Wystarczy 600 złotych, aby chronić dobra osobiste. Liczba takich pozwów może wzrosnąć.
Każdy, kto chce walczyć w sądzie o zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych, zapłaci znacznie mniej niż dotąd. Ułatwi to dochodzenie roszczeń zwykłym obywatelom, ale głównie celebrytom i politykom. Zmiany w tej sprawie przygotowuje resort sprawiedliwości.
Po ich wejściu w życie opłata od pozwu o ochronę dóbr osobistych wynosić będzie 600 zł. I to niezależnie od tego, czy zażądamy 200 zł, czy 200 tys. zł zadośćuczynienia.

Sumy żądanych zadośćuczynień za naruszenie dóbr są coraz wyższe

Obecnie domagając się rekompensaty za naruszenie dobrego imienia czy prawa do widoku z okna, pokrzywdzony, oprócz 600 zł wpisu, musi liczyć się z dodatkową opłatą w wysokości 5 proc. wartości przedmiotu sporu.
Zasada jest prosta – im więcej żądamy, tym wyższa jest opłata sądowa.
W jednej z najgłośniejszych tego typu spraw, które wytoczyli portalom Pudelek.pl i Lansik.pl Leszek Czarnecki i jego żona Jolanta Pieńkowska-Czarnecka, sąd przyznał im 200 tys. zł. W tej sprawie opłata sądowa wyniosła więc 10 tys. zł.

Tańsze skargi w przetargach
Założenia do nowelizacji ustawy o kosztach sądowych przewidują też zmianę, która ma wreszcie zagwarantować firmom startującym w przetargach dostęp do sądu. Od przeszło dwóch lat opłata od skargi na wyrok Krajowej Izby Odwoławczej może wynieść nawet 5 mln zł, co sprawia, że przedsiębiorcy rezygnują z dochodzenia swoich praw. Resort sprawiedliwości proponuje wprowadzenie stałej opłaty, która wynosiłaby od 37,5 tys. zł do maksymalnie 100 tys. zł. Projekt cieszy nie tylko przedsiębiorców, lecz także urzędników organizujących przetargi. Również oni rezygnują dzisiaj z drugiej instancji, bojąc się utraty gigantycznych kwot w przypadku przegranej sprawy przed sądem.

Jeżeli jednak plany resortu zmienią się w obowiązujące prawo, powód domagający się zadośćuczynienia będzie uiszczał na sądowe konto tylko kilkaset złotych.
A to zdaniem części ekspertów może być wodą na młyn pieniaczy. Zwłaszcza że już obecnie w sądach jest coraz więcej spraw o naruszenie dóbr osobistych.
Zdaniem adwokata Andrzeja Michałowskiego to już moda.
– Mam wrażenie, że niemal wszystko jest obecnie traktowane jak dobro osobiste – dodaje adwokat.
Prawo do ładnego widoku, do ochrony tradycji rodzinnej czy też do pochowania w przyszłości w wybranym przez siebie miejscu – to tylko przykłady absurdalnych roszczeń zgłaszanych przez powodów w drodze powództwa o ochronę dóbr osobistych. A sumy żądanych zadośćuczynień są coraz wyższe.
– Nagłaśniane wyjątkowe sprawy nakręcają oczekiwania osób wstępujących na drogę sądową, ale szybko jest to weryfikowane – komentuje Andrzej Michałowski.
Po tym jak prowadził sprawę o ochronę dóbr osobistych znanego aktora i wywalczył bardzo korzystne rozstrzygnięcie, pojawiło się w jego kancelarii mnóstwo równie urażonych klientów oczekujących analogicznego zadośćuczynienia. Tak więc nic dziwnego, że część ekspertów przestrzega przed tymi zmianami.
– Doprowadzić to może do wzrostu lekkomyślnie składanych pozwów i stanowić będzie zachętę do zgłaszania wysokich roszczeń finansowych w przypadku niewielkich nawet naruszeń albo ich braku – wskazuje Henryka Bochniarz, prezydent PKPP Lewiatan, w opinii do projektu założeń przygotowanego przez resort.
Inaczej na ten problem patrzy jednak Andrzej Michałowski. Jego zdaniem niska opłaty za pozew o ochronę dóbr osobistych ani nikogo nie odstraszy, ani nie zachęci.
– To nie opłaty powinny regulować liczbę spraw wpływających do sądów, ale potrzeby obywateli. Blokadą dla pieniaczy powinny być racjonalnie stosowane przepisy, które wymuszą konkretyzowanie roszczeń, a po bezskutecznym upływie terminu zwrot pozwu – puentuje mec. Michałowski.