Sądy najczęściej wydają kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Zdaniem ekspertów nie mają one żadnego sensu, gdyż nie wiążą się z żadną dolegliwością wobec sprawcy. Skuteczniejsze byłyby kary krótkoterminowe.
Oszustwa w liczbach / DGP
W 2011 r. na ok. 280 tys. skazanych na karę pozbawienia wolności aż niemal 240 tys. dostało karę w zawieszeniu (85 proc.). Z tego większość – 172 tys. – bez dozoru kuratora. W sumie 60 proc. skazanych – nie tylko na kary więzienia – może liczyć na zawieszenie ich wykonania. Niektórzy twierdzą, że takie dane to dowód, iż w naszym kraju nie ma racjonalnej polityki karania.

Szykowane zmiany

– Niektóre kraje niemal w ogóle nie stosują tego typu kary, uważając ją za pozbawioną sensu – przekonuje dr Marcin Warchoł z Instytutu Prawa Karnego Uniwersytetu Warszawskiego.
Jest on zdania, że kara wymierzona w zawieszeniu nie przynosi efektu ani w zakresie prewencji indywidualnej, ani generalnej. Skutkuje natomiast tym, że w przypadku jej odwieszenia sprawcy trafiają do więzienia na dużo dłużej, niż miałoby to miejsce przy stosowaniu kar krótkoterminowych.
– Ma to miejsce oczywiście przy założeniu, że kurator pracuje należycie, a nie tak jak w sprawie Amber Gold – podkreśla jednak dr Warchoł.
– Dla mnie zaskakujące jest to, jak wiele osób ma orzeczoną karę pozbawienia wolności w zawiasach i nie jest objęte dozorem kuratorów – wskazuje dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
– Przez ostatnie 10 lat 60 proc. orzekanych kar pozbawienia wolności jest połączonych z warunkowym zawieszeniem ich wykonania. Istotą tej kary jest okres próby: skazany ma świadomość, że w przypadku kolejnego naruszenia porządku prawnego kara wcześniej orzeczona może, a w niektórych przypadkach musi być wykonana – tłumaczy dr Michał Królikowski, karnista, wiceminister sprawiedliwości.

W Finlandii blisko 90 proc. orzekanych przez sądy kar to kary pieniężne

Jego zdaniem wnioski z funkcjonowania tego systemu skłaniają do dokonania szerszej reformy systemu wymiaru kary. Ma ona polegać w szczególności na zmniejszeniu zakresu przypadków, w których mogłoby następować orzeczenie zawieszenia wykonania kary, wprowadzeniu kar mieszanych z wykorzystaniem krótkoterminowych kar pozbawienia wolności lub systemu dozoru elektronicznego i nowej procedury orzekania kary łącznej.

Krótkie kary

Eksperci różnie oceniają praktykę orzekania przez sądy „zawiasów”. Część z nich wskazuje, że taka kara jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu, bo nie wiąże się z żadną dolegliwością wobec sprawcy. W praktyce przestępca musi się liczyć jedynie z wpisem do Krajowego Rejestru Karnego (który i tak dla obywateli jest niejawny).
Niektórzy wskazują, że szeroka możliwość zawieszania wykonania kary była jednym z większych błędów kodeksu karnego z 1997 roku.
Przypomnijmy, że wprowadzono wtedy możliwość zawieszenia wykonania nawet kary grzywny czy ograniczenia wolności, całkowicie pozbawiając je tym samym funkcji odstraszającej, zwłaszcza w odniesieniu do przestępstw przeciwko mieniu.
– Niestety, ze względu na dyrektywy wymiaru kary oraz ciągle pokutujące wśród sędziów przekonania o niecelowości orzekania krótkoterminowej kary pozbawienia wolności, w polskim orzecznictwie kary krótkoterminowe stosowane są zbyt rzadko. W ich miejsce orzekane są kary pozbawienia wolności w wymiarze roku lub 2 lat, ale w zawieszeniu – opisuje dr Warchoł.
– Krótkie kary mają głęboki sens, właśnie jako narzędzie odstraszania od popełniania przestępstw. Żałować należy, że w przeciwieństwie do innych państw europejskich polskie sądy stosują je wyjątkowo rzadko – ocenia ekspert.
Wskazuje także, że są kraje, w których dominującą sankcją jest kara grzywny. Udział tych kar w Austrii, Szwecji i Niemczech wynosi od 60 do 70 proc., w Anglii, Norwegii i Portugalii – powyżej 70 proc., w Finlandii zaś – blisko 90 proc.
– Tymczasem u nas w przypadku oszustwa w 2011 r. grzywnę samoistną orzekano zaledwie w 0,01 proc. spraw. To ok. 500 przypadków na ponad 28 tys. wszystkich skazanych z art. 286 par. 1 k.k. (oszustwo) – wylicza dr Warchoł.



Więzienia pełne

Medal ma jednak dwie strony. I wielu prawników broni sensu nieszczęsnych zawiasów.
– Gdybyśmy musieli tych wszystkich ludzi skazywać na kary bezwzględnego pozbawienia wolności, to żaden system by tego nie wytrzymał. Zwłaszcza w naszym kraju – uważa prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości.
Podkreśla, że większość skazanych odpowiada za stosunkowo drobne przestępstwa lub popełniło je z winy nieumyślnej. Więzienie w ich przypadku nie odegrałoby więc swojej roli.
– Sam fakt, że sądy orzekają tak wiele kar w zawieszeniu, nie jest naganny. Wręcz przeciwnie: warunkowe skazanie jest instytucją probacyjną. Jest potrzebne i wskazane. Tyle że jego stosowanie zawodzi. Przynajmniej w niektórych przypadkach – dodaje prof. Ćwiąkalski.
On zresztą również przywołuje sprawę założyciela Amber Gold, który miał na koncie wiele wyroków za oszustwa orzeczonych w zawieszeniu.
– Zawieszanie w tym przypadku było dość nonsensowne. Mieliśmy do czynienia z człowiekiem, który nie wyciągnął wniosków z warunkowego skazania i popełniał przestępstwa dalej. Czuł się wręcz bezkarny, skoro tyle razy zawieszano mu karę – dodaje były minister.
Padają też pomysły, aby skazany niewielką część kary spędzał za kratkami w zakładzie karnym, a potem odbywał karę w systemie dozoru elektronicznego.
– Wtedy sprawca miałby większą świadomość, co może stracić, jeśli nie będzie się stosował do nakazów orzeczonych w związku z dozorem elektronicznym – uważa prof. Ćwiąkalski.
– Wszystko zależy od niezawisłych sędziów. Ograniczenie możliwości warunkowego zawieszenia sprawi, że wszystkich będzie się pakować do więzienia – konkluduje.

Alimenciarze i cykliści

Na dowód tego, że nasza polityka karna ponosi porażkę, prawnicy przywołują dane dotyczące osadzonych w więzieniach dłużników alimentacyjnych (ok. 5 tys.) czy pijanych rowerzystów (ok. 4,5 tys.).
I to mimo, że choćby w 2011 roku na 13 tys. pijanych rowerzystów skazanych na karę pozbawienia wolności aż 12 tys. usłyszało wyrok w zawieszeniu. Analogicznie jest z dłużnikami alimentacyjnymi. Potwierdza to, że sądy wymierzając karę pozbawienia wolności de facto nie dążą wcale do osadzenia sprawcy.
Zdaniem dr. Warchoła w ogóle niecelowe jest umieszczanie za murami więziennymi akurat osób uchylających się od alimentacji, skoro w większości przypadków powodem niewypłacalności był brak zatrudnienia lub niskopłatna praca w szarej strefie. Dlatego karnista postuluje, aby promować kary średniej mocy.
Wśród możliwych środków karnych mogłoby się znaleźć zwłaszcza wynagradzanie szkód poniesionych przez ofiarę przestępstwa, pełne pokrycie kosztów sądowych, areszt domowy połączony z monitorowaniem elektronicznym opłacanym przez przestępcę, dokładny i regularny nadzór sprawowany przez kuratora, czasowy pobyt w ośrodku resocjalizacyjnym, zobowiązanie do odpracowania na cele społeczne określonej liczby godzin czy prace na rzecz ochrony środowiska i infrastruktury komunalnej.