Jeden głos może rozstrzygnąć o losach reorganizacji sądów – oceniają prawnicy.
Trybunał Konstytucyjny rozpoznawał w czwartek wniosek Krajowej Rady Sądownictwa i posłów PSL. Domagali się oni uznania, że art. 20 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz.U. z 2001 r. nr 98, poz. 1070 ze zm.), na podstawie którego minister sprawiedliwości w drodze rozporządzenia po zasięgnięciu opinii Krajowej Rady Sądownictwa tworzy i znosi sądy oraz ustala ich siedziby i obszar właściwości, jest niezgodny z ustawą zasadniczą. To ten przepis upoważnił Jarosława Gowina do wydania rozporządzenia, w wyniku którego 1 stycznia zniesiono 79 najmniejszych sądów rejonowych. Na rozprawie przed trybunałem wnioskodawcy przekonywali, że nie może być tak, że jednym podpisem likwiduje się kilkadziesiąt sądów. Trybunał odroczył ogłoszenie wyroku do 27 marca.
– W składzie TK jest tylu prawników, których poglądy się ścierają, że można się spodziewać każdego rozstrzygnięcia – ocenia sędzia Waldemar Żurek, członek KRS.
Orzeczenie TK nie ma jednak wpływu na ewentualne przywrócenie stanu sprzed reorganizacji. Kiedy bowiem było wydawane rozporządzenie istniało domniemanie zgodności jego przepisów z konstytucją.
– Gdyby wyrok mógł mieć działanie wsteczne, to od razu pojawia się pytanie co zrobić z poprzednimi reorganizacjami sądownictwa – wskazywała na rozprawie sędzia Katarzyna Gonera, członek KRS, zaznaczając, że jej zdaniem orzeczenie może mieć skutek jedynie na przyszłość.
To oznacza, że taka materia nie mogłaby być już określona w rozporządzeniu, a jedynie w ustawie. Należałoby w niej uregulować wytyczne dla ministra.
– Jeżeli jednak trybunał przyzna, że minister może znosić sądy rozporządzeniem, prawo do sądu stanie się iluzją – zauważa sędzia Waldemar Żurek.
Wskazuje, że taka droga mogłaby doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji: znoszenia kolejnych sądów, utrudniania życia ludziom, którzy musieliby dojeżdżać wiele kilometrów na rozprawy. Komplikowałaby też życie sędziom, którzy mogliby być dowolnie przenoszeni do innych jednostek.
– Dotychczasowa linia orzecznicza TK wskazuje na rację po stronie ministra. To jednak bardzo kontrowersyjna kwestia, a pełny skład TK może zmienić swoją praktykę – rozważa Wojciech Hajduk, wiceminister sprawiedliwości.
Uważa jednocześnie, że może być sporo zdań odrębnych do wyroku.
– Prywatnie, jako naukowiec, myślę, że trybunał orzeknie o niekonstytucyjności przepisu – ocenia prof. Marek Chmaj ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Również uważa, że wyrok nie będzie jednolity. Trybunał może uznać, że przepis jest zgodny z ustawą zasadniczą i zarazem w uzasadnieniu wyroku albo za pomocą postanowienia sygnalizacyjnego dać wskazówki ustawodawcy, jak należałoby kwestię uregulować.
W Sejmie jest już obywatelski projekt nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych, który zakłada, że sądy są tworzone i znoszone w drodze ustawy.
– Projekt zyskał poparcie komisji sejmowej, mimo że asystenci ministra sprawdzali i zapisywali, kto i jak głosował, co zresztą wzbudziło niesmak nawet wśród członków PO – mówi nam anonimowy informator.
– Liczę więc, że TK orzeknie o niezgodności kwestionowanego przepisu z konstytucją i odroczy wejście w życie wyroku na sześć miesięcy – komentuje sędzia Żurek.
Na wyrok trybunału czeka również Sąd Najwyższy.
– Trafiły do niego 332 odwołania od decyzji o przeniesieniu sędziego ze zlikwidowanego sądu na inne miejsce służbowe – informowała na rozprawie sędzia Małgorzata Niezgódka-Medek, wiceprzewodnicząca KRS.
– W dodatku do SN wpłynęło już pytanie prawne: czy skład sądu po reorganizacji jest zgodny z prawem, bowiem sędziowie zostali przeniesieni na inne miejsce służbowe niż to, które wyznaczył im prezydent – zaznaczyła sędzia Gonera.

500 sędziów zostało przeniesionych do innych sądów wskutek reorganizacji