Pozwolenie na broń w Polsce nadal trudno zdobyć. To opinia ekspertów i miłośników strzelectwa. Mimo znowelizowanej dwa lata temu ustawy, policja - która pozwolenia wydaje - robi to uznaniowo. Przepisy jasno mówią, kto i na jakiej podstawie może uzyskać dokumenty na broń ale urzędnicy i tak wiedzą swoje - uważa Jarosław Lewandowski, publicysta magazynu o broni "Strzał".

Zdaniem Lewandowskiego organy administracyjne komend zatrzymały się w tych kwestiach na wytycznych sprzed kilkunastu lat. Według eksperta nadal pokutuje przekonanie, że obywatel z bronią jest potencjalnym zagrożeniem i najlepiej, jeśli policja będzie piętrzyła problemy i domagała się kolejnych zaświadczeń. Publicysta podaje przykład, który powtarza się praktycznie w każdej komendzie, gdzie wydawane są pozwolenia. Kolekcjoner broni zabytkowej najczęściej dostaje pozwolenie na 10, maksymalnie 20 sztuk broni. Jeśli wystąpimy o więcej, jest prawie pewne, że policja odmówi wydania takiego pozwolenia.

Potwierdza to mecenas Andrzej Turczyn, który angażuje się w działalność w Ruchu Obywatelskim Miłośników Broni. Prawnik nie rozumie, dlaczego jest stosowana taka praktyka, skoro artykuł 12 ustawy o broni o tym nie mówi. Przepis nie opisuje, że to komenda ma decydować czy przysłowiowy Kowalski ma mieć 5 czy 10 sztuk broni kolekcjonerskiej.
Większość ekspertów uważa, że wystarczy realizować zapisy ustawy, a problem z pozwoleniami przestanie istnieć. Są również głosy idące dalej - już niedługo trzeba się będzie zastanowić, czy nie rozszerzyć dostępu do posiadania broni, na przykład w celach ochrony życia, zdrowia czy majątku.

Doktor nauk prawnych Łukasz Urbański jest w grupie takich zwolenników. Powołuje się na międzynarodowe badania, które wskazują, że w krajach, gdzie dostęp do broni jest mocno ograniczony, w szarej strefie funkcjonuje jej 3 do 4 razy więcej. Doktor Urbański wyliczył, że jeśli w Polsce legalnej broni jest około 500-set tysięcy sztuk, to tej funkcjonującej w tak zwanym drugim obiegu może być nawet 2 miliony. Zdaniem prawnika jest to możliwa liczba. Wystarczy wspomnieć, jak Niemcy w 2009 roku ogłosiły abolicję i zaledwie w ciągu kilku miesięcyPolacy z minimalnymi szansa zgłosiło się kilkaset tysięcy osób, które miały broń nielegalnie. Zdaniem Łukasza Urbańskiego to jest kierunek, w którym trzeba iść również w Polsce, żeby wyeliminować szarą strefę broni.

W naszym kraju pozwolenia na broń wydają właściwe dla miejsca zamieszkania komendy policji. Myśliwi dołączają do wniosków zaświadczenie o przynależności do koła łowieckiego, a strzelcy sportowi patent i potwierdzenie przynależności do klubu strzeleckiego. Każda z osób ubiegających się o pozwolenie na broń przechodzi szereg badań lekarskich i psychologicznych. Bez tych dokumentów nie ma możliwości uzyskania jakiegokolwiek pozwolenia.