Wraca dyskusja, na ile swobodnie minister może decydować o miejscu pracy sędziego. Resort właśnie złożył kasację od kluczowego wyroku.
Zmiana miejsca orzekania / Dziennik Gazeta Prawna
Sędziemu, któremu minister sprawiedliwości odmówił przeniesienia na inne miejsce służbowe, nie przysługuje droga odwoławcza – za takim stanowiskiem konsekwentnie optuje resort kierowany przez Jarosława Gowina. Na niedawne orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (sygn. akt II SA/Wa 1918/12), które miało zweryfikować ten pogląd, ministerstwo złożyło właśnie skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
W zawieszeniu
Złożona pod koniec marca kasacja ministerstwa dotyczy sprawy sędziego Janusza Pelczarskiego z Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Północ. Sędzia ten od 2010 r. próbuje przenieść się ze stolicy do Łodzi, gdzie mieszka jego matka. Jej pogarszający się stan zdrowia powoduje, że skarżący musi się nią stale opiekować. Mimo siedmiokrotnych starań o przeniesienie z sądu w Warszawie do sądu w Łodzi za każdym razem spotykał się z resortową odmową.
– Uzasadnienia były dwojakie i zawsze lakoniczne. Raz, że w Łodzi nie ma wolnych miejsc orzeczniczych. A gdy te już się znalazły, odmowę uzasadniono zaległościami w warszawskim sądzie. I tak kółko się zamykało – wskazuje sędzia Pelczarski.
W końcu, kiedy ministerstwo w lipcu 2012 r. odmówiło ponownego rozpatrzenia wniosku o przeniesienie, sędzia wystąpił na drogę sądową. W skardze podnosił, że ministerialna odmowa jest de facto decyzją administracyjną i jako taka musi podlegać zaskarżeniu. A resortowe twierdzenia, jakoby rozstrzygnięcia w przedmiocie przeniesienia sędziego stanowiły swego rodzaju akt władczy, właściwy procedurom obowiązującym wewnątrz władzy sądowniczej, naruszają art. 10 ust. 1 i 2 oraz art. 173 konstytucji, które przesądzają o trójpodziale i wzajemnej niezależności władz.
Argumenty te zostały w całości przyjęte przez sędziów WSA. W orzeczeniu podkreślali, że „miejsce służbowe sędziego jest elementem władzy sądowniczej sensu stricto, a nie tylko zagadnieniem pracowniczym lub problemem organizacji wymiaru sprawiedliwości. Tym bardziej nie mieści się ono w dziedzinie zwierzchniego nadzoru nad działalnością administracyjną sądów albo w zakresie innych decyzji porządkowych”. Skoro więc decyzja ministra sprawiedliwości w takich sprawach podejmowana jest:
● w sferze stosunków zewnętrznych,
● przez organ administracji publicznej,
● w konkretnej sprawie,
● skierowana do indywidualnie oznaczonego podmiotu (sędziego) i
● rozstrzyga o jego prawach oraz obowiązkach,
to na podstawie kodeksu postępowania administracyjnego musi zostać uznana za decyzję administracyjną. WSA podkreślał również, że na gruncie poprzednio obowiązujących przepisów istniała możliwość zaskarżania aktów administracyjnych w przedmiocie przeniesienia sędziego (np. NSA, sygn. akt III RN 116/97 czy II SA 207/92).
To nie przekonało resortu, który niekorzystny dla siebie wyrok zaskarżył w całości. W skardze wytyka błędy, jakich jego zdaniem dopuścił się WSA. „Sąd administracyjny I instancji winien w pierwszej kolejności rozważyć, czy pismo Ministerstwa z dnia 10 lipca 2012 r. rozstrzyga sprawę z zakresu administracji publicznej (...) a już wzgląd na sam zakres ustawy o ustroju sądów powszechnych, a w szczególności fakt, że reguluje ona ustrój i organizację sądów powszechnych, które są częścią władzy sądowniczej, a więc władzy będącej władzą niezależną od władzy wykonawczej, pozwala stwierdzić, że przepisy powyższe nie stanowią materialnego prawa administracyjnego i wobec tego nie dają możliwości do rozstrzygnięcia na ich podstawie sprawy o charakterze administracyjnym” – argumentuje dr Joanna Lemańska w skardze kasacyjnej napisanej na zlecenie resortu.
Takie stanowisko nie dziwi skarżącego.
– Po wstępnym przeanalizowaniu skargi kasacyjnej uważam, że nie zawiera ona argumentów uzasadniających jej uwzględnienie. Czy mam jednak rację, rozstrzygnie NSA – mówi nam sędzia Pelczarski.
Dodaje, że chociaż kasacja przedłuży postępowanie w jego sprawie, to jednak dobrze, by problem wreszcie został rozstrzygnięty na szczeblu NSA.
– W przypadku oddalenia skargi kasacyjnej skorzystają na tym inni sędziowie znajdujący się w podobnej do mojej sytuacji – cieszy się sędzia.
Prawa podstawowe
Droga administracyjna to jednak niejedyny sposób, w jaki sędziowie próbują wpłynąć na ministerialne stanowisko w sprawie wniosków o przeniesienie. Inną ścieżkę wybrał sędzia Grzegorz Barnak z Sądu Rejonowego w Wieliczce, który również z przyczyn osobistych od 2008 r. bezskutecznie próbuje się przenieść do Rzeszowa.
– W związku z kolejnymi decyzjami odmownymi postanowiłem złożyć skargę konstytucyjną. Podnoszę w niej, że art. 75 u.s.p. jest niezgodny z art. 45 ust. 1 konstytucji, narusza bowiem prawo do sądu, a także z art. 78 (narusza prawo do zaskarżalności orzeczeń) oraz z art. 176 ust. 1 konstytucji (narusza zasadę dwuinstancyjności postępowania sądowego) – wylicza sędzia Barnak.
Wciąż jednak czeka na decyzję Trybunału Konstytucyjnego, czy zajmie się jego skargą.
– Drogi obrane przez sędziów w pewnym stopniu się wykluczają. Jeśli bowiem uprawomocni się wyrok NSA stwierdzający, że decyzja ministra w sprawie przeniesienia jest decyzją administracyjną, to skarga konstytucyjna okaże się bezzasadna. W przypadku gdyby jednak NSA przyznał rację ministrowi, mielibyśmy sytuację, w której decyzje w przedmiocie indywidualnych spraw sędziego byłyby niezaskarżalne. A to już trudno pogodzić z zasadami konstytucyjnymi – wskazuje sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.