Niektóre dane osobowe nie powinny się pojawiać na wokandach sądowych. Ich treść powinna być uregulowana w akcie prawa powszechnie obowiązującego, a nie w przepisach o charakterze wewnętrznym – uważa generalny inspektor ochrony danych osobowych, którego Helsińska Fundacja Praw Człowieka poprosiła o wystąpienie w tej sprawie do ministra sprawiedliwości.
Dziś z wokandy każdy może dowiedzieć się, kto ma sprawę rozwodową, o zaprzeczenie ojcostwa, czy też kogo prokurator oskarża o kradzież. Treść wokandy może też stygmatyzować ofiary przestępstw, np. gwałtu. Dlatego zdaniem GIODO zasada jawności postępowania sądowego nie może być absolutna.
– Ta podniesiona do rangi konstytucyjnej zasada nie może być stosowana bez ograniczeń, w sposób naruszający inne konstytucyjne prawa i wolności jednostki, jak np. prawo do prywatności czy prawo ochrony danych osobowych – wskazuje dr Wojciech Rafał Wiewiórowski.
– Według nas treść wokand powinna zostać uregulowana w akcie prawa powszechnie obowiązującego, tj. w ustawie – Prawo o ustroju sądów powszechnych lub w rozporządzeniu wydanym na podstawie upoważnienia ustawowego – tłumaczy Barbara Grabowska, prawniczka HFPC.
Dziś jest to uregulowane w zarządzeniu ministra sprawiedliwości dotyczącym organizacji i zakresu działania sekretariatów sądowych. Zgodnie z nim na wokandzie umieszcza się m.in. imiona i nazwiska stron postępowania oraz przedmiot sprawy, a także kwalifikację prawną czynu zarzucanego oskarżonemu.
GIODO wskazał też na przesłany mu przez ministra sprawiedliwości projekt rozporządzenia nowelizującego rozporządzenie w sprawie regulaminu urzędowania sądów powszechnych. W świetle projektu w sprawach z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego przedmiot sprawy nie byłby podawany na wokandzie. Z informacji GIODO wynika jednak, że prace nad tym projektem zostały wstrzymane.