Za odrzuceniem projektu głosowało 377 posłów (całe kluby PO, PiS, SP i PSL). Przeciw opowiedziało się 63 posłów (całe kluby RP i SLD). Nie było głosów wstrzymujących się.
Oprócz złagodzenia kary za znieważenie prezydenta RP chciał, by to przestępstwo ścigano na wniosek głowy państwa, a nie z urzędu, jak dziś. Projekt zakładał też pozbawienie statusu funkcjonariusza publicznego prezydenta, posłów, senatorów i europosłów - chodziło o wykreślenie tych funkcji z katalogu funkcjonariuszy publicznych, za których obrazę grozi odpowiedzialność karna.
Wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski tłumaczył w środowej debacie, że obecny przepis jest zasadny i logiczny, ponieważ dobrem chronionym nie jest osoba fizyczna, tylko organ państwa - prezydent RP. Według niego ponieważ nie można oddzielić osoby prezydenta od organu, to atak na prezydenta, jest atakiem na istotę demokratycznego państwa. Zapisu tego nie uchylił Trybunał Konstytucyjny.
Mariusz Witczak (PO) podkreślał, że przepis o karaniu za publiczne znieważenie prezydenta używany jest z ostrożnością - w ostatnich latach było tylko 11 przypadków podjęcia postępowania. Bartosz Kownacki (PiS) oceniał, że obecne przepisy, stosowane normalnie, nie powinny być problemem.
"Problemem są sympatie polityczne ścigających te przestępstwa" - mówił. Józef Zych (PSL) prosił, by nie utożsamiać wolności słowa z wolnością znieważania.