Jest jednak szansa, że prokuratorzy będą chętniej się angażować w ściganie sprawców zniewag w internecie.
Apel „Tygodnika Powszechnego” o powstrzymanie chamstwa, pomówień i zniewag, od jakich roi się w polskiej sieci, spotkał się z dużym odzewem. Podpisują się pod nim kolejne redakcje, w tym i Dziennik Gazeta Prawna. Powód jest prosty – wystarczy wejść na dowolne niemoderowane forum, aby przekonać się, jak wiele jest w Polakach nienawiści.
„Tygodnik” zastanawia się, czy do skutecznej walki z bezprawiem w sieci nie są konieczne zmiany w przepisach. – Uważam, że tak. Gołym okiem widać, że dziś prawo nie radzi sobie z nasilającym się zjawiskiem słownej agresji w sieci – ocenia adwokat Jerzy Naumann. I dodaje, że sprawa jest szalenie trudna, gdyż wymaga wyważenia dwóch wartości. Z jednej strony mamy potrzebę walki z masowym pomawianiem i obrażaniem, z drugiej – wolność internetu, której też trudno nie docenić.
Część obserwatorów uważa jednak, że zmiany w prawie nic nie dadzą, gdyż nie w tym leży problem. – Internet nie jest odrębnym bytem, tylko emanacją rzeczywistości. I oddaje to, jakim jesteśmy społeczeństwem. Z pomówieniami czy znieważaniem można się spotkać tak samo w sieci, jak i poza nią – ocenia Piotr Waglowski, prawnik, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet.
Podobnego zdania jest też prof. Ewa Łętowska, pierwszy rzecznik praw obywatelskich. Ona także podpisała się pod apelem „Tygodnika”, zaznaczając jednak, że nie widzi konieczności zmian w prawie, tylko w praktyce, zwłaszcza organów ścigania. „Chodzi o uświadomienie prokuraturze tego, czego nie dostrzega aksjologicznie. Akcentowanie kolejnych zmian w prawie zwraca uwagę na to, że rzekomo brak narzędzi, że trzeba wzmóc formalną represyjność prawa itd. Tak nie chwycimy byka za rogi. Prawda jest taka: prokuraturze się nie chce, bo tak wygodnej” – napisała w głosie odrębnym.
Prokuratura odpiera ten zarzut. – Bardzo poważnie podchodzimy do tego typu czynów, objęliśmy je nawet monitoringiem Prokuratury Generalnej. Wystarczy spojrzeć do statystyk, by przekonać się, że umorzenia z powodu znikomej szkodliwości czynu prawie się nie zdarzają – zapewnia Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy PG. I podkreśla, że często są to bardzo trudne sprawy. – Nierzadko okazuje się, że dane są umieszczane na zagranicznych serwerach, wpisy są dokonywane z kafejek internetowych i nie sposób wykryć sprawców – wyjaśnia.
O ile najpoważniejsze czyny, takie jak znieważanie grup ze względu na przynależność narodową czy religijną, są ścigane z urzędu, o tyle zwykli obywatele muszą z pomówieniami czy zniewagami radzić sobie sami. Czyny te ścigane są bowiem z oskarżenia prywatnego. Tyle że pomówiony zna co najwyżej IP komputera, z którego pochodzi wpis. A przeciwko IP aktu oskarżenia nie da się złożyć.
Tu właśnie powinny przyjść z pomocą organy ścigania. Ale najczęściej nie kwapią się do tego. Powołują się na art. 60 ust. 1 kodeksu postępowania karnego, zgodnie z którym w sprawach ściganych z prywatnego aktu oskarżenia prokurator wszczyna postępowanie, jeżeli wymaga tego interes społeczny. Pomówienie pojedynczego obywatela trudno zaś – ich zdaniem – wiązać z takim interesem.
– Ściganie tego typu czynów jak najbardziej leży w interesie społecznym. Świadczy o tym już sama skala problemu – polemizuje z takim poglądem Jerzy Naumann.
Niektórzy prokuratorzy pomagają w samym ustaleniu podejrzanego. Nawet jeśli później nie postawią zarzutów, to pokrzywdzony ma dostęp do akt sprawy i wie, kogo ma oskarżać.
Być może już niebawem pomówieni będą mogli częściej liczyć na taką pomoc. Prokurator generalny Andrzej Seremet przygotowuje wytyczne mające ujednolicić postępowanie prokuratorów w sprawach ściganych z oskarżenia prywatnego.
– Będą one wskazywać pewne kryteria pomocne przy ustalaniu, kiedy prokurator powinien wszczynać postępowanie – mówi Mateusz Martyniuk.
Mało kto wie, że do pomocy w ustaleniu sprawcy zobowiązana jest także policja. Pomówiony powinien powołać się na art. 488 k.p.k. Zgodnie z tym przepisem policja jest zobowiązana przyjąć pisemną lub ustną skargę, w razie potrzeby zabezpieczyć dowody i przekazać skargę do sądu. Ten zaś może uznać, że potrzebne jest przeprowadzenie dodatkowych czynności, w tym ustalenie sprawcy, i zlecić to policji.