Pod koniec ubiegłego tygodnia kraj obiegła wieść, że karetki mogą szkodzić zdrowiu. Wszystko za sprawą Ireny Lipowicz, rzecznika praw obywatelskich, która upomniała się o uszy przechodniów narażonych na zbyt duży hałas emitowany przez ambulanse i wozy straży pożarnej. W wystąpieniu do ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej stwierdza, że choć
prawo o ruchu drogowym wprowadza wymogi dotyczące konstrukcji i wyposażenia pojazdów, które mają zagwarantować, że korzystanie z nich nie doprowadzi do zakłócenia spokoju publicznego, to nie normuje kwestii dopuszczalnego poziomu hałasu przez nie emitowanego. A to może szkodzić zdrowiu.
– Być może hałas emitowany przez karetki jest przeraźliwy, ale tak jest przecież na całym świecie. W takim razie może wystąpić do producentów, by ten sygnał był przyjaźniejszy dla pani rzecznik – łapie się za głowę prof. Genowefa Grabowska, prawnik z Uniwersytetu Śląskiego.
– Tylko że w interesie nas wszystkich jest, by
kierowcy go słyszeli i umożliwiali przejazd pojazdom uprzywilejowanym – dodaje prof. Grabowska.
Anna Kabulska z biura prasowego
RPO twierdzi, że rzecznikowi nie chodziło o to, by sygnały alarmowe ściszyć.
– Chodzi tylko o to, że brak jest unormowań w tym zakresie – przekonuje Kabulska.
Ponaglony resort (pierwszy raz
RPO zwracał się do niego w tej sprawie dwa lata temu) zorganizował spotkanie, na które zaproszono przedstawicieli m.in. Centralnego Instytutu Ochrony Pracy – Państwowego Instytutu Badawczego, Instytutu Transportu Samochodowego, Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i Ministerstwa Zdrowia.
– Problem jest złożony, wymaga bowiem uwzględnienia bezpieczeństwa osób przewożonych pojazdami uprzywilejowanymi i innych uczestników ruchu ulicznego oraz komfortu obywateli, stąd konieczność przeprowadzenia badań, których efektem będzie wypracowanie odpowiednich
przepisów – referuje Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Transportu.
– Obecnie instytuty i jednostki badawcze szacują zakres koniecznych prac badawczych, kosztów i czasu potrzebnego do realizacji tych badań oraz możliwych do pozyskania źródeł finansowania – dodaje.
W Łodzi za dużo się chodzi
Dwa tygodnie temu media żyły informacją, że na skutek orzeczenia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi tamtejsi kierowcy, zostawiający samochody w strefie płatnego parkowania, nie muszą zostawiać biletów parkingowych za szybą. A mówiąc ściśle, przepisy to nakazujące zostały uznane na nadużycie. WSA pochylił się nad problemem w efekcie skargi RPO. W opinii rzecznika takie zapisy uchwały rady miasta są niezgodne z konstytucją i ustawą o drogach publicznych. O ile bowiem żądanie opłaty za parkowanie ma swoje umocowanie prawne, o tyle obowiązek powrotu od parkomatu do samochodu, by wyłożyć bilet parkingowy za przednią szybą,takiego umocowania nie ma. W Łodzi już głowią się, jak skonstruować regulamin, by ten wymóg pominąć, a jednocześnie dać służbom możliwość weryfikacji, kto za parking płaci, a kto się od tego uchyla. Problem może dotknąć i innych miast, bo odpowiadając na zarzut, że RPO upomina się tylko w sprawie łódzkich kierowców, jego służby prasowe wyjaśniają, że prowadzone są interwencje dotyczące także innych miejscowości.
RPO interweniował w tej sprawie na podstawie skargi jednej osoby.
– A szkoda. Bo czasem skarżą się organizacje pozarządowe na o wiele ważniejsze sprawy i wówczas nie ma tak zdecydowanej reakcji RPO – wytyka prof. Grabowska.
– Może lepiej, by prof. Lipowicz zajęła się ratyfikacją konwencji Rady Europy ws. przemocy wobec kobiet? Bo ja – może przeoczyłam – ale nie słyszę głosu pani rzecznik w tej sprawie. Nie słyszę też, żeby upominała się o np. przyjęcie Karty Praw Podstawowych– wylicza prof. Grabowska.
Jej zdaniem zamiast tego mamy obraz rzecznika jako osoby szalenie drobiazgowej, koncentrującej się na detalach.
– RPO zauważa plamkę na ścianie, a nie zauważa wad konstrukcji domu – dodaje.
Adwentyści w soboty świętują
Pod koniec maja Irena Lipowicz stwierdziła w kolejnym wystąpieniu, że organizowanie egzaminów na aplikacje prawnicze wyłącznie w soboty uniemożliwia przystępowanie do nich osób z Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, dla których jest to dzień świąteczny. Podczas wrześniowego egzaminu na aplikacje prawnicze wszystkich kandydatów było 12 tys.
Kościół Adwentystów Dnia Siódmego ma w Polsce 10 tys. wyznawców.
– Przyznaję, że jest to problem dotyczący małej grupy osób, ale skargi od nich otrzymujemy regularnie – mówi Mirosław Wróblewski z zespołu prawa konstytucyjnego i międzynarodowego w biurze RPO.
– Tylko że prawie wszyscy zdający egzamin na aplikacje w tygodniu pracują. Z tego powodu wyznaczenie terminu w inny dzień będzie rozwiązaniem jeszcze gorszym – wyjaśnia dr Jacek Zaleśny, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Podobnie w przypadku zaskarżenia przepisów uchwały regulującej kwestie odpłatności za parkowanie. RPO wskazuje złe przepisy, ale nie wskazuje sposobu ich poprawienia w taki sposób, by jednocześnie nadal spełniały swoje funkcje – zauważa prawnik.
– Na gruncie prawa europejskiego sytuacja jest jasna, natomiast polskie regulacje dotyczące adwentystów odnoszą się tylko do pracy i nauki, a nie wprost do egzaminów. W związku z czym nie mogą skorzystać z odwołania na drodze sądowej. W ten sposób państwo narusza ich prawa podstawowe. Rozumiem argumenty ministerstwa, wynikające z kłopotów organizacyjnych, ale taki sam problem dotyczył samorządów lekarskich, który też z początku stał na stanowisku, że egzamin zawodowy w innym dniu jest niemożliwy do zorganizowania, ale jednak to się udało – przypomina Mirosław Wróblewski.
Dlatego RPO stoi na stanowisku, że nie ma przeszkód, by wyznaczać dla adwentystów dodatkowy termin egzaminów.
Zła polityka informacyjna
Według prof. Marka Chmaja, konstytucjonalisty z Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej problem z rzecznikiem praw obywatelskich polega na złej polityce informacyjnej.
– Rzecznik ma wiele inicjatyw, z których jedne są bardziej istotne, a drugie mniej. Niestety ostatnio do wiadomości publicznej przedostają się tylko te mniej istotne, a więc mamy bardzo wyrywkową, niedostateczną informację o działalności rzecznika. Na tej podstawie można by sądzić, że RPO zajmuje się sprawami błahymi z punktu widzenia ogółu, istotnymi tylko dla jednostek. Wtedy możemy mieć wątpliwość, czy dany organ dobrze realizuje swoje obowiązki konstytucyjne – zauważa prof. Chmaj.
– Wystąpienie RPO w sprawie ustawy o równym traktowaniu jakoś nie zostało przez media specjalnie zauważone. A nie dość, że jej przepisy są w dużej części martwe, to sam akt budzi duże wątpliwości natury konstytucyjnej – przypominają przedstawiciele biura RPO.
– Rzecznik jest też autorem ważnych raportów: o dostosowaniu infrastruktury publicznej do potrzeb osób niepełnosprawnych czy – we współpracy z organizacjami pozarządowymi – o przeciwdziałaniu przemocy na tle rasowym – wskazują.
Profesor Marek Chmaj dopowiada, że miernikiem aktywności RPO powinno być coroczne sprawozdanie z działalności, jakie składa przed Sejmem. W ubiegłym roku RPO miał 204 wystąpienia, złożył 14 wniosków do Trybunału Konstytucyjnego, a do 12 się przygotowywał. Rozpatrzył ponad 58 tys. spraw.