Uchwała SN nie dotyczy znieważenia funkcjonariusza poza służbą, na przykład na prywatnym spotkaniu.
Funkcjonariuszem publicznym jest m.in.: prezydent, poseł, senator, radny, sędzia, ławnik, prokurator, notariusz, komornik, kurator sądowy, syndyk, nadzorca sądowy i zarządca, urzędnik państwowy, urzędnik administracji rządowej lub samorządowej.
Pytanie do Sądu Najwyższego złożył I prezes tego sądu. Dotyczyło ono wątpliwości, jakie zrodziły się na tle art. 226 par. 1 kodeksu karnego. Z przepisu tego wynika, że znieważenie funkcjonariusza publicznego jest przestępstwem, za które można zostać skazanym nawet na rok pozbawienia wolności. Problem polega na tym, że art. 226 par. 1 k.k. mówi o znieważeniu funkcjonariusza "podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych". Nie wskazuje jednoznacznie, czy zniewaga musi być dokonana publicznie.
Rozbieżności w orzecznictwie
W wyroku z 11 października 2006 r. (sygn. P 3/2006) Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że przepis, który karze za niepubliczne znieważenie funkcjonariusza, jest niekonstytucyjny. Jednak przepis ten został cztery lata temu znowelizowany i wyrok Trybunału stracił aktualność.
Problemu nie rozwiązało również orzecznictwo, bo nawet Sąd Najwyższy orzekał różnie w tej kwestii. Przykładowo w sprawie wytoczonej przeciwko mężczyźnie, który użył wobec asesora prokuratury obelżywych słów i gróźb, SN uznał, że zniewaga funkcjonariusza musi być publiczna, by można było mówić o przestępstwie. Tymczasem w tej sprawie mężczyzna znieważył asesora tylko listownie.
W innej sprawie SN uznał, że przestępstwo znieważenia funkcjonariusza na służbie może mieć miejsce także niepublicznie. Ta sprawa dotyczyła kierowcy, który - zatrzymany do kontroli przez policję - odmówił wyjścia z samochodu i badania alkomatem. Policjanci użyli więc siły, a kierowca w odpowiedzi obrzucił ich wyzwiskami i opluł. Osoby postronne nie słyszały jednak tych obelg i dlatego sądy uznały, że zajście nie miało charakteru publicznego. Mimo to skazały krewkiego kierowcę.
Wobec takich rozbieżności w orzecznictwie, I prezes SN Stanisław Dąbrowski zwrócił się o ich rozstrzygnięcie do siedmioosobowego składu sędziowskiego.
SN przypomniał, że w wielu miejscach kodeksu karnego użyto pojęcia "publiczny"
W środę 20 czerwca 2012 r. (sygn. I KZP 8/12) Sąd Najwyższy, obradując w rozszerzonym składzie, podjął uchwałę, w której stwierdził, że przestępstwo znieważenia funkcjonariusza publicznego nie musi być popełnione publicznie. W uzasadnieniu sąd wskazał, że art. 226 par. 1 k.k. nie zawiera w ogóle pojęcia "publiczne" w odniesieniu do działań sprawcy. Tym samym już wykładnia językowa tego przepisu wskazuje, że dopuszczalne jest karanie za taką zniewagę również wtedy, gdy jest dokonana bez udziału publiczności.
SN przypomniał, że w wielu miejscach kodeksu karnego użyto pojęcia "publiczny". Przykładowo w tym samym art. 226 znajduje się par. 3, który wyraźnie mówi o karaniu za publiczne znieważenie lub poniżenie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej. "Nie można więc uznać, że brak tego sformułowania jest przypadkowy" - powiedział sędzia Michał Laskowski. "Ustawodawca celowo nie użył tego słowa, konstruując normę prawną" - dodał.
SN przypomniał, że nawet Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 11 października 2006 r. różnicował przestępstwa znieważenia funkcjonariusza publicznego na publiczne i niepubliczne. Niekonstytucyjność odnosiła się raczej do kwestii, w jakich okolicznościach nastąpiła zniewaga. Poprzednio karalność była rozszerzona i obejmowała nie tylko zniewagę w trakcie czynności służbowych, ale i poza nimi. I to właśnie było przedmiotem krytyki TK - zauważył SN.
"Trudno zresztą godzić się na to, że funkcjonariusz działający w sytuacjach konfliktowych, narażając się na agresję i przemoc, miałby być chroniony przed zniewagą tylko, gdy działania są prowadzone publicznie, a taki sam czyn popełniony bez udziału osób trzecich, np. w czasie przeszukania, nie podlegałby karze" - podkreślił sędzia Laskowski.