Obsadzenie zwolnionego etatu sędziowskiego w polskim sądzie trwa ponad rok. A tymczasem rąk do pracy brakuje. Sędziowie apelują do resortu sprawiedliwości o przyśpieszenie prac nad zmianą przepisów. Resort zapewnia, że pracuje nad tym, by skrócić procedury powoływania sędziów. Ale kiedy zakończy prace, nie wiadomo.
ikona lupy />
Procedura powołania na stanowisko sędziego / DGP
Choć w przeciążonych sądach liczy się każda para rąk do pracy, najważniejsze stanowiska – sędziowskie – czekają nieobsadzone przez co najmniej rok. Tyle trwa procedura powoływania sędziów. Wszystko w czasie, gdy przyśpieszenie postępowań stało się priorytetem rządu.
– Mamy wiele nieobsadzonych etatów sędziowskich, proces nominacyjny jest za długi i trzeba szybko zmienić prawo. Przepisy są niefunkcjonalne i destrukcyjne – przyznaje Irena Kamińska, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis.
Proces powoływania sędziów trwa stanowczo za długo – zgodnie twierdzą wszystkie organizacje reprezentujące sędziów. Własne pomysły na rozwiązanie tego problemu mają Krajowa Rada Sądownictwa, Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” i Stowarzyszenie Sędziów Themis. Wszystkie zostały przedstawione ministrowi sprawiedliwości. Resort również deklaruje, że problem zauważa. Jak do tej pory jednak projekt konkretnych zmian w prawie nie ujrzał światła dziennego.

Problem warszawski

Jak wynika z wyliczeń Krajowej Rady Sądownictwa, aż 51 proc. postępowań w sprawie powołania sędziego trwało do 12 miesięcy, a 19 proc. ponad rok (dane za okres od 1 stycznia 2008 r. do 30 lipca 2011 r).
– Sytuacja, w której na obsadzenie zwolnionego etatu sędziowskiego przez nowo powołanego sędziego trzeba czekać ponad rok, powoduje poważną dezorganizację w działalności sądu – wskazuje Bartłomiej Przymusiński, sędzia, rzecznik prasowy SSP „Iustitia”.
I dodaje, że długotrwałość procesu powoływania sędziów najwięcej zamieszania powoduje w sądach rejonowych, bo tam nie wypełnia się zwolnionego stanowiska tymczasową delegacją, choć teoretycznie byłoby to możliwe w razie uzyskania zgody sędziego wyższego sądu. Co więcej, to właśnie sądy rejonowe są najbardziej obciążone pracą.
Problem jest szczególnie odczuwalny w apelacji warszawskiej. Potwierdzają to ministerialne statystyki – na 411 nieobsadzoych stanowisk sędziowskich aż 95 pozostawało w sądach stołecznych (dane na 30 czerwca 2012 r.).
– Sądy warszawskie to sądy z największym ruchem kadrowym. Co gorsza, są one również sądami o największym wpływie spraw. Dlatego też każde nieobsadzone przez dłuższy czas stanowisko sędziowskie powoduje poważną wyrwę w pracy wydziału i stanowi nie lada problem – potwierdza Łukasz Piebiak, sędzia Sądu Rejonowego dla miasta stołecznego Warszawy.
Wpływające sprawy nie mogą bowiem czekać, aż procedura powołania się zakończy i stanowisko obejmie nowy sędzia. Trzeba je rozdzielić pomiędzy już pracujących.
– Obecnie mam w referacie około 400 spraw. To bardzo dużo, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że kilka lat temu liczba ta wynosiła 130 – mówi sędzia Piebiak prowadzący sprawy gospodarcze.
I ostrzega, że w przyszłości może być jeszcze gorzej, bo każde załamanie na rynku powoduje znaczny wzrost wpływających spraw.



Niefortunna zmiana

Nic więc dziwnego, że każda para rąk do pracy w sądzie jest na wagę złota. A zbyt długa procedura powoływania nowych sędziów wpływa negatywnie na czas postępowań sądowych. Tymczasem ustawa z 18 sierpnia 2011 r. o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2011 r. nr 203, poz. 1192) wprowadziła przepisy, które jeszcze ten proces wydłużyły.
– Przeciwko zmianom w u.s.p. protestowali wszyscy. W czasie publicznego wysłuchania w Sejmie przeciwne były stowarzyszenia sędziowskie, I prezes Sądu Najwyższego i organizacje pozarządowe.
Ale już wtedy było wiadomo, że projekt zostanie uchwalony i że ta miażdżąca krytyka nic nie da, bo taka jest „wola polityczna” rządzących. Natomiast jeść tę żabę będą w pierwszej kolejności sędziowie, a na końcu wszyscy – przypomina Irena Kamińska, sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego, prezes Themis.
I apeluje o szybką zmianę prawa, którego pewne przepisy są niefunkcjonalne i destrukcyjne.
Podobnie nową procedurę powoływania sędziów ocenia KRS oraz „Iustitia”.
– Rada właściwie od pierwszego spotkania z nowym ministrem sprawiedliwości apelowała, by zmienić tę sytuację – przyznaje Waldemar Żurek, członek Krajowej Rady Sądownictwa.

Propozycje rozwiązań

Pomysłów uzdrowienia sytuacji jest kilka. Większość nie wywołuje kontrowersji w środowisku sędziowskim i popierana jest przez wszystkie organizacje. Jedną z nich jest skrócenie okresów wykonywania pewnych czynności związanych z procesem nominacyjnym.
– W obecnym kształcie ustawy prezes sądu apelacyjnego o zwolnieniu się stanowiska sędziego zawiadamia ministra sprawiedliwości w terminie nie dłuższym niż 30 dni. Ten z kolei przydziela stanowisko do tego lub innego sądu w terminie nie dłuższym niż trzy miesiące od dnia otrzymania zawiadomienia – tłumaczy Irena Kamińska.
Tak więc, jeżeli obaj decydenci wykorzystają w sposób maksymalny dany im czas, upłyną cztery miesiące od chwili, kiedy sędzia odchodzący z urzędu przestał pełnić swoje obowiązki.
– Wydaje się, że zarówno prezesowi sądu, jak i ministrowi sprawiedliwości powinno wystarczyć 14 dni – proponuje sędzia Kamińska.
Kolejna zmiana dotyczyłaby wszczynania procesu nominacyjnego.
– W sądach powszechnych dotychczas panowała zasada, że procedurę można rozpocząć dopiero wtedy, gdy stanowisko sędziowskie zostanie zwolnione, a nie już wówczas, gdy wiadomo, że tak się stanie – mówi Waldemar Żurek.
Tymczasem w sądach administracyjnych takich obwieszczeń dokonuje się, zanim sędzia odchodzący w stan spoczynku opuści swój urząd.
– Trzeba to rozwiązanie stosować również w sądach powszechnych – apeluje Irena Kamińska.
A Waldemar Żurek dodaje, że należałoby wprowadzić racjonalny monitoring i z odpowiednim wyprzedzeniem decydować o ogłoszeniu wolnego stanowiska. Sędziowie szacują, że wprowadzenie takich zmian pozwoliłoby zaoszczędzić co najmniej trzy miesiące z procedury.
– A skrócenie procedury o każdy miesiąc to więcej załatwionych spraw – podkreśla sędzia Żurek.
Kolejny problem generują przepisy, które pozwalają kandydatom na sędziów odwoływać się od ocen wizytatorów. Zdaniem Ireny Kamińskiej, to uprawnienie nie dość, że wydłuża proces nominacyjny, to jeszcze sprzyja raczej pieniactwu niż zobiektywizowaniu procesu.



Długi proces

Wszystkie te propozycje zostały zaprezentowane ministrowi sprawiedliwości. Szef resortu na jednym ze spotkań z sędziami zadeklarował, że również zauważa problem.
– Został nam przedstawiony wstępny plan zmian mających przyśpieszyć proces powoływania sędziów – mówi Maciej Strączyński, przewodniczący SSP „Iustitia”.
Spotkanie miało miejsce na początku lipca br.
– Od tamtej pory nic nowego się w tej kwestii nie wydarzyło. Nie otrzymaliśmy żadnego projektu ani nawet założeń do projektu – informuje sędzia Strączyński.
I dodaje, że ta opieszałość resortu w działaniu nawet już go nie dziwi.
Za to dziwi się temu sędzia Piebiak.
– Wprowadzenie zmian w procedurze nominacyjnej sędziów nie wywoła przecież protestów ze strony sędziów. Nie powinno to również rodzić oporu wśród polityków, w przeciwieństwie do forsowanego przez ministerstwo sprawiedliwości zniesienia 1/3 sądów rejonowych. Powszechnie przecież panuje zgoda co do tego, że postępowania sądowe należy skrócić – mówi Łukasz Piebiak.
Swojego rozczarowania nie kryje również Irena Kamińska.
– Wszystkie te propozycje i wiele innych Stowarzyszenie Sędziów Themis przedstawiło ministrowi sprawiedliwości na odbytych spotkaniach. Byliśmy zgodni co do potrzeby zmian i pan minister deklarował szybkie podjęcie działań. Upłynęło od tamtej pory trochę czasu. Nic konkretnego się nie dzieje albo nic o tym nie wiemy – żali się sędzia Kamińska.

Propozycje resortu

Jak zapewnia Patrycja Loose, rzecznik prasowy MS, w resorcie trwają obecnie prace nad projektem założeń do nowelizacji u.s.p.
– Projektowane zmiany można podzielić na regulacje dotyczące wykorzystania komunikacji elektronicznej na użytek ubiegania się o stanowisko sędziowskie, jak również zmiany dotychczas obowiązujących przepisów w zakresie skrócenia, a często zakreślenia terminów danym czynnościom podejmowanym podczas procedury nominacyjnej – tłumaczy Patrycja Loose.
Te pierwsze będą polegały na zastąpieniu dokumentów w postaci pisemnej dokumentami elektronicznym.
– Zakładane jest wykorzystanie systemu teleinformatycznego w celu obsługi postępowania do objęcia stanowiska sędziego, co umożliwi wnoszenie drogą elektroniczną karty zgłoszenia oraz dołączanych dokumentów – informuje rzeczniczka resortu.
I dodaje, że równolegle z pracami legislacyjnymi trwają prace nad rozwiązaniami informatycznymi umożliwiającymi wdrożenie przedmiotowego projektu.