnoprocesowych zostać uznane za osoby pokrzywdzone. Przestępstwo zabójstwa jako chroniące życie człowieka uderzyło bowiem bezpośrednio jedynie jego ofiarę, najbliżsi zaś jedynie pośrednio zostali nim dotknięci (sygn. akt V KK 377/07).

Dlatego karniści myślą nad zmianą samej definicji pokrzywdzonego.

– Orzecznictwo SN jest bardzo krzywdzące dla takich osób, ponieważ jest niezwykle restrykcyjne przy interpretacji definicji pokrzywdzonego z art. 49 k.p.k. – przyznaje prof. Piotr Kruszyński.
Przyznaje jednak, że nie ma prostego rozwiązania. I nie byłoby nim wykreślenie słowa „bezpośrednio”.
– Ono jest tam potrzebne, żeby zapobiec pieniactwu. Są bowiem osoby, które non stop piszą na wszystkich dookoła zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – zauważa adwokat.
– Wykorzystywany przez prokuratorów art. 49 k.p.k. traktuje pojęcie pokrzywdzonego zbyt wąsko, w całkowitej sprzeczności z powszechnym rozumieniem tego słowa – przekonuje jednak posłanka Lidia Staroń (PO), która jest inicjatorką wchodzących dziś w życie zmian w procedurze karnej.
Co więc zrobić, żeby osobom rzeczywiście – choć pośrednio – pokrzywdzonym przysługiwał pełen katalog uprawnień?

Wrażliwość trybunału

Być może lekarstwo znajdzie Trybunał Konstytucyjny. Losy wielu obecnych i przyszłych pokrzywdzonych leżą w jego rękach. Od pół roku czeka w trybunale skarga konstytucyjna adwokata dr. Łukasza Chojniaka, karnisty z Uniwersytetu Warszawskiego i pełnomocnika małżonków Jasek. Dotyczy właśnie art. 49 k.p.k., a jej autor przekonuje, że przepis jest niezgodny z ustawą zasadniczą.
– Wprowadza zakazane różnicowanie w traktowaniu człowieka przez władze publiczne – wskazuje dr Łukasz Chojniak.
Dodaje, że osoby faktycznie pokrzywdzone nie mogą realizować swojego prawa do sądu, co uniemożliwia im dochodzenie naruszonych praw. A zgodnie z konstytucją nikomu nie można zamykać drogi sądowej.
Jeżeli sędziowie konstytucyjni przychylą się do tych argumentów, być może wówczas pokrzywdzeni będą mogli odczuć na własnej skórze realizację procesu sprawiedliwości. Na decyzje sędziów z al. Szucha trzeba będzie jednak poczekać. Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.
– Bardzo dobrze, że TK zajmie się tą sprawą. Przepis jest niejasny, a praktyka zawęża zakres jego oddziaływania – uważa prof. Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat i karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Prokurator Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie nie przewiduje, aby zmiana znacząco wpłynęła na ilość pracy prokuratorów.
– To kwestia nowych pouczeń i badania, czy w stosunku do osoby, która zażalenie złożyła, rzeczywiście doszło do naruszenia jej praw – wymienia.
Za to gorąco może się zrobić w sądach.
– Zmiana prawa jest dobra. Kontrola sądowa decyzji prokuratora jest potrzebna. Jednak znacząco obciąży to sądy. Dlatego rozszerzając krąg podmiotów mogących składać zażalenia w takiej sytuacji, należałoby rozważyć kontrolę sądową nad postępowaniem przygotowawczym w formie powołania instytucji sędziego śledczego – postuluje sędzia Rafał Puchalski z Sądu Rejonowego w Jarosławiu.
Sądowa kontrola decyzji prokuratora jest nieodzowna

Etap legislacyjny

Wchodzi w życie 23 lipca 2013 r.