Obserwacja w celi stanowi dodatkową dolegliwość dla odbywającego karę pozbawienia wolności. Dlatego kamery należy stosować tylko w wypadkach uzasadnionych względami medycznymi lub gdy trzeba zapewnić bezpieczeństwo skazanemu. Przynajmniej tak stanowią przepisy kodeksu karnego wykonawczego (Dz.U. z 1997 r. nr 90, poz. 557 z późn. zm.). Praktyka jest natomiast zupełnie inna, na co zwraca uwagę ministra sprawiedliwości rzecznik praw obywatelskich.
W celach z kamerami umieszczani są osadzeni, wobec których nie została podjęta decyzja, w jaki sposób na bieżąco ich obserwować. Niektórzy nawet nie wiedzą, że objęci są monitoringiem, ponieważ dyrektor jednostki penitencjarnej nie wydał na piśmie decyzji w tej sprawie. Osadzony nie może więc zaskarżyć jej do sądu ani poddać kontroli sędziego penitencjarnego, dyrektora generalnego czy okręgowego służby więziennej.
W praktyce na terenie zakładów karnych zdarzają się też sytuacje odwrotne: zamontowane są kamery, które nie działają. Skoro jednak osadzony nie został o tym poinformowany, to uważa, że jego zachowanie jest stale kontrolowane. Profesor Irena Lipowicz twierdzi, że w takim przypadku należy zainstalowany monitoring odłączyć od systemu nadzoru wizyjnego i serwerów, a obiektywy kamer przysłonić.
Inne zdanie na ten temat ma dyrektor generalny służby więziennej. Przypomniał, że kamery nie mają fabrycznej przesłony, a nawet gdyby ona istniała, osoba obserwowana nie będzie wiedziała, czy kamera jest czynna. Jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest nieumieszczanie w celach z monitoringiem osób, które nie są nim objęte, ale przy obecnym zaludnieniu zakładów karnych jest to trudne do wykonania.