Na gruncie rodzimych przepisów prawa byłych właścicieli utraconych dzieł sztuki (zarówno muzeów, jak i prywatnych kolekcjonerów) właściwie nie są chronione. Zgodnie z art. 169 par. 2 kodeksu cywilnego możliwe jest nabycie rzeczy od nieuprawnionego, jeśli nabywca robi to w dobrej wierze, czyli jest przekonany, że sprzedawca ma prawo do rozporządzania daną rzeczą. Dodatkowo do nabycia własności dzieła sztuki musi upłynąć okres trzech lat od momentu kradzieży.
Na gruncie rodzimych przepisów prawa byłych właścicieli utraconych dzieł sztuki (zarówno muzeów, jak i prywatnych kolekcjonerów) właściwie nie są chronione. Zgodnie z art. 169 par. 2 kodeksu cywilnego możliwe jest nabycie rzeczy od nieuprawnionego, jeśli nabywca robi to w dobrej wierze, czyli jest przekonany, że sprzedawca ma prawo do rozporządzania daną rzeczą. Dodatkowo do nabycia własności dzieła sztuki musi upłynąć okres trzech lat od momentu kradzieży.
W Ministerstwie Kultury odbyło się w ubiegłym tygodniu uroczyste przekazanie przez niemieckich marszandów zaginionej XVII-wiecznej monstrancji. Zabytek skradziono 13 lat temu, ale odzyskaliśmy go tylko dzięki dobrej woli darczyńcy. Wykonana ze złoconego srebra monstrancja ma 68 cm wysokości i waży 1,5 kg.
Historycy szacują jej pochodzenie na ok. 1600 r. Od tamtej pory aż do 1999 roku znajdowała się ona w kościele pw. św. Jana Chrzciciela w Sadłowie.
Skradziona odnalazła się w bremeńskiej Galerie Neuse w 2006 r. Przez sześć lat Ośrodek Ochrony Zbiorów Publicznych (obecnie Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów) wraz polską policją i prokuraturą starał się odzyskać zabytek.
Okazało się, że właściciel Galerie Neuse kupił ją w 2004 r. w domu aukcyjnym w Lucernie. Co prawda niemiecki kodeks cywilny (BürgerlichesGesetzbuch) co do zasady uniemożliwia nabycie prawa własności rzeczy skradzionych, dopuszcza jednak pewien wyjątek. Skuteczne jest nabycie własności w przypadku zakupu na aukcji publicznej i po 10 latach posiadania w dobrej wierze.
Według bremeńskiej prokuratury nabywca działał więc w dobrej wierze i jedynym sposobem na odzyskanie monstrancji było jej wykupienie. Spór sądowy również nie przyniósł spodziewanych efektów, więc w ubiegłym roku, przychylając się do sugestii bremeńskiego sądu, strona polska wyraziła gotowość przystąpienia do mediacji, w wyniku których właściciele Galerie Neuse zgodzili się nieodpłatnie zwrócić zabytek.
– Powoduje to ogromne problemy na rynku dzieł sztuki. Niestety jest to problem nierozwiązany od lat – przyznaje dr Katarzyna Zalasińska z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizująca się w problematyce prawa ochrony dziedzictwa kultury.
– Co więcej, do tej pory Polska nie ratyfikowała konwencji Unidroit w sprawie międzynarodowego zwrotu dzieł zawłaszczonych lub bezprawnie wywiezionych. Mimo licznych problemów z odzyskaniem bezcennych dóbr kultury nie toczą się żadne prace w tym kierunku, mimo że nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia dla tej bezczynności. To pogarsza sytuację zarówno publicznych, jak i prywatnych polskich zbiorów – dodaje dr Zalasińska.
Sytuacji wcale nie rozwiązuje nawet istnienie internetowego „Krajowego wykazu zabytków skradzionych lub wywiezionych za granicę niezgodnie z prawem”. Poszkodowani powinni w nim zgłaszać utracone dzieła.
– Wpis do rejestru powinien mieć kluczowe znaczenie dla sądowego rozstrzygnięcia, czy została zachowana dobra wiara po stronie nabywcy. Choć w jego interesie leży sprawdzenie, czy dane dzieło nie figuruje w wykazie, to ustawodawca nie nakazuje wprost sprawdzenia tego przed zakupem – zaznacza prof. Kamil Zeidler, prawnik z Uniwersytetu Gdańskiego.
Dzięki rejestrowi udało się podważyć dobrą wiarę nabywcy w procesie o zwrot wachlarzy ozdobionych przez Wojciecha Kossaka. Jednak rozstrzygnięcie sądu nakazujące zwrot dzieł muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej w Górkach Wielkich jest jak dotąd precedensowe. Czy okaże się światełkiem w tunelu?
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama