Po niedzielnym obiedzie pojechaliśmy do lasu. Zaparkowałam samochód przy głównej drodze, dzieci wraz z psem się rozbiegły, mąż przed spacerem zapalił papierosa. Kiedy mieliśmy już wejść na leśną dróżkę, podszedł do nas pan w mundurze i powiedział, że psa należy wziąć na smycz, dzieci uciszyć, a przede wszystkim zabrać z młodniaka, mąż ma zgasić papierosa, a poza tym mamy natychmiast odjechać, bo tu parkować nie wolno. Byliśmy zdumieni, gdy dodał, że wielokrotnie złamaliśmy prawo i że te wszystkie wykroczenia mogłyby kosztować nas kilkaset złotych. Czy nie jest przesadą wprowadzenie tylu ograniczeń? I czy ktoś w ogóle stosuje się do tych wszystkich przepisów? – zastanawia się pani Dorota.
Niestety, przestrzeganie zasad poruszania się i wypoczywania w lesie pozostawia wiele do życzenia. Nagminnie łamany jest zakaz wjazdu samochodem, powszechne jest parkowanie „pod krzaczkiem”. Tymczasem jazda pojazdami silnikowymi po drogach w lesie jest dozwolona tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi taki ruch. Nie dotyczy to inwalidów poruszających się pojazdami przystosowanymi do ich potrzeb. Również konno można poruszać się w lesie tylko drogami wyznaczonymi do tego celu przez nadleśniczego.
Zmotoryzowani turyści mają do dyspozycji parkingi zlokalizowane na obrzeżach kompleksów leśnych lub przy najciekawszych turystycznie miejscach. Tu trzeba zostawić samochód i udać się w dalszą wędrówkę pieszo lub rowerem, korzystając z przygotowanych w najatrakcyjniejszych miejscach ścieżek dydaktycznych, miejsc biwakowych, wiat turystycznych.