Rządowy projekt dotyczy podziału MSWiA na dwa resorty - administracji i cyfryzacji oraz spraw wewnętrznych. Zakłada m.in., że szef Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji będzie odpowiadać za przeciwdziałanie klęskom żywiołowym i zdarzeniom zagrażającym bezpieczeństwu powszechnemu oraz za usuwanie ich skutków.
Właśnie te zapisy nie podobają się posłom PiS i Solidarnej Polski. Oba kluby podczas środowej debaty nad projektem w Sejmie zgłosiły wnioski o jego odrzucenie.
"Wszyscy eksperci, mam przed sobą plik ekspertyz (...), wskazują na grożący chaos kompetencyjny, na zagrożenie sporami przy wykonywaniu zadań, na niejasną odpowiedzialność. Mówią, że niewłaściwe jest rozwiązanie, by jeden organ nadzorował jednostki i służby, a inny miał kompetencje do kierowania ich działaniami w zakresie zapobiegania klęskom żywiołowym" - powiedział Jarosław Zieliński (PiS).
Jak zaznaczył, zgodnie z projektem wojewoda, który odpowiada za przeciwdziałanie klęskom żywiołowym i usuwanie ich skutków, podlega ministrowi administracji i cyfryzacji; z kolei służby zaangażowane bezpośrednio w te działania - na przykład straż pożarna i służby ratownicze - podlegają ministrowi spraw wewnętrznych. Zdaniem Zielińskiego taka sytuacja może spowolnić proces podejmowania decyzji, co w sytuacji klęski żywiołowej może zagrozić bezpieczeństwu obywateli.
Podobne argumenty przywoływał b. szef MSWiA Ludwik Dorn (SP). Jego zdaniem błędem był już sam podział MSWiA na dwa resorty. Poseł zarzucił premierowi, że idea powołania nowego resortu administracji i cyfryzacji była jedynie sposobem na poukładanie wedle własnej woli "klocków personalnych" wewnątrz PO i rządu.
Donald Tusk zachował się jak rozkapryszony berbeć
"Premier Donald Tusk (...) zachował się jak rozkapryszony berbeć i te klocki dowolnie poprzestawiał wbrew wszelkiej logice" - powiedział. Według Dorna projekt jest tak zły, że nie ma sensu zgłaszanie do niego poprawek, a należy odrzucić go w całości.
Szef MAC Michał Boni, odpowiadając na te zarzuty, zapewnił, że nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa obywateli w związku z proponowanymi w projekcie zmianami. Jak mówił, o tym, że zaproponowany podział kompetencji jest dobrym rozwiązaniem, świadczy m.in. bardzo dobra współpraca wszystkich służb i organów administracji rządowej i samorządowej przy usuwaniu skutków niedawnych gwałtownych burz i ulewnych deszczy. "Podobnie było też w czasie Euro 2012" - dodał Boni.
Zaznaczył, że istotą zadań wojewody, jeśli chodzi o kwestie dotyczące klęsk żywiołowych, jest koordynacja działań i dbanie o dobry przepływ informacji; natomiast za działania operacyjne odpowiadają służby. Zdaniem Boniego nie ma więc niebezpieczeństwa, że szefowie MAC i MSW będą sobie wzajemnie wchodzić w kompetencje.
Wnioski PiS i SP o odrzucenie projektu nie mają szans na uzyskanie poparcia, ponieważ pozostałe klub parlamentarne - PO, PSL, Ruch Palikota oraz SLD - zapowiedziały poparcie propozycji.
Henryk Kmiecik (RP) ocenił, że projekt jest dobrym krokiem w kierunku poprawy prawa regulującego podział kompetencji dotyczących zdarzeń zagrażających bezpieczeństwu i usuwaniu skutków klęsk żywiołowych. Również Zbigniew Sosnowski (PSL) wskazywał, że projekt jest potrzebny, bo resort administracji jak do tej pory funkcjonuje bez odpowiednich przepisów regulujących jego pracę.
Także SLD zapowiedział poparcie projektu. Jak powiedziała posłanka Sojuszu Stanisława Prządka jej klub zagłosuje za projektem, choć uważa, że proponowane zmiany nie regulują kompleksowo kwestii działów administracji rządowej a dotyczą jedynie podziału kompetencji między dwoma resortami.
Prządka zaznaczyła, że mimo swej niekompletności projekt jest potrzebny. Podobnie jak Sosnowski zauważyła, że MAC funkcjonuje już kilka miesięcy bez regulujących jego kompetencje przepisów. Dodała, że SLD oczekuje od rządu przedstawienia w najbliższej przyszłości projektu ustawy kompleksowo regulującej kwestię podziału kompetencji w administracji rządowej.
W maju "Dziennik Gazeta Prawna" w artykule "Czarne chmury nad resortem Boniego" przytoczył krytyczne opinie ekspertów w sprawie projektu. Podkreślali oni, że w takich dziedzinach jak zapewnienie bezpieczeństwa, ochrona ludności, przeciwdziałanie zjawiskom kryzysowym wymagany jest jeden decydent. "Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji może przejść do historii jako najkrócej istniejące" - konkludował wtedy "DGP".
Szef MAC Michał Boni przekonywał wówczas w rozmowie z PAP, że takiego zagrożenia nie ma. "Informacje o czarnych chmurach nad MAC (...) są wyssane z palca" - powiedział.
Wystosował też pismo do członków sejmowej podkomisji zajmującej się projektem. W liście, do którego dotarła PAP, minister przekonywał, że podział kompetencji MSWiA na MSW i MAC nie zagraża bezpieczeństwu państwa.
"Dokonany w listopadzie 2011 roku podział MSWiA nie wpłynął na działania służb w sytuacjach kryzysowych, czego dowodem były działania służb w trakcie i po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami w marcu br. W sytuacji, gdyby jednak miały się pojawić jakiekolwiek problemy w kontaktach między ministrami podmiotem rozstrzygającym ewentualne spory pozostaje Prezes Rady Ministrów" - napisał szef MAC.